Jeśli 9 mln Polaków w wieku 50+ przekonałoby się w jakimś stopniu do internetu, to wpłynęłoby to pozytywnie na naszą gospodarkę, bo ich nieobecność kosztuje nas rocznie 24 mld zł. — to Krzysztof Głomb ze Stowarzyszenia „Miasta w Internecie”
A to już równie atrakcyjne podsumowanie portalu Telepolis.pl: „Integracja cyfrowa tej grupy Polaków oznacza nowe możliwości podejmowania pracy lub zwiększania zarobków, a co za tym idzie dodatkowe składki na NFZ czy ZUS.” Takie rzeczy tylko w okolicy Dni Babci i Dziadka…
Uwielbiam takie analizy: o ile wszystkim byłoby lepiej, gdyby niektórzy wzięli się za to, co komuś chodzi po głowie. Wykluczenie cyfrowe to nośne hasło, które można przełożyć na twarde pieniądze dla dostawców sprzętu i usług, a przeliczanie aktywności internetowej młodszych seniorów na przychody budżetowe — kwota 24 miliardy złotych robi wrażenie! — na pewno sprzyja „prospołecznemu” wizerunkowi kampanii. Dołóżmy do tego dodatkowe składki na NFZ i ZUS, a przysłowiowy wilk będzie syty.
Najlepiej będzie jednak jak owi wykluczeni cyfrowo — jak się już ich przekona do inwestycji w tablet z hiper-łączem — na własne oczy ujrzą od czego się wykluczyli i do czego dostali dostęp dzięki swoim ciężko (kiedyś) zapracowanym pieniądzom, w tzw. międzyczasie przerąbanym przez państwo opiekuńcze. Rychło okaże się, że z internetami jest dokładnie tak jak z dodatkowymi kanałami TV uzyskanymi dzięki jej cyfryzacji: ilość nie przechodzi w jakość, a wręcz jest odwrotnie.
No ale budżet, budżet, kochani, podatki i składki…