Ciekawy przyczynek do dyskusji o czymś z pogranicza prawa do wizerunku, rzetelnej reklamy z punktu widzenia czynu nieuczciwej konkurencji — oraz nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności ;-)
Mam na myśli oczywiście najnowszą reklamę Lidla, w której można zobaczyć kogoś, kto pracuje w jednym z browarów dostarczających piwo do tej sieci sklepów — równocześnie nosząc nazwisko Tomasz Koper i będąc niezmiernie podobnym do Tomasza Kopyra — autora blogu blog.Kopyra.com, guru polskich miłośników piwa. Początkowo wydawało się, że to jakiś sprytny trick reklamowy — przecież to niemożliwe, żeby w browarze pracował ktoś o tak podobnej fizjonomii oraz nazwisku — ale jednak…
… jednak rzeczywiście jest to swoisty zbieg okoliczności, ponieważ osoba taka faktycznie istnieje, żyje, pracuje przy produkcji piwa — i nie przeszła operacji plastycznej ani nie zmieniła nazwiska ;-) Nie ma zatem tutaj mowy o jakimkolwiek oszustwie, podstawianiu aktora i tworzeniu fikcyjnej tożsamości… Zatem zamiast afery pt. „żerowanie na reputacji popularnego blogera” mamy inny ciekawy temat do dyskusji:
- zakładając, że producent reklamy wie co się dzieje na świecie, a zatem ma pojęcie kto liczy się w blogach dla piwoszy;
- i że wie o tym kierownictwo browaru, ba — zapewne nawet p. Tomasz Koper musiał słyszeć o swoim branżowym „sobowtórze”;
- przeto można zakładać, że udział niefikcyjnej postaci w reklamie produktu nie jest przypadkowy, czyli m a z w i ą z e k z inną niefikcyjną osobą, która w dodatku ma renomę eksperta w tej branży (niezależnie od zdania jakie ów ekspert ma o tym konkretnym piwie — miarodajny może być tytuł „Życie jest zbyt krótkie, żeby pić kiepskie piwo”);
- czy zatem w jakiś sposób Tomasz Kopyra nie mógłby czuć się zagrożony w swoich dobrach i prawach?
A że dziś piątkowy wieczór i w lodówce czeka na mnie jakiś Broumovsky Opat, odpowiedzi nie będzie, natomiast liczę na ożywioną weekendową dyskusję ;-)