„Jestem osobą prywatną” — Bartłomiej Sienkiewicz po ogłoszeniu decyzji o wycofaniu z życia publicznego
Całkowicie na marginesie ogłoszonej przez Bartłomieja Sienkiewicza (tego od prywatno-urzędowej pogawędki z prezesem NBP) decyzji o wycofaniu się z życia publicznego przyszło mi do głowy takie pytanie: na ile osoba niewątpliwie publiczna (ex-minister, etc.) może jednostronnie obwieścić rozwód ze sferą życia publicznego — i jaki miałoby to mieć skutek z perspektywy jego prawa do prywatności?
Jakby na to nie patrzeć kwestia publiczności jakiejś osoby implikuje szereg konsekwencji natury prawnej” począwszy od tak banalnej sprawy jak możliwość dowolnego rozpowszechniania wizerunku osoby powszechnie znanej, poprzez prawo do wzmożonej krytyki (Oberschlick vs. Austria za nazwanie Jörga Haidera idiotą) — aż po (warunkowe) uprawnienie do wejścia w sferę życia prywatnego.
Niewątpliwie Bartłomiej Sienkiewicz, niezależnie od tego czy stracił stanowisko w rządzie, osobą publiczną był. Czy to oznacza, że jednostronną deklaracją można odzyskać utraconą prywatność? Odsunąć od siebie dotkliwości wynikające ze statusu związanego ze sprawowaną funkcją publiczną, zajmowanymi stanowiskami politycznymi?
Moim zdaniem oczywiście nie, albowiem nawet jeśli do pewnego momentu posiadamy kontrolę nad tą sferą życia osobistego, to jednak status osoby publicznej/prywatnej nie daje się przełączać jak pstryczek-elektryczek. Stąd też pogląd Sienkiewicza rozpatrywać można wyłącznie w kategoriach zapewnienia, że nie zamierza już sprawować żadnych funkcji publicznych (stąd też rezygnacja z kierowania Instytutem Obywatelskim) — natomiast niewątpliwie będzie musiało upłynąć sporo wody w paru rzekach zanim faktycznie będzie można powtórzyć „tak, jesteś osobą prywatną”.