Jakiś czas temu zwróciłem tutaj uwagę na dziwną praktykę sprawdzania tożsamości osób wchodzących do gmachu Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Najprościej rzecz ujmując chodzi o to, że chociaż polskie prawo nie nakazuje nam noszenia przy sobie dokumentów tożsamości — najprawdopodobniej nie można wejść do sądu bez dowodu osobistego i wymagane jest okazanie dowodu osobistego — piszę najprawdopodobniej, bo nie testowałem innego rozwiązania. Wydało mi się to wówczas na tyle niepokojącym naruszeniem prywatności interesantów (mnie się nadal wydaje, że każdy powinien mieć prawo anonimowego skorzystania z usług trzeciej władzy, niekoniecznie w ujęciu procesowym, ale choćby przebywając tamże), że zdecydowałem się skrobnąć pytanie do rzecznika prasowego sądu.
W odpowiedzi uzyskałem informację, że w sądzie zdecydowano się na zastosowanie podwyższonych środków bezpieczeństwa ze względu na zdarzające się alarmy bombowe oraz groźby wobec sędziów, zaś sprawdzanie dokumentów obejmuje weryfikację ich autentyczności oraz rejestrację „danych osobowych zwykłych”. Podstawą prawną takich działań rzekomo jest zarządzenie prezesa Sądu Okręgowego wydane na podstawie art. 54 par. 2 prawa o ustroju sądów powszechnych.
Oczywiście takie wyjaśnienie już wówczas wydało mi się nieco naciągane, a mianowicie:
- po pierwsze absurdem jest wierzyć, że fałszywe alarmy bombowe wywołują osoby, które siedzą w gmachu i z lubością poddają się procedurze ewakuacji;
- po drugie zarządzenie zarządzeniem (to akurat wydaje się OK), ale szkoda, że zapomniano o jego ogłoszeniu na stronie internetowej sądu;
- po trzecie nie wyjaśniono kto przetwarza zgromadzone w ten sposób dane osobowe, a także przez jak długi czas są one przetwarzane.
Parę dni temu okazało się jednak, że albo coś tu nie gra, albo wszystko się pozmieniało. Zgodnie bowiem z nową wywieszoną kartką (na wejściu od ul. Podwale 30):
Ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego, na podst. art. 15 ust. 1 zw. z art. 4 ust. 2 ustawy o Policji z dnia 6.04.1990 r. (Dz.U. nr 30 poz. 179 ze zm.), przed wejściem na teren Sądu należy okazać dowód osobisty.
![]() |
Nowa jeszcze lepsza podstawa sprawdzania tożsamości interesantów sądowych we Wrocławiu |
A więc już nie ma mowy o zarządzeniu prezesa Sądu, lecz decyduje o wszystkim policja — to chyba niedopuszczalna ingerencja „bijącego serca” rządu w funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości? — i to w oparciu o jakie przepisy!
Przeanalizujmy sens karteczki, którą wywieszono na wrocławskim sądzie. Podstawą prawną sprawdzania tożsamości osób wchodzących na teren sądu ma być art. 15 ust. 1 ustawy o policji — ten, który daje policjantom prawo m.in. do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości (pkt 1 — powinien wystarczyć, bo przecież w art. 15 ust. 1 jest także uprawnienie do „pobierania wymazów ze śluzu policzków” (pkt 3a), a wierzę, że nie o to chodzi… Jednak uprawnienia te przysługują policji wyłącznie przy wykonywaniu czynności wskazanych w art. 14 ustawy, a zatem co do zasady:
- w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw i wykroczeń (ust. 1),
- na polecenie sądu, prokuratora, organów administracji państwowej i samorządu terytorialnego, w zakresie, w jakim obowiązek ten został określony w odrębnych ustawach (ust. 2),
- natomiast art. 4 ust. 2 ustawy o policji to po prostu podstawa prawna powołania policji sądowej, której zasady funkcjonowania określa rozporządzenie MSWiA z 2007 r. w sprawie szczegółowego zakresu zadań i zasad organizacji policji sądowej.
Niestety, żaden z tych przepisów nie nadaje policji prawa do sprawdzania tożsamości osób, które ubiegają się — to chyba dobre słowo? — o wejście do gmachu sądowego. Raz, że nie da się tego traktować jako „rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania” przestępstw i wykroczeń: próba wejścia do sądu nie jest nawet wykroczeniem, próba wejścia do sądu bez dowodu osobistego także nie jest zakazana. Nie sposób też traktować wszystkich interesantów jako potencjalnych chuliganów. Podstawy po temu nie daje także art. 15 ust. 2 ustawy o policji, albowiem „polecenie sądu” jest czymś innym, niż ewentualne „zarządzenie prezesa sądu” (przepis mówi raczej o wsparciu organów przy czynnościach) — zarządzenie takie, i owszem, mogłoby być wydane na podstawie art. 54 par. 2 prawa o ustroju sądów powszechnych („Prezes sądu może zarządzić stosowanie środków zapewniających bezpieczeństwo w budynkach sądowych oraz zapobiegających naruszaniu zakazu, o którym mowa w § 1 [zakaz wnoszenia broni, amunicji i środków niebezpiecznych]. W takim przypadku do ochrony budynków sądowych oraz osób w nich przebywających stosuje się przepisy o ochronie osób i mienia.”), jednak w takim przypadku wyłączną podstawą do takich działań policji byłby właśnie art. 54 par. 2 ustawy o ustroju sądów powszechnych plus stosowne zarządzenie prezesa sądu.
Najlepszą natomiast ściemą jest odwołanie do instytucji policji sądowej (art. 4 ust. 2 ustawy o policji), a to dlatego, że żaden przepis przytoczonego powyżej rozporządzenia MSWiA nie daje bezpośredniego uprawnienia do sprawdzania tożsamości i rejestrowania danych osobowych interesantów wchodzących do sądu. Jest tam, i owszem, ochrona bezpieczeństwa i porządku publicznego, ochrona życia i zdrowia sędziów i prokuratorów, wykonywanie czynności procesowych zlecanych przez sędziego lub prokuratora, konwojowanie oraz — nie, tego też nie da się zastosować — „wykonywanie zarządzeń porządkowych sądu, wydawanych w celu uniemożliwienia zachowania zakłócającego porządek rozprawy lub godzącego w powagę sądu”.
Ale nadal nie ma nic o sprawdzaniu dowodów osobistych.
Ale nadal nie ma nic o sprawdzaniu dowodów osobistych.
Sprawa jest dalece rozczarowująca: wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście prezes sądu ma prawo wydać zarządzenie o wprowadzeniu środków bezpieczeństwa w budynkach sądowych, którego skutkiem jest wprowadzenie reżimu jak z ustawy o ochronie osób i mienia. Wypadałoby jednak podać do wiadomości publicznej rzeczywistą podstawę prawną — to jest taką, o której napisał rzecznik prasowy sądu — równocześnie zadbawszy o prawidłowe ogłoszenie zarządzenia prezesa sądu (chyba że coś się zmieniło… jeśli tak, to szkoda, że z lepszego na gorsze).
Nawet jednak jeśli jest to zarządzenie, mamy kolejny problem: art. 36 ust. 1 pkt 1 tej ustawy daje pracownikowi ochrony uprawnienie do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości — natomiast nie da się przecież postawić znaku równości między „ustaleniem tożsamości” i „rejestracją danych osobowych” (czyli przetwarzaniem tych danych). Skoro zatem policja nie ma innej podstawy prawnej do weryfikacji osób, które wchodzą do sądu — nie jest to wykroczenie, zaś wsparcie organu procesowego nie może prowadzić do celu niezgodnego z prawem — to nie może sobie także dorysować podstawy prawnej do gromadzenia tych danych (i nie może im tego polecić policji nawet prezes sądu).
Szkoda, że organ władzy, który powinien najbardziej dbać o praworządność i ochronę prawa, wydaje się lekceważyć prawa swoich interesantów — dosłownie od samego progu. Jeśli bowiem w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu faktycznie są zdania, że proceder wszczynania fałszywych alarmów bombowych ukróci sprawdzanie dowodów osobistych, to niech im będzie (chociaż jeszcze raz podkreślę, że moim zdaniem zależności tej po prostu brak). Natomiast w każdym przypadku działanie takie powinno nie tylko opierać się na wyraźnej podstawie prawnej (kłania się art. 7 Konstytucji RP, ten o legalności działania organów państwowych), ale i być wyraźnie i jednoznacznie komunikowane osobom zainteresowanym. Zaciemnianie prowadzi tylko do niedomówień, a niedomówienia podważają autorytet sądownictwa jako całości (czego ja sobie autentycznie nie życzę).