“He wanted us to become participants in this partition of Ukraine. Putin wants Poland to commit troops to Ukraine. These were the signals they sent us. … We have known how they think for years. We have known this is what they think for years. This was one of the first things that Putin said to my prime minister, Donald Tusk, when he visited Moscow. He went on to say Ukraine is an artificial country and that Lwów is a Polish city and why don’t we just sort it out together. Luckily Tusk didn’t answer. He knew he was being recorded.” — Radosław Sikorski o tym, że Putin miał namawiać Tuska na rozbiór Ukrainy w wywiadzie dla Bena Judah, „Putin’s Coup”, Politico
Oczywiście nie zwróciłbym uwagę na wypowiedź R. Sikorskiego dla Politico, gdyby media nie podchwyciły dziś newsa — o tym, że Putin miał proponować Tuskowi, już w 2008 roku, wspólne rozbiory Ukrainy. Bo jak to: co to za szef dyplomacji, który w okolicach wojny z Gruzją słyszy, że rosyjski wódz (prezydent lub premier, w artykule przywołany jest szczyt NATO w Bukareszcie, miesiąc po którym Putin pierwszy raz zamienił się z Miedwiediewem na fotele) zasadza się na wspólnego sąsiada — i siedzi cicho? I daje się zaskoczyć, po wojnie z Gruzją właśnie, kolejnej rosyjskiej agresji?

A może nie zwróciłbym uwagi, gdyby nie ujrzane właśnie dementi-nie-dementi — że wywiad udzielony portalowi przez Marszałka Izby Poselskiej nie był autoryzowany.