„Powołamy ministerstwo energetyki” — Janusz Piechociński, wicepremier, o porozumieniu rządu z protestującymi górnikami
Stefan Kisielewski, którego dawno tu nie przywoływałem, zwykł mawiać, że herbata nie staje się słodsza od samego mieszania. Najwyraźniej nikt w rządzie Ewy Kopacz nie czytał Kisiela, skoro zapowiadana restrukturyzacja górnictwa ma polegać na powołaniu ministerstwa energetyki. Oprócz pensji ministerialnych, wiceministerialnych, dyrektorów departamentów, aut i kierowców, papeterii oraz kwiatków na biurka rząd chce wydawać dodatkowe pieniądze m.in. na zakładowe układy zbiorowe pracy. To wszystko ma kosztować budżet jedyne 2,5 miliarda złotych (lub znacznie więcej).
To miło, że rząd już wie jak spalić kolejne podatnicze pieniądze. Fajnie, że cieszą się ludziska, które cały czas dopingowały górników w czasie protestów, a także radość wypełniła ich serca na wieść o porozumieniu. Sęk jednak w tym, że za pakiety osłonowe i trzyletnie urlopy przedemerytalne ktoś będzie musiał zapłacić, a przecież Spółka Restrukturyzacji Kopalń też nie będzie pracowała za darmo. Komu rząd sięgnie do kieszeni, by udobruchać górnictwo? Czy już wiadomo ile padnie biznesów, ile ludzi straci robotę — po to, by dosypać górnikom?!
No jasne, tym się przecież nikt nie przejmuje, bo tego nie widać, a jeśli nawet coś wyjdzie ze statystyk, obwini się koniunkturę, banki, nieudolność przedsiębiorców, etc.
Szkoda, że znów się okazało, że zamiast rządu mamy ministerstwo dziwnych kroków. Takim, że jak górnicy tupną — rząd się potyka o własne kostki. Powołanie ministerstwa energetyki nic tu nie zmieni, a słysząc jak rozbój w biały dzień — redystrybucja dochodu zawsze jest rozbojem, tyle, że prowadzonym w białych rękawiczkach — nazywany jest porozumieniem, czuję się jakby ktoś dał mi w twarz.
PS Wcale nie na marginesie: wszystko wskazuje na to, że rząd już nawet nie planuje swoich działań politycznych, lecz wynajmuje do tego prywatne firmy (warto poczytać jak kręcili w ministerstwie Piechocińskiego, żeby się nie przyznać). Okazuje się, że plan restrukturyzacji górnictwa został najprawdopodobniej napisany przez Boston Consulting Group (ciekawostka: 40 lat temu pracował w niej Mitt Romney, niedawny kandydat na prezydenta USA z ramienia Republikanów).
Nigdy nie sądziłem, że liberalny postulat prywatyzacji rządu przyjmie tak zwulgaryzowaną postać.