Prasa podała dziś ciekawą informację, którą warto skomentować: w jednej ze szkół podstawowych w Legnicy wprowadzono regulamin wchodzenia do klasy. Dokument zadziwiający zarówno ze względu na materię podlegającą regulacji, na treść niektórych postanowień („Ustawienie uczniów jest stałe do końca roku” — jak to rozumieć? Że jak staną we wrześniu, to stoją tak do rozdania świadectw?), jak i na potrzebę iście pruskiego drylu („ręce są ułożone wzdłuż tułowia, patrzą prosto, nie wydają dźwięków i nie wykonują ruchów”).
Zaciekawił mnie także misterny opis gry wstępnej poprzedzającej akt wstąpienia do klasy: jeśli uczniowie ustoją na baczność całą minutę, nauczyciel zaczyna wpuszczać poszczególne osoby do klasy (podkreślam, bo i w dokumencie wyraz ten jest podkreślony — ciekawe dlaczego? czyżby nie-osoby nie były wpuszczane?). Jeśli się nie uda, zabawa prowadzona jest dalej, przez kolejną minutę.
Ale moim zdaniem wychodzi na to, że cały ten pruski dryl jest tylko na pokaz, bo sam regulamin jest niekonsekwentny — i nie uczy konsekwencji — jeśli po kolejnej minucie walki z emocjami dzieciarnia się nie uspokoi, nauczyciel „wpuszcza ich mimo wszystko, kolejno do klasy”. Rozumiem, że nie można dać uczniom oręża do rozpirzenia lekcji (która by się nigdy nie odbyła), ale jeśli to miała być nauka grzeczności, to pewnie najlepiej nauczy to rozbrykane dzieciaki (nie chcę powiedzieć rozwydrzone, bo ich nie znam), że choćby nie wiem czego i jak od nich wymagano — i tak będzie co ma być.
Natomiast prania mózgu oczywiście nikt nie może sobie odmówić: odczytywanie regułki „uczeń za swoje zachowanie jest nagradzany. Opłaca się dobrze zachowywać” wraz z rozdawaniem żetonów, musi robić niesamowite wrażenie. (Aczkolwiek jestem ciekaw co się później dzieje z tymi żetonami, przecież codziennie szkoła musiałaby rozdawać ich setki?)
Taki regulamin szkolny — regulamin wchodzenia do klasy — to znakomity przykład, że niektórym już prawniczenie się w życiu padło na głowę. Pal licho dopóki zabawiają się jakieś korpoludki, gorzej jeśli ta zaraza dociera do szkół i sączy się do głów młodzieży.
Takie i podobne kwiatki organizuję w rubryce „Powiedział co wiedział”, która mogłaby napuchnąć nienormalnie, dlatego muszę się strasznie hamować, żeby nie wyciągać każdego bzdetu.