Przedwakacyjne pytanie: czy z psem można wejść do parku narodowego? to stały dylemat każdego przewodnika czworonoga, który wie, że nie ma to jak podróże z psem u nogi. Wiem coś o tym, bo przecież przez ostatnią dekadę każdy wyjazd miałem pod psem — a jeden z ich skończył się stówką mandatu za bestialski atak dzikiego zwierza na Babią Górę.
Ale skoro sezon urlopowy nadchodzi wielkimi łapami, warto chyba poświęcić jeszcze kilka zdań temu czy pies w parku narodowym może postawić swoje cztery łapy.
Sprawy te reguluje ustawa o ochronie przyrody, która nie wprowadza generalnego zakazu wchodzenia z psem do parku narodowego, a #mianowicie:
art. 15 ust. 1 pkt 16 i ust. 6 ustawy o ochronie przyrody:
art. 15. 1 W parkach narodowych oraz w rezerwatach przyrody zabrania się:
16) wprowadzania psów na obszary objęte ochroną ścisłą i czynną, z wyjątkiem miejsc wyznaczonych w planie ochrony, psów pasterskich wprowadzanych na obszary objęte ochroną czynną, na których plan ochrony albo zadania ochronne dopuszczają wypas oraz psów asystujących (…)
6. Organizowanie i prowadzenie szkoleń ratowników górskich i psów ratowniczych, w tym psów lawinowych, na obszarze parku narodowego poza terenami udostępnionymi na podstawie art. 12 ust. 2, przez podmioty uprawnione do wykonywania ratownictwa górskiego na danym obszarze, wymaga uzgodnienia z dyrektorem parku narodowego.
Tłumacząc z prawniczego na nasze wychodzi na to, że:
- co do zasady z psem wolno wchodzić na teren parku narodowego i rezerwatu przyrody (upraszam o niezamykanie przeglądarki w tym momencie — czytamy dalej!),
- pies nie może jednak stąpnąć łapą na obszar objęty ochroną ścisłą i czynną (czytających Ziembińskiego spieszę zapewnić, że oczywiście powinno być „lub”, ale prawodawca ma w nosie reguły języka);
- i wyjątek od wyjątku: chyba że jednak plan ochrony zezwala na pojawienie się psiaka w jakimś obszarze objętym ochroną ścisłą czy czynną (nie umiem powiedzieć na ile przepis ten pozostaje w sferze teorii);
- i kolejny wyjątek od tamtego wyjątku: piesek pasterski może pojawić się na terenie ochrony czynnej, o ile dyrekcja parku na to zezwala (oczywiście pies pasterski to ten, który pracuje na etacie pastucha — nie jakiś maliniak, któremu akurat przyszło przejść się na spacer przez PN);
- kolejnym wyjątek uczyniono dla psów asystujących osobom niepełnosprawnym (to dopiero od 1 marca 2013 r.);
- osobną kategorią są psy ratownicze, które mogą być szkolone nawet na obszarach objętych ochroną ścisłą lub czynną — nie naruszając wówczas zakazu — jednak rzecz jasna za zgodą dyrektora parku narodowego (art. 15 ust. 6 ustawy).
Tyle teorii, która ma jedną zasadniczą wadę: nawet nauczywszy się tego wszystkiego na pamięć nie będziemy wiedzieć czy w danym parku narodowym możemy się pojawić z psem w jakimś konkretnym miejscu. Sęk w tym, że ustawa jako akt normatywny generalny nie jest w stanie opisać nam wszystkich możliwych stanów faktycznych, czyli czy psu wolno postawić pazur w konkretnym miejscu konkretnego parku narodowego. To trzeba sprawdzić przed wyjazdem, najlepiej w regulaminie parku, w którym zamierzamy się pojawić — a biorąc pod uwagę stopień ogólności (i wprowadzania w błąd) tych dokumentów: najlepiej chyba przedzwonić do dyrekcji parku i się poinformować.
W bardzo dużym skrócie mogę napisać, że:
- regulamin Babiogórskiego Parku Narodowego jest klasycznym wypracowaniem na kolanie, ponieważ treść ust. 4 pkt 14 została przepisana z ustawy, w rzeczywistości natomiast pies może teoretycznie pojawić się na 5% powierzchni BgPN — teoretycznie, albowiem „w praktyce jest to niemożliwe, ponieważ tereny te otoczone są obszarami objętymi wyższym reżimem ochronnym lub nie są udostępnione do zwiedzania z powodu braku szlaków turystycznych” (słowem: jak pies dofrunie, to może tam się pojawić). Szkoda, że regulamin nie jest jednoznaczny (biblijne „tak, tak; nie, nie„ to dobry imperatyw pisania każdej normy, zwłaszcza takiej, która wiąże się z sankcją);
- zasady udostępniania Karkonoskiego Parku Narodowego (nowy dokument, z 2015 r.) o psach milczą, zatem co do zasady jest jak w ustawie — z doświadczenia mogę powiedzieć, że psy w Karkonoszach czują się świetnie, pod warunkiem, że kondycyjnie dają radę;
- z psem w Pieniny też nie ma co się pchać — tu przynajmniej strona internetowa Pienińskiego Parku Narodowego jest jednoznaczna: pies w Pieninach nie ma co szukać szczęścia;
- tradycyjnie z psem nie wejdziemy na obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego, z wyjątkiem Doliny Chochołowskiej (ale tylko do schroniska; nie wiem gdzie się podział regulamin TPN, czyżby teraz była moda na takie lakoniczne dokumenty?).
To tylko oczywiście wyimek z zasad wprowadzania psów do parków narodowych (skupiłem się na tych górskich, bo mnie właściwie tylko góry interesują ;-)
Łącznie mamy w Polsce 23 parki narodowe (plus kilka planowanych), zatem planując wakacje ze zwierzakiem warto wcześniej sprawdzić czy będą problemy czy możemy wędrować ze swoim ulubieńcem spokojnie.
PS Trzy pierwsze foty to już historia, której na imię było Boss. Tydzień po opublikowaniu tekstu mogę się pochwalić: jest nowa kompanka na nowe przygody i wojaże. Stąd dołożona powyższa fota będąca zapowiedzią kilku lat ciekawych zdarzeń, których nie omieszkam zrelacjonować :)