Na początek słówko wyjaśnienia: filmu „Pitbull. Nowe porządki„ nie miałem w planach, ale zostałem namówiony — zatem tak wyszło, że mogę się podzielić z P.T. Czytelnikami moją opinią o najnowszym polskim filmie Patryka Vegi.

Fotos z „Taksówkarza” Martina Scorsese. Kurczę, właśnie mija 40 lat a ten rodzaj fryzury z mody nie wychodzi.
No i co ja dalej mam napisać… „Hiszpanka” to na pewno nie jest — co należy traktować prawie po równo na plus, jak i na minus. Polskie kino w ogóle chyba ma taką bolączkę, że jest cholernie na poważnie. Czasem tak na poważnie, że ze śmiechu robią się zajady, a jeśli ma to być pastisz lub prowokacja, to wychodzi to co wychodzi.
Ale może ze mnie krytyk taki sam jak te filmy, stąd i moje niezrozumienie konwencji.
Niestety, za największą bolączkę „Pitbulla” uważam właśnie jego sieriozność. Nie wiem czy to wynika z tego, że polszczyzna kryminalna brzmi w moich uszach strasznie kartoflowato (plus te bluzgi… jak mnie to wk!a jak oni tak nap!%$@*!ą w tych filmach!) — ale przyznam, że idąc do kina miałem taką myśl: pamiętając „Dziewczynę z tatuażem” Finchera, gdzie też nie widać miliardów wyrzuconych na efekty, zastanawiałem się, czy polskie kino, gdzie miliony na efekty chętnie da tylko jakiś urzędnik szczebla wojewódzkiego („Hiszpanka” właśnie), pogodzi się wreszcie z tym ograniczeniem i postawi na naprawdę ciekawy scenariusz…
Wyszło na to, że pewnie znów mam za duże wymagania: po pierwszych dwudziestu minutach myślałem, że skończy się jak „Hiszpanka” (przełomowo beznadziejną sceną była bójka, po której ex-wice-komendant straży miejskiej mówi kto i co…) — później zrobiło się nawet lepiej, ale albo za ciężko, albo za naiwnie, albo za łopatologicznie (albo wszystko na raz).
Podsumowując: nie wątpię, że film będzie miał całkiem niezłą oglądalność, młodzież to kupi, szkoda jednak, że zdążyłem kilka razy ziewnąć. Niby sprawę próbuje ratować Bogusław Linda — do momentu, kiedy scenariusz nakazuje mu kąpać się w garniturze…
U mnie słabe 2,5 (w skali 1-6), chociaż nie wątpię, że wielu osobom może się podobać.
PS Ciekawe co by było gdyby dać scenariusz Tarantino? A może Tarantino też robi słabe filmy, ale to ten Tarantino?
Jam dzisiaj był na Joy. Po obsadzie spodziewałem się czegoś w rodzaju powtórki z „Silver linings playbook” (swoją drogą bardzo dobry film z gatunku komedii-romantycznej). A to zaskoczenie (pozytywne). Nic nie czytałem, poszedłem w ciemno. Dobry.
I znów de Niro? Ten facet jest lepszy niż Rambo i Rocky Balboa razem wzięci…
Ano, jakby zbierał na emeryturę. W TV reklama jakieś debilnej komedii „co ty wiesz o swoim dziadku”
Ja tam o tym filmie wiem 2 rzeczy, które każą trzymać mi się od niego z daleka:
1. reżyser posługuje się nazwiskiem Vega, mając na nazwisko Krzemieniecki (żeby to było Kowalski=>Preisner, to bym wybaczył, ale Vega?)
2. reżyser popełnił kiedyś film „Ciacho”, na którym to miałem nieszczęście być w kinie i nie mogłem wyjść w trakcie, zaś w ostatnich wywiadach jakoś niespecjalnie się wstydził tego filmu.
Dlatego jak jest polski film, to najpierw sprawdzam czy Vega w nim nie maczał palców.
> reżyser posługuje się nazwiskiem Vega, mając na nazwisko Krzemieniecki
Wikipedia podaje, że to nie pseudonim artystyczny lecz prawdziwe nazwisko — zmienione, ale prawdziwe.
Widziałem dotąd jeden jego film („Hans Kloss” z T. Kotem) — jak na współczesne polskie kino wcale nie najgorzej.
Współczesne kino polskie dla mnie jest co raz lepsze (np. Bogowie, Ida, Obława, 80 milionów, Drogówka). Jedyne czego nie tknę to polskiej „superprodukcji”. Kryminały z dużą rezerwą i raczej poczekam na emisję w telewizornii niż zapłacę za bilet do kina.
Rewers, Róża (chociaż ciężki), Różyczka.
Tych akurat nie widziałem ;-)
Obejrzyj „Ciacho” :). Ale tak żebyś w każdej chwili mógł przerwać.
Szkoda byłoby mi na to nawet internetów :)
spróbuj, może się okazać że poszerzyłeś swoją wiedzę na temat „jak zły może być film”. Uwierz – „Hiszpanka” nawet do pięt nie sięga ….