Interesujący przypadek opisuje „Dziennik Internautów”: chodzi o przedsądowe wezwania do zapłaty kwoty 750 złotych tytułem polubownego naprawienia wyrządzonej szkody, które rozsyła do internautów spółka pod firmą Lex Superior sp. z o.o. z siedzibą w Gdańsku, KRS 458596 (w pismach przedstawia się jako Kancelaria Prawa Własności Intelektualnej Lex Superior sp. z o.o., jednak odpis z KRS jest jednoznaczny).
Sprawa nie zwróciłaby mojej szczególnej uwagi — ostatnio mamy wysyp podmiotów żerujących na mniej lub bardziej naciąganych zarzutach bezprawnej działalności (organizacje społeczne zajmujące się pseudo-ochroną konsumentów to tylko wierzchołek góry lodowej), jednak na parę elementów wezwania (oraz modelu biznesowego) warto zwrócić uwagę:
- kancelaria Lex Superior ma formę spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, tymczasem forma spółki kapitałowej jest zakazana jeśli chodzi o wykonywanie działalności prawniczej przez radców prawnych i adwokatów. W odniesieniu do radców wynika to z art. 8 ust. 1 ustawy o radcach prawnych, w myśl którego (adwokaci mają podobną regulację):
Art. 8 ust. 1 ustawy o radcach prawnych:
Radca prawny wykonuje zawód w ramach stosunku pracy, na podstawie umowy cywilnoprawnej, w kancelarii radcy prawnego oraz w spółce:
1) cywilnej lub jawnej, w której wspólnikami są radcowie prawni, adwokaci, rzecznicy patentowi, doradcy podatkowi lub prawnicy zagraniczni (…);
2) partnerskiej, w której partnerami są radcowie prawni, adwokaci, rzecznicy patentowi, doradcy podatkowi lub prawnicy zagraniczni (…);
3) komandytowej lub komandytowo-akcyjnej, w której komplementariuszami są radcowie prawni, adwokaci, rzecznicy patentowi, doradcy podatkowi lub prawnicy zagraniczni (…).
- mało tego: spółka, w ramach której radca wykonuje swój zawód nie może mieć innego przedmiotu działalności, niż świadczenie pomocy prawnej (art. 8 ust. 2 ustawy) — tymczasem Lex Superior sp. z o.o. ma w przedmiocie działalności praktycznie wszystko;
- to oznacza, że kancelaria Lex Superior nie jest kancelarią radców prawnych lub adwokatów, co za tym idzie nie przysługują jej pewne uprawnienia wynikające z przepisów prawa — ale też nie są oni związani pewnymi ograniczeniami właściwymi dla tych zawodów. Owszem, radca prawny może być na etacie w sp. z o.o., jednak wówczas świadczy wyłącznie usługi na rzecz tej spółki — nie zaś dla zewnętrznych klientów;
- [uzupełniono po przemyśleniu i komentarzu P.T. Czytelnika] takim uprawnieniem jest m.in. reprezentowanie pokrzywdzonego w postępowaniu karnym; skoro zatem prawnik świadczący usługi w ramach spółki kapitałowej nie może być pełnomocnikiem w sprawie karnej, to jego dostęp do jakichkolwiek akt prokuratorskich w sprawie klienta jest wykluczony;
- w przypadku wezwań Lex Superior nie jest to jednak głównym problemem: w piśmie czytamy, że spółka występuje jako „pokrzywdzony posiadacz majątkowych praw autorskich nabytych na podstawie licencji wyłącznej”… No wybaczcie, ale to jest prawniczy bełkot: licencjobiorca wyłączny nie jest nabywcą autorskich praw majątkowych, jest wyłącznie korzystającym z utworu (wystarczy przemyśleć różnicę pomiędzy przeniesieniem praw a regulującym kwestie licencji art. 67 ust. 1 ustawy o prawie autorskim, który brzmi Twórca może udzielić upoważnienia do korzystania z utworu na wymienionych w umowie polach eksploatacji z określeniem zakresu, miejsca i czasu tego korzystania);
- oznacza to, że kancelaria Lex Superior — w przeciwieństwie to innych głośnych ostatnio tematów — występuje nie jako pełnomocnik swojego klienta, lecz działa w imieniu własnym: albo jako nabywca praw autorskich do filmu, albo też jako wyłączny licencjobiorca (trudno powiedzieć jak jest w rzeczywistości, bo pismo jest w tej części niejasne);
- podstawę do wysuwania roszczeń przez nabywcę praw lub licencjobiorcę wyłącznego daje art. 67 ust. 4 pr.aut.: Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, uprawniony z licencji wyłącznej może dochodzić roszczeń z tytułu naruszenia autorskich praw majątkowych, w zakresie objętym umową licencyjną — a tu mamy dokładnie ten sam problem, który kilka lat temu trawił mnie w sprawie Hapro Media: nie dość, że trzeba rzeczywiście mieć taką umowę — a mamy przecież nawet nie zapewnienie o jej istnieniu — to jeszcze licencjobiorca ograniczony jest zakresem tejże umowy;
- w tym zakresie Lex Superior wezwanie jest nader enigmatyczne: nie wiadomo nawet kto miałby przenieść prawa do owego utworu (lub udzielić licencji), bo o tym, że nie ma treści owej umowy, z której Lex Superior wywodzi swoje prawa — i roszczenia — nie wspomnę. W ten sposób mogę nawet dziś zasypać pół polskiego internetu wezwaniami na cokolwiek — i dopóki nikt tego nie zweryfikuje, żerować na nieświadomości;
- [uzupełniono po przemyśleniu i komentarzu P.T. Czytelnika] pewnego rodzaju podpowiedzią byłoby ustalenie czy rzeczywiście owe jumane przez internautów filmy są „sprzedawane” przez Lex Specialis sp. z o.o. — wszakże jako wyłączny licencjobiorca dochodzący naruszonych praw poprzez bezprawne rozpowszechnianie utworów (i liczący szkodę jako wielokrotność opłaty licencyjnej za zezwolenie na rozpowszechnianie) muszą sami wykonywać tego rodzaju działalność;
- na zakończenie wypada tylko wspomnieć o drobnicy: sprawcę ustalono przy użyciu „specjalistycznego narzędzia informatyki śledczej”, co ma zapewne wywołać dodatkowe wrażenie u adresatów, ale u mnie wywołuje tylko pytania: o wiarygodność tegoż urządzenia? o to czy w przypadku powstania sporu sądowego dowód wypluty przez to urządzenie może zostać uwzględniony w postępowaniu?
- no i ta trzykrotność odszkodowania, która będzie wynosiła… 4.5000,00 PLN… jak się pisze takie pisma, trzeba pilnować zer. No chyba że to też jedna z technik wywierania wpływu…
PS Zachęcam też P.T. Czytelników do zapoznania się z moimi gdybaniami nt. ewentualnych konsekwencji uzyskania przez Lex Superior licencji (?) bądź nabycia autorskich praw majątkowych do tych plików obejmujących sieć BitTorrent. Z każdym oświadczeniem tej kancelarii mam coraz więcej wątpliwości — a sprawa wydaje się coraz mniej jasna.