Czy kampania „stop Allegro SS” naruszała dobra osobiste serwisu aukcyjnego?

Czy protest przeciwko dopuszczeniu do sprzedaży przedmiotów z nazistowską symboliką w serwisie internetowym oznacza zarzut popierania totalitarnej ideologii? Czy swoboda wypowiedzi może pozwalać — jeśli protest dotyczy słusznej sprawy — na pewną przesadę formy? Czy plakat „Stop Allegro SS” naruszał prawa do znaku towarowego lub też prawa autorskie serwisu?


stop allegro ss
Ostry protest przeciwko tolerowaniu handlem nazistowskimi gadżetami nie naruszał dóbr osobistych Allegro (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

wyrok Sądu Najwyższego z 23 lipca 2015 r. (I CSK 549/14)
Tragiczne doświadczenia narodu polskiego doznane w czasie drugiej wojny światowej nie pozwalają na zaakceptowanie tolerowania rozpowszechniania symboli hitlerowskich w czasie aukcji na portalu internetowym powódki i to nawet gadżetami niemającymi znaczenia kolekcjonerskiego czy historycznego.

Głośny swego czasu spór dotyczył odpowiedzialności fundacji, która w celach polemicznych — na znak protestu przeciwko dopuszczeniu do obrotu przedmiotami związanymi z III Rzeszą — podczas pikiet posługiwała się logiem serwisu Allegro, w którym w miejsce liter „ll” wstawiono runy SS. Zdaniem Allegro bezprawne posługiwanie się przerobionym znakiem towarowym, w który wkomponowano nazistowską symbolikę, narażało serwis na utratę dobrego imienia oraz zaufania, zaś korzystanie z opracowania utworu jakim jest logo serwisu naruszało prawa autorskie (art. 2 ust. 2 pr.aut.).

Sąd I instancji uwzględnił roszczenia, nakazując m.in. usunięcie przerobionego logo z własnych materiałów i przeprosiny — bo powiązanie znaku z symboliką SS godzi w dobre imię i renomę strony powodowej, albowiem może wywoływać przekonanie, że ma związek z protestem przeciwko prowadzeniu działalności nazistowskiej. Takie zarysowanie protestu wymierzone jest nie w proceder handlu przedmiotami związanymi z narodowym socjalizmem, lecz bezpośrednio w Allegro — zaś obrót takimi przedmiotami nie był w tamtym czasie penalizowany.
Działanie pozwanej fundacji stanowiło nadmierną ekspresję wyrazu i nie było uzasadnione ani działaniami Allegro, ani też swobodą twórczości artystycznej — zaś hasło „stop faszyzmowi” nie może usprawiedliwiać dowolnych akcji protestacyjnych.

art. 256 par 2 kk
Tej samej karze [grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.] podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej. [por. wyrok TK z 19 lipca 2011 r., K 10/11]

Odmiennie spór ocenił sąd II instancji, który zmienił wyrok i oddalił powództwo w całości: w toku protestów nie zarzucano Allegro propagowania nazistowskiej ideologii lub powiązania ze środowiskami neonazistowskimi, zatem modyfikacja logotypu poprzez dodanie symboliki SS obiektywnie nie mogło wywoływać takich skojarzeń u odbiorców. We wszystkich materiałach wskazywano wyłącznie na dopuszczenie do sprzedaży przedmiotów związanych z hitleryzmem — zaś piętnowanie konformizmu przy użyciu wyrazistych form krytyki nie może być zrównane z zarzutem popierania nazizmu. Bezprawność naruszenia dóbr osobistych wyłącza cel prowadzonej kampanii protestacyjnej — sprzeciw wobec tolerowania obrotu przedmiotami noszącymi symbolikę nazistowską. Nie ma przy tym znaczenia ile takich przedmiotów jest dostępnych na aukcjach w serwisie, ani też jakie przychody czerpie z tego Allegro.
Nie można przy tym żądać ochrony firmy (art. 43(2) kc), m.in. dlatego, że wyraz „Allegro” stał się firmą przedsiębiorcy dopiero po akcji protestacyjnej (wcześniej było to QXL Poland sp. z o.o.). Nie można też żądać ochrony znaku towarowego, który nie podlega ochronie, zaś zarzut dopuszczenia się przez fundację czynu nieuczciwej konkurencji jest o tyle niezasadny, że fundacja nie jest konkurentem dla Allegro.

Skarga kasacyjna wniesiona do Sądu Najwyższego okazała się bezskuteczna: pozwana fundacja nie zarzucała Allegro propagowania ideologii nazistowskiej lub powiązań z neofaszystami — wszystkie hasła wyrażane w czasie protestów odnosiły się do dopuszczenia do sprzedaży przedmiotów o takiej symbolice.
Oznacza to, że spór w istocie dotyczy priorytetów — czy większej ochronie podlegać powinno korzystanie przez pozwaną z wolności słowa, które obejmuje także wolność wyrażania opinii krytycznych — czy też jednak dobra osobiste przedsiębiorcy. W tym przypadku — zważywszy, że tolerowanie handlu gadżetami hitlerowskimi, które nie mają wartości historycznej i kolekcjonerskiej, jest wysoce szkodliwe społecznie — z racji celu pikiety nawet przesadzone formy wyrazu zasługują na aprobatę.

SN podkreślił, że powództwo o ochronę dóbr osobistych przeciwko działaniom zasługującym na powszechną aprobatę stanowi nadużycie prawa (art. 5 kc) — przepis ten m.in. przeciwdziałać wydawaniu wyroków „formalnie zgodnych z prawem, ale nie do zaakceptowania z punku widzenia ogólne akceptowanych w społeczeństwie, wykształconych zasad moralnych i niebudzących kontrowersji zwyczajów” — tedy już z tej przyczyny zasługiwało na oddalenie.

 

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
0
komentarze są tam :-)x