Peregrynacje po półkach sklepowych — w kraju Davida Černego, dzielnego wojaka Szwejka i Franza Kafki — kończą się niekiedy niespodziewanymi odkryciami. Tym razem padło na wino Kolonáda Zweigeltrebe 2015 — czyli dowód na to, że surrealistyczne pomysły mogą mieć doskonałe zastosowanie praktyczne.
Co łączy wino Kolonáda z — jakże przecież surrealistycznym — granitowym słonikiem ze Śnieżnika? Oczywiście ród książęcy Liechtensteinów oraz meandry polityki: Kolonáda na Rajstně — klasycystyczna kolumnada wzniesiona w początkach XIX wieku na wzgórzu Reisten przez Jana I Liechtensteina — sama w sobie wygląda jak piernik przy wiatraku. Dołóżmy do tego fakt, że zaraz po Wielkiej Wojnie „trafiła” do Austrii, aby kilka lat później przenieść — nie zmieniając lokalizacji ani o wiorstę — się do ówczesnej Czechosłowacji…
Nie byłem i nie widziałem, ale widok naprawdę zawiera w sobie odpowiednią dozę Černo-Kafkowskiego surrealizmu.
Wracając do samego wyrobu: wino Kolonáda Zweigeltrebe 2015 (producentem jest Vinařství Kolonáda Valtice s.r.o.) to przeciętnej klasy wyrób hipermarketowy. W smaku niestety dość miałki, jakby zabrakło odwagi, na szczęście nie czuć bardzo alkoholu (11%) — ale za bardzo nie czuć też niczego więcej.
Normalnie nie zwróciłbym na nie uwagi (także ze względu na cenę, która wynosi przeciętne 100 koron) — i raczej w przyszłości po to wino nie sięgnę — ale cóż, górę wziął kronikarski obowiązek; myślę jednak, że w przeciętnym czeskim spożywczaku przeciętnie lepsze będzie większość innych przeciętnych morawskich win.
Q.E.D.