P.T. Czytelnicy przerażeni, że dzisiejszy poranny tekst się nieco opóźnił, mogą spać spokojnie — tak, przegapiłem, zapomniałem, ale na szczęście zawsze mam odłożonych parę „ogólnych” tekstów, które mogę klik-klik wrzucić i udawać, że niby nic.
Gapiostwo moje ma pewne proste wyjaśnienie: otóż od soboty znów jestem szczęśliwym przewodnikiem psa. Ta ujmująca psinka nosi dźwięczne imię Kuata, a poza tym ma 9 miesięcy, budowa średnia, typ sportowy (są plany z tym związane ;-) kundel powiedzmy w typie Koolie, umaszczenie dropiaste tricolor. Schroniskowa znajda, nieco speszona ale szybciutko się aklimatyzuje (jak na dwudniówkę to bardzo grzeczna i posłuszna).
Aha, to może jeszcze powiem, że fuksem udało się doszlusować do tych 1000 godzin rowerem tuż przed Kuatą, bo jednak teraz ten czas będzie trzeba jakoś podzielić. Więc chociaż zamierzam ją przyuczać do roweru, to jednak… no dobra, pożyjemy, zobaczymy.
PS Kuata to także jakaś wyspa na Fidżi, ciekawy zbieg okoliczności (w chwili nadawania psince imienia nie wiedzieliśmy o tym). Ale łata na boku może być mapą wyspy, na której zaznaczono położenie ukrytego przez piratów skarbu.
PS2 Uprzedzam, że w związku z powyższym na tutejszych łamach będzie pojawiać się więcej tematów okołopsich. Pewnie nie tylko w kontekście wakacje-góry-Schengen, więc niezainteresowanych z góry przepraszam :-)
PS3 Dołożone zdjęcie z poniedziałkowego popołudnia, dla lepszego rozpoznania tematu. Pańskie oko pieska tuczy :)