Torebka Pieńkowskiej i odpowiedzialność za komentarze internautów

Przedwczorajsza informacja o procesie jaki torebka Pieńkowskiej wytoczyła serwisowi Pomponik.pl — o tym, że zawiadomienie o bezprawności komentarzy nie musi wskazywać tych bezprawnych treści (art. 14 ust. 1 UoŚUDE) — czego nie zmienia oczywiście brak nakazu moderacji komentarzy — spowodowała chyba lepsze palpitacje u kilku osób, które postanowiły zasięgnąć języka u prawnika. Przeczytałem co napisała GazetaPrawna.pl, przeczytałem co napisano w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 23 kwietnia 2015 r. (sygn. akt I ACa 161/15) i wyszło mi, że strachy na lachy.

Będzie w punktach, bo tak będzie sprawniej (aczkolwiek jeszcze jeden tekst o sprawie pewnie się kiedyś pojawi, bo pojawiły się w nim nawet ciekawsze konkluzje):

  • rzeczony wyrok wydany został z apelacji powódki (czyli torebki), co ciekawsze apelacja powódki została oddalona (czyli wyrok I instancji, tj. wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie z 22 października 2014 r. (sygn. akt I C 628/14, nieosiągalny w sieci);
  • ta informacja do pewnego stopnia ustawia kontekst całej „afery” — tak, Jolanta Pieńkowska (w orzeczeniu zwana J.C., to po mężu) wygrała spór, ale od wyroku SO nie było apelacji strony pozwanej (chyba szkoda, chociaż 2000 złotych na samotne matki i dzieci jest OK);
  • stąd w pewnym sensie mylić może zdanie „takie wyroki zapadły przed sądami obydwu instancji rozpoznających pozew prezenterki — skoro bowiem strona pozwana nie odwoływała się od niekorzystnego wyroku, to przecież apelacja nie zajmowała się jej zarzutami, więc II instancja nie zajmowała się już racjami portalu;
  • prawdą jest natomiast, że pozew dotyczył i samego artykułu o arcydrogiej torebce Jolanty Pieńkowskiej (to ta a propos arcydrogich młynków do kawy ;-) i opublikowanych pod tekstem komentarzy internautów — jednak mimo dostrzeżenia naruszenia powinności przez usługodawcę, sąd nie znalazł podstaw do niczego więcej nad nakazanie zapłaty niewielkiego zadośćuczynienia na cel społeczny. Nie nakazano natomiast ani usunięcia spornego tekstu (powódka tego żądała, ale sąd oddalił powództwo w tej części), ani nawet usunięcia spornych komentarzy (bo powódka tego nie żądała) — zaś żądanie zapłaty zadośćuczynienia uwzględniono w 1/50 (sic!) — powódka żądała 100 tys. złotych, sąd zasądził 2 tys. zł);
  • owszem, sąd przyjął, że wydawca portalu internetowego może odpowiadać za komentarze internautów (co do zasady pogląd ten nie jest szczególnie radykalny — nawet ja nigdy nie napisałem, że jest inaczej), natomiast wszystko co budzi wątpliwości to (niespecjalnie rozwinięte konkluzje) czym jest wiarygodna wiadomość z art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną;
  • ale też nie jest tak, iżby sąd powiedział, że skarżący nie musi wskazywać, które opinie internautów naruszają jego dobra — w uzasadnieniu jest wyraźnie powiedziane, że:

Zawiadomienie powódki, zgodnie z którym wszystkie zamieszczone pod opublikowanym artykułem komentarze miały charakter bezprawny spełniało znamiona uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych. Nadto, informacja przekazana przez powódkę dostatecznie konkretyzowała dane, które miały charakter bezprawny.

  • ergo powódka wskazała te komentarze, a zrobiła to bardzo dokładnie — wskazała wszystkie komentarze i w jakiś tam sposób konkretyzowała to żądanie. Z tym poglądem można było polemizować i zapewne strona pozwana polemizowała przed sądem I instancji — nieskutecznie;
  • jako rzekłem: nie znajduję w sieci wyroku pierwszej instancji (SO w Krakowie, I C 628/14), natomiast uzasadnienia wyroku wydanego w apelacji nie musi ze szczególną uwagą odnosić się do tej części rozważań — ponieważ skoro pozwany nie zaskarżył niekorzystnego wyroku, nie zmusił Sądu Apelacyjnego do zajęcia się przemyśleniami SO na poważnie;
  • gdyby to było takie (nie)proste, twórcy serwisu Odsiebie.com nie zostaliby 2 lata temu (po bodajże 3 latach męczenia) uniewinnieni od zarzutów piractwa — uniewinnieni, dodajmy, właśnie dzięki temu, że sąd rozpatrujący ich sprawę potrafił przeczytać art. 14 ust. 1 UoŚUDE ze zrozumieniem;
  • a wracając jeszcze na chwilę do uzasadnienia orzeczenia: skoro jako naruszające godność powódki wskazane zostały wszystkie komentarze, to zdaniem sądu administrator serwisu powinien był zakasać rękawki, albowiem:

Minimum staranności przy wykonywania obowiązków wynikających z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną było zweryfikowanie, czy komentarze zamieszczone pod artykułem nie naruszają dóbr osobistych powódki, a zatem nie spełniały znamion bezprawności. Konieczność przeanalizowania kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset wpisów, w sytuacji, w której naruszenie dóbr osobistych powódki nie dotyczyło pojedynczego komentarza, nie może zostać uznane za wymóg zbyt daleko idący czy nazbyt obciążający stronę pozwaną.

I krótkie podsumowanie: tak, ten pogląd jest mocno dyskusyjny i pewnie dałoby się z nim podjąć polemikę w apelacji. Jednak podkreślić trzeba, że strona pozwana nie wniosła apelacji od takiego wyroku, zatem sąd II instancji, związany granicami apelacji (art. 378 par. 1 kpc) nie mógł — choćby nie wiem jak chciał — odnieść się do (niewypowiedzianego) zarzutu.
Znaczy się nadal nie jest tak, że art. 14 ust. 1 UoŚUDE przestał obowiązywać: po prostu w tym przypadku sąd przyjął dość specyficzną konstrukcję zawiadomienia, które jednak miało miejsce i co do zasady chyba mówiło o tym, o czym wezwanie takie powinno mówić. I w tym miejscu gdybologię można zakończyć, ponieważ: (i) nie znam treści komentarzy, (ii) nie znam treści zawiadomienia Jolanty Pieńkowskiej, (iii) nie znamy do końca stanowiska procesowego pozwanego portalu, (iv) nie wiemy dlaczego nie poszła apelacja.

A wyrok w sprawie torebki Pieńkowskiej ma jeszcze kilka innych ciekawych wątków, do których obiecuję jeszcze wrócić!

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

16 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
16
0
komentarze są tam :-)x