Szanowni Państwo,
zwracamy się do Państwa z żądaniem natychmiastowego usunięcia artykułu zamieszczonego przez Państwa w związku z omyłkową publikacją w gazecie Dziennik Polski przeinaczającą całkowicie sens wypowiedzi Sławomira Pietrzaka, co już zostało sprostowane na łamach prasy przez przedmiotowy podmiot. (…)
Wyrwane z kontekstu słowa, pozostające w całkowitej sprzeczności z sensem wypowiedzi udzielonej przez Sławomira Pietrzaka powodują narażenie jego osoby na utratę dobrego imienia, jak również godzą w wizerunek stworzonej przez niego firmy S.P. Records.
Prócz powyższego zaistniała sytuacja powoduje eskalację negatywnych nastrojów skierowanych bezpośrednio na osobę Sławomira Pietrzaka i należącą do niego wytwórnię.
Przedmiotowa sytuacja nie może mieć miejsca, gdyż spowodowana jest całkowicie nieprawdziwymi informacjami i w związku z powyższym żądamy natychmiastowego usunięcia artykułu zawierającego fragment publikacji z gazety Dziennik Polski, który skutkuje dalszym naruszaniem dóbr osobistych Sławomira Pietrzaka oraz wizerunku firmy S.P. Records.
Liczymy na Państwa wyrozumiałość i co za tym idzie natychmiastowe działanie, bez konieczności podejmowania z naszej strony jakichkolwiek kroków natury prawnej. — z listu do redakcji Spidersweb.pl
Najwięcej witaminy mają tematy, które są samograjami. Takim samograjem jest opowieść szefa S.P. Records o kapeli, której płyty się kiepsko sprzedają, ale na jej koncerty mimo wszystko chodzi tłum ludzi — a stała się nim w momencie, w którym redakcja Spidersweb.pl otrzymała żądanie usunięcia opublikowanego już artykułu, który miał powstać w oparciu o już sprostowany tekst opublikowany w Dzienniku Polskim.
Przyznać muszę, że ze zdziwienia przecieram oczy: żądanie usunięcia jakiegoś polemicznego tekstu prasowego zawsze budzi we mnie taką reakcję, zwykle pogłębia ją zarzut rzekomego wyrwania z kontekstu wypowiedzi (przypomina mi się „Davos jest nudne”/”słowa, które miałem wypowiedzieć” Sławomira Nowaka A.D. 2011). Moim zdaniem cytowana szeroko przez media i upubliczniona przez ZAiKS wypowiedź jest jasna i klarowna, i chyba faktycznie jedyne z czym można podjąć polemikę to podstawienie „Kult lub Kazik” do równania.
Słowem: jeśli nie jest prawdą, że ową najpopularniejszą kapelą w stajni S.P. Records jest Kazik/Kult, wszystko co w tej sytuacji może szef wytwórni, to słać sprostowanie do tej nieprawdziwej informacji. (Drugie co mi przychodzi na myśl to zaprzeczenie prawdziwości całej wypowiedzi przytoczonej przez ZAiKS, ale jak rozumiem Sławomir Pietrzak nie zamierza twierdzić, że ZAiKS zmyślił jego słowa…).
Nie umniejsza to oczywiście niczyjego prawa do żądania ochrony dóbr osobistych, w takim zakresie, w jakim zostały one naruszone — jednak patrząc na to co zostało powiedziane i napisane, naprawdę nie mam pojęcia jakie dobra osobiste i w jaki sposób mogły zostać naruszone. Zanim zacznie się piętrzyć pokłady absurdu warto mieć na uwadze, że zasady dyskursu publicznego o planowanych zmianach w opłacie reprograficznej są takie, że można komentować i krytykować zarówno projektowane objęcie niektórych urządzeń tą opłatą, jak i wypowiedzi osób popierających owe zmiany. Jeśli zatem ZAiKS uznał za stosowne publicznie podzielić się stanowiskiem Sławomira Pietrzaka, to oczywiście każdy miał prawo poddać te słowa publicznej krytycznej analizie.
Nie odmawiając zwolennikom rozszerzenia opłaty reprograficznej na smartfony i inne urządzenia prawa do postulowania takich zmian w ustawie o prawie autorskim — oczywiście z przy założeniu, że nie manipuluje się danymi i informacjami — chciałbym przypomnieć, że trzeba się liczyć z tym, że ktoś może mieć zdanie przeciwne i nie musi mieć obaw przed ich użyciem.
A jeśli ktoś do tego uważa, że zacytowanie jego własnych (?) w dodatku nieprawdziwych (sic!) słów może narażać na szwank jego na dobre imię i godzić w wizerunek przedsiębiorstwa (a nie było, że tylko osoby fizyczne mają wizerunek?!) — to ja już na to nic nie poradzę…