I kolejna ciekawa historia z wokandy — ale i z życia, z literatury, z tematu zwanego tu wolnością słowa — czyli krótka omówka prawomocnego wyroku kończącego (?) jeden z etapów skomplikowanego sporu o prawa do książek Mackiewicza (por. tekst „Ks. Twardowski, Józef Mackiewicz — wspólna sprawa?” sprzed 8 lat). Mam na myśli wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 13 grudnia 2013 r. (sygn. akt VI ACa 1593/12), w którym oddalono roszczenia Niny Karsov-Szechter wobec osób, które wydały w Polsce książkę Mackiewicza o Katyniu (myślę, że chodzi o „Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary”, ale pewności nie mam).
W bardzo dużym skrócie: powódka wniosła do sądu o zakazanie wydawania i rozpowszechniania książek Józefa Mackiewicza oraz o opublikowanie w prasie oświadczenia, w którym pozwani — była wśród nich nawet córka Mackiewicza! — mieli przeprosić ją za bezprawne naruszenie przysługujących jej praw do twórczości pisarza (w innym wariancie żądanie obejmowało głębokie ubolewanie i gorące przeprosiny za „bezprawne naruszenie osobistych praw autorskich oraz praw majątkowych zmarłego Autora, które to prawa przysługują jedynie Pani Ninie Karsov-Szechter”). Plus 50 tys. za naruszenie autorskich praw majątkowych i łącznie 60 tys. zadośćuczynienia za naruszenie autorskich praw osobistych.
Żądanie oparto na konstrukcji, o którą toczy się w Polsce i poza jej granicami spór od wielu-wielu lat: powódka jest spadkobiercą zmarłej partnerki pisarza, która wcześniej miała odziedziczyć prawa do twórczości Mackiewicza. W dodatku wydanie jego książek w Polsce nastąpiło wbrew woli samego autora, który miał się wielokrotnie sprzeciwiać publikacji.
Zdaniem pozwanych prawa powódki nie zostały naruszone, w szczególności pisarz, owszem, nie chciał widzieć swoich książek w oficjalnym obiegu PRL (skądinąd niechęć ta nie pozostała nieodwzajemniona), jednak już w odniesieniu do wydawnictw podziemnych przyjął inną postawę — i prosił swą córkę o udostępnianie książek do publikacji bezdebitowych.
Równocześnie córka pisarza wskazywała, że przysługują jej autorskie prawa majątkowe do twórczości ojca — ponieważ po prostu je odziedziczyła w zakresie obejmującym publikację w Polsce. Natomiast sama powódka miała występować przeciwko rzekomej woli pisarza, ponieważ publikowała ją w kraju, jednak z oświadczeniem, że następuje to wbrew zakazowi. Podniesiono równocześnie, że zgody na wydawanie twórczości autora w PRL przez nielegalne wydawnictwa udzieliła wcześniej — czyli przed spadkobraniem praw przez Karsov — wdowa po Mackiewiczu; skoro jednak nie ma już wydawnictw nielegalnych, a po zmianie ustroju wydawcy nie są już zależni od komunistycznych władz, to zezwolenie to należy interpretować rozszerzająco.
W pierwszej instancji roszczenia powódki zostały oddalone (wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 10 maja 2012 r., sygn. akt XXV C 1247/09). Sąd musiał znów zająć się sporem o prawa do twórczości zmarłego dokładnie 30 lat temu poza granicami Polski pisarza; sprawa spadkobrania po Mackiewiczu jest o tyle skomplikowana, że zgodnie z orzeczeniem niemieckiego sądu prawa te przeszły na jego partnerkę — ta zaś udzieliła polskim podziemnym wydawnictwom prawa do „przedrukowywania jego książek, pod zasadniczym warunkiem niedokonywania żadnych skrótów, adjustacji, ani też opatrywania ich wstępami, komentarzami itp. (…) Zgodnie z wolą zmarłego Józefa Mackiewicza zabrania się natomiast jakichkolwiek przedruków, nawet bez skrótów i zmian, wydawnictwom legalnym, jednoznacznie reżimowym, czy tylko koncesjonowanym, ale zależnym od bieżącej polityki wydawniczej komunistycznych władz”. Spadkobierczyni sporządziła swój własny testament, w którym postanowiła, iż „prawa do wznowienia jego książek, wydawania zbiorów jego publikacji z różnych czasopism, wydawanie w tłumaczeniu na języki obce i honoraria stąd płynące od obcych wydawnictw przekazuje Ninie Szechter, właścicielce [londyńskiego — przyp. O.R.] wydawnictwa Kontra„. (W Kontrze ukazywały się książki Józefa Mackiewicza za jego życia, z uzasadnienia orzeczenia wynika, że Nina Karsov-Szechter przyjaźniła się z pisarzem i nawet wspierała go finansowo — stąd też taki gest wdowy nie musi budzić wielkich wątpliwości.)
Co ciekawe polski sąd w 1996 roku przyznał prawa prawa do książek Mackiewicza — prawa do spadku po ojcu — obejmującego twórczość Mackiewicza — jego córce; natomiast inny sąd, w postępowaniu dotyczącym uznania za skuteczny wyroku niemieckiego, przyznał te same prawa ex-żonie pisarza. (Jeszcze raz zastrzegam: kwestia „Józef Mackiewicz i spadek po nim” jest trudna do ogarnięcia, opisuję temat na podstawie uzasadnienia tego tylko wyroku.)
Natomiast bezspornym jest to, że w okresie PRL książki Mackiewicza ukazywały się w Polsce — oczywiście w tzw. drugim obiegu — i za jego życia, i po jego śmierci, głównie za sprawą córki pisarza, która wywodziła prawa do takiego dysponowania twórczością z listu otrzymanego od ojca okrężną drogą (młodszym Czytelnikom „Lege Artis” trzeba wyjaśnić, że mówimy o czasach, kiedy na sam dźwięk nazwiska „Józef Mackiewicz” włączała się czerwona lampka na biurku cenzora i w politbiurze, więc na pewno nie było szans na normalną komunikację z pisarzem, którego twórczość i osoba były na indeksie).
Pod koniec lat 90-tych pozwani zdecydowali się na wydanie „Katynia” wbrew woli i zgodzie wydawnictwa Kontra; co ciekawe sama Nina Karsov-Szechter także wydała tę pozycję na polskim rynku, opatrując je następującym zastrzeżeniem: „Decyduję się na sprzedawanie w Polsce publikowanych przez londyńskie wydawnictwo dzieł Józefa Mackiewicza wbrew woli zmarłego Pisarza i własnym przekonaniom. Józef Mackiewicz wierzył, że nigdy nie zrobię niczego, co byłoby niezgodne z Jego wolą — dlatego zostałam jedyną spadkobierczynią praw autorskich. Dziś podejmuję taką decyzję, bo nie mam innych możliwości chronienia tych praw, a zachowanie ich uważam za swój najważniejszy obowiązek”.
I o to poszło w całym procesie ;-)
Sąd wyszedł z założenia, że książka ma już za sobą pierwsze wydanie, co stanowi realizację autorskich praw osobistych (art. 16 pkt 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych). A skoro doszło do niego już po śmierci pisarza, a partnerka nie będąca żoną nie mogła odziedziczyć praw osobistych — przysługiwały one mieszkającym w Polsce córkom pisarza. Natomiast Nina Karsov-Szechter — bezspornie będąca spadkobiercą Józefa Mackiewicza — nie mogła odziedziczyć praw osobistych, ponieważ art. 78 ust. 2-3 prawa autorskiego wskazuje „własną” precedencję w wykonywaniu autorskich praw osobistych (które jako prawa niemajątkowe nie podlegają dziedziczeniu):
art. 78 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
2. Jeżeli twórca nie wyraził innej woli, po jego śmierci z powództwem o ochronę autorskich praw osobistych zmarłego może wystąpić małżonek, a w jego braku kolejno: zstępni, rodzice, rodzeństwo, zstępni rodzeństwa.
3. Jeżeli twórca nie wyraził innej woli, osoby wymienione w ust. 2 są uprawnione w tej samej kolejności do wykonywania autorskich praw osobistych zmarłego twórcy.
por. art. 922 par. 1-2 kc:
art. 922 kodeksu cywilnego
§ 1. Prawa i obowiązki majątkowe zmarłego przechodzą z chwilą jego śmierci na jedną lub kilka osób stosownie do przepisów księgi niniejszej.
§ 2. Nie należą do spadku prawa i obowiązki zmarłego ściśle związane z jego osobą, jak również prawa, które z chwilą jego śmierci przechodzą na oznaczone osoby niezależnie od tego, czy są one spadkobiercami.
Skoro zatem Józef Mackiewicz skutecznie zadysponował prawami do swojej twórczości na terytorium Polski, to żądania powódki są niezasadne; a nawet gdyby prawa te przysługiwały Ninie Karsov-Szechter, to jej działanie nie zasługiwałoby na ochronę prawną — a to dlatego, że stanowi nadużycie prawa (art. 5 kc): sęk w tym, że zmierza do ustanowienia zakazu publikacji książek Mackiewicza w Polsce.
Od niekorzystnego wyroku apelowała powódka, jednak sąd odwoławczy nie znalazł przesłanek do uwzględnienia apelacji, i to mimo tego, że Sąd Apelacyjny podzielił część podniesionych zarzutów: raz, że udzielone córce Mackiewicza upoważnienie do decydowania o publikacji książek wygasło 31 stycznia 1985 roku (w dniu śmierci pisarza), dwa, że wydanie książek przez pozwanych bez zgody Niny Karsov-Szechterz z pewnością naruszyło jej autorskie prawa majątkowe.
Niemniej pomimo naruszenia praw przysługujących powódce powództwo nie zostało uwzględnione. Sąd przyjął, że powódka nieprawidłowo określiła swoje żądanie: nie można żądać zakazania wydania książki, skoro nic nie wskazuje, by pozwany planował jej druk; nie można żądać opublikowania w prasie przeprosin, skoro odnoszą się one do naruszenia woli pisarza — a powódce przysługują wyłącznie uprawnienia o charakterze majątkowym (a autorskie prawa osobiste nie wygasają po śmierci twórcy — nawet art. 78 pr.aut. nie ma tu nic do rzeczy). Nie przysługuje jej także odszkodowanie, ponieważ nie dość, że w pozwie kwota 50 tys. nie została określona jako odszkodowanie, to w dodatku nie wykazano istnienia szkody ani jej wysokości. Natomiast roszczenie o zadośćuczynienie zostało oddalone jako pozbawione podstawy prawnej — zgodnie z art. 78 ust. 1 pr.aut. przysługuje ono wyłącznie twórcy w przypadku naruszenia jego praw osobistych, natomiast nie istnieje konstrukcja prawna pozwalająca wiązać zadośćuczynienie z naruszeniem praw majątkowych do utworu (art. 79 ust. 1 pkt 3 pr.aut. mówi wyłącznie o obowiązku wyrządzonej szkody).
Natomiast sąd w uzasadnieniu podpowiada, że być może byłoby inaczej gdyby właścicielka wydawnictwa „Kontra” domagała się ochrony przysługujących jej bezpośrednio, w wyniku dziedziczenia po partnerce Mackiewicza, majątkowych praw autorskich (rozumianych jako monopol eksploatacyjny na określone utwory), które zostały naruszone przez pozwanych. Tego jednak powódka nie domagała się, a sąd jest związany treścią żądania strony.
Jaki z tego wniosek? Dla mnie przynajmniej dwa: po pierwsze trzeba piekielnie rozważnie kształtować roszczenia, bo czasem nie wystarczy ogólnie mieć racji — żeby nie polec na szczegółach nie można polegać na pewnych schematach. A po drugie trzeba czytać ciekawe wyroki, bo czasem się okazuje, że suchy przepis nie pozwala na takie rozeznanie w temacie jak przypadek zastosowania go w praktyce.