Czy dopuszczalne jest rozpowszechnianie wizerunku osoby pełniącej funkcję publiczną bez zgody tej osoby, czy też w każdym przypadku konieczne będzie uzyskanie zezwolenia zainteresowanej? I czy w ogóle przewodniczący Samorządowego Kolegium Odwoławczego jest osobą pełniącą funkcję publiczną, zatem dozwolone jest publikowanie zdjęć wykonanych przed rozprawą sądową? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 8 kwietnia 2016 r., sygn. akt I ACa 1108/15).
W lokalnym portalu pojawiły się krytyczne teksty o Samorządowym Kolegium Odwoławczym i jej wiceprezesce (radczyni prawnej). W opublikowanych artykułach zarzucano korupcję, kumoterstwo z przedsiębiorcą planującym budowę elektrowni wiatrowej oraz kłamstwo podczas rozprawy przed NSA (m.in. „w całej tej historii jest doprawdy niepokojąca, a po tym, czego świadkami byliśmy dziś w NSA, rodzi uzasadnione podejrzenie, że przychylność tego organu dla pana B. może mieć charakter korupcyjny” oraz o „radczyni prawnej, która w walce o zabezpieczenie interesów pana B. pozwoliła sobie skłamać podczas rozprawy, co nas już w zasadzie nie dziwi, gdyż postępowanie przychylnych panu B. urzędników nie od dziś rodzi w nas podejrzenie, że element nieksięgowanej darowizny odgrywa w tym procederze rolę wiodącą”, a także „Niekompetencja, czy korupcja? Odpowiedzcie sobie sami. My stawiamy na wariant drugi”). Takie wypowiedzi pojawiły się także na Facebooku, zaś teksty były ilustrowane m.in. skanami dokumentów zawierających PESEL i adres zamieszkania wiceprezeski SKO.
Radczyni prawna wezwała wydawcę portalu — lokalne stowarzyszenie — do zaniechania działań stanowiących naruszenie dóbr osobistych oraz do usunięcia skutków tych naruszeń, aby następnie wnieść pozew, w którym zażądała m.in. zakazania rozpowszechniania wizerunku (zdjęć wykonanych na korytarzu sądowym), stawiania nieprawdziwych zarzutów sugerujących korupcji, usunięcia inkryminowanych tekstów oraz zasądzenia 5 tys. złotych zadośćuczynienia. A ponieważ pozwana organizacja w publikowanych tekstach opisywała powstały spór — usunięcia również tych tekstów.
Sąd prawomocnie uwzględnił część roszczeń odnoszących się do naruszenia prawa do prywatności, nakazując stowarzyszeniu opublikowanie — w portalu oraz na profilu w serwisie Facebook — przeprosin:
Stowarzyszenie (…) przeprasza Panią [wiceprezeska SKO] za to, że naruszyło jej dobro osobiste w postaci prywatności.
Pozwane stowarzyszenie co do zasady działało w obronie uzasadnionego interesu społecznego — treść kwestionowanych publikacji należy uznać za filipiki, które zwykle stanowią swoiste wypowiedzi retoryczne o krytycznym lub nawet oskarżycielskim tonie. Gwałtowne środki wyrazu miały na celu zwrócenie uwagi wspólnoty na niekorzystne zjawiska i zwrócenie uwagi na niemoc instytucji publicznych. Z tego względu wypowiedź nie miała na celu naruszenia dóbr osobistych powódki, lecz spowodowanie debaty publicznej w sprawie budzącej uzasadnione zainteresowanie lokalnej społeczności.
Istotą opublikowanych tekstów było przedstawienie subiektywnej oceny działań podejmowanych przez SKO w bulwersującej sprawie, jednak same w sobie wypowiedzi miały charakter wartościujący — nie stanowiły kategorycznego stwierdzenia faktów („rodzi podejrzenie”, „pozwoliliśmy sobie postawić hipotezę”, „naszym zdaniem”, „nie będziemy się upierać”, „uznamy”). Niezależnie zatem, iż wypowiedzi były krzywdzące, z racji ich ocennego charakteru nie można żądać przeprowadzenia testu prawdziwości. Nie można także upatrywać naruszenia dóbr osobistych w samym fakcie publicznej krytyki — „krytyka bowiem jest działaniem społecznie pożytecznym i pożądanym, jeżeli podjęta została w interesie społecznym, jeżeli jej celem nie jest dokuczanie innej osobie oraz jeżeli ma cechy rzetelności i rzeczowości”.
Skoro zatem sprawy miały się tak, że burmistrz nie odpowiedział na pytania o plany budowania elektrowni wiatrowych, aby później i potwierdzać i zaprzeczać, iż wydane są decyzje zezwalające na ich budowę, zaś SKO nie zauważa uchybień, aby następnie „z determinacją godną lepszej sprawy kwestionuje wyrok WSA, twierdząc że postępowania były prowadzone prawidłowe i wszystko dokładnie zbadano” — zaś sama decyzja była niezgodna na korzyść z wnioskiem inwestora — a w dodatku wiceprezeska nawet na korytarzu w NSA omawia temat z owym przedsiębiorcą — to pozwane stowarzyszenie nie przekroczyło granic dozwolonej krytyki.
W takim przypadku prawo do ochrony czci jednostki ustąpić musi przed prawem do wolności słowa oraz prawem społeczeństwa do uzyskania informacji o działaniach organów publicznych.
Z tego też względu nie można uwzględnić zarzutów naruszenia prawa do wizerunku — fotografii, na której przedstawieni są uczestnicy postępowania sądowego. Radca prawny będący przedstawicielem SKO posiada status osoby prowadzącej działalność publiczną (osoba wykonująca funkcje publiczne), zatem wizerunek utrwalony w czasie pełnienia tych funkcji ochronie nie podlega (art. 81 ust. 2 pkt 1 pr.aut.).
Potrzebę uzyskania zgody danej osoby na upublicznienie wizerunku znosi jej przynależność do osób powszechnie znanych, a więc takich, które wprost lub w sposób dorozumiany godzą się na podawanie do publicznej wiadomości informacji o nich poprzez swój udział w życiu publicznym. Powódka jako aktywny zawodowo radca prawny i osoba orzekająca w SKO, a ponadto piastująca funkcję wiceprezesa tej instytucji z pewnością nie jest osobą anonimową i z tej przyczyny winna liczyć się z ryzykiem upublicznienia jej wizerunku w związku z pełnionymi przez nią funkcjami publicznymi.
Bezprawnym naruszeniem prywatności było natomiast upublicznienie numeru PESEL oraz adresu zamieszkania prezeski SKO — te informacje nie tylko nie służyły ochronie interesu publicznego, ale nie były konieczne dla zobrazowania krytyki działalności radczyni prawnej. Jednak nawet w takim przypadku nie ma podstaw do zasądzenia zadośćuczynienia (art. 448 kc), a to ze względu na krótkotrwałość i brak negatywnego wpływu naruszenia prywatności na egzystencję powódki.
Reasumując dopuszczalne jest rozpowszechnianie wizerunku osoby pełniącej funkcję publiczną bez zgody zainteresowanego — którym jest każda osoba „na urzędzie” — a także poddanie działań takiej osoby surowej krytyce, zwłaszcza w przypadku podejmowania niejasnych decyzji dotyczących spraw mieszczących się w szeroko pojętej sferze zainteresowania opinii publicznej.