Cisza wyborcza to dobry moment, żeby sobie popitolić o absurdach naszego prawa — albo raczej: o niedorzecznych wyobrażeniach niektórych organów państwa odpowiedzialnych za stosowane tego prawa.
Czytam sobie właśnie w portalu Wyborcza.pl, że prokuratura stawia zarzuty jakiemuś małżeństwu, ponieważ podczas wyborów do europarlamentu mieli wziąć sobie „na pamiątkę” karty do głosowania (pamiątka chyba związana jest z tym, że wyborcy mają w głębokim poważaniu taki system wyborczy). Zostało to zauważone przez członka komisji wyborczej, który powiadomił organy ścigania, te zaś postanowiły ścigać.
Ścigane jest rzekomo popełnione przestępstwo art. 248 pkt 3 kk (w tekście jest to „paragraf 3”, ale niech będzie wybaczone), zgodnie z którym:
Art. 248 kodeksu karnego
Kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami organów samorządu terytorialnego lub referendum: (…)
3) niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne,
– podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Prokuratura uważa, że wyniesienie karty do głosowania z lokalu jest niszczeniem bądź ukrywaniem (bo na pewno nie uszkodzeniem, przerabianiem lub podrabianiem) dokumentu wyborczego, jednak swej wspaniałomyślności wnioskuje o warunkowe umorzenie ze względu na nieznaczny stopień szkodliwości społecznej — to miło, przecież zagrożenie jest „do lat 3”. Minus warunkowego umorzenia to oczywiście nagrabione w Krajowym Rejestrze Karnym.
Tak czy inaczej jestem w niezłym szoku, ponieważ kompletnie nie zgadzam się z pomysłem, że wyniesienie przez wyborcę otrzymanej karty do głosowania może zostać zakwalifikowane jako jakiekolwiek przestępstwo. Co innego gdyby dowiedziono, że sprawcy chcieli przekazać kartę komuś innemu (art. 248 pkt 5 kk) — no i właśnie: skoro przepis mówi o odstąpieniu niewykorzystanej karty do głosowania przed zakończeniem głosowania, to pośrednio dopuszcza możliwość wystąpienia takiego stanu: trwa głosowanie i są jakieś niewykorzystane karteluszki. Skąd się wzięły? Wyjścia są dwa — komisja bierze z kupki i podaje dalej, albo wyborca wynosi swoją pustą kartę na zewnątrz.
(Nawiasem mówiąc cała redakcja art. 248 kk podpowiada mi, że jego adresatem są raczej osoby bliżej zaangażowane w wybory; no może oprócz właśnie celowego zniszczenia lub kradzieży dokumentów, którego to przestępstwa może się dopuścić „każdy”, jak i tegoż odstąpienia niewykorzystanej karty. Pozostałe to raczej tematy dla kogoś, kto macza palce w organizację wyborów, gromadzenie poparcie dla kandydatów, etc.)
Ze stanowiskiem prokuratury nie zgadzam się z jeszcze jednej przyczyny: skoro tak, to uszkodzeniem dokumentu wyborczego (karty) będzie także oddanie głosu nieważnego, na przykład poprzez celowe postawienie krzyżyków przy więcej niż jednym nazwisku kandydata. Mogą być trudności dowodowe — wrzucenie takiej karty do urny plus gwarancje tajności głosowania mogą być przeszkodą — ale wierzę, że dla sprytnego prokuratora nie powinno to stanowić poważniejszego problemu.