W pierwszym odcinku opowieści o tym, że ludzie, którzy chcą się zajmować edukacją w zakresie komunikacji elektronicznej i wspieraniem przedsiębiorców działających na rynku usług elektronicznych pokazałem jak łatwo popełnić banalny błąd w formularzu rejestracyjnym fundacji FORCE (por. Fundacja Rozwoju i Ochrony Komunikacji Elektronicznej — brak informacji o przetwarzaniu danych osobowych w formularzu rejestracyjnym). Na takie dzikie formularze naprawdę bardzo trzeba uważać, ponieważ często stają się źródłem spamerskich list wysyłkowych; nie, nie mówię, że fundacja FORCE zamierza się tym zajmować — aczkolwiek błąd ten sprawia, że właściwie dane pozyskane z formularza powinny zostać usunięte.
Przeglądając serwis fundacji dostępny pod adresem force.org.pl trafiłem jednak na kolejny kolorowy kwiatek, który dowodzi, że rację miał twórca porzekadła, iż szewc bez butów czasem chodzi (a może lepsze będzie to, że konia kuli, a żaba nogę podstawiała?).
Tym razem chodzi o Listę Robinsona, czyli usługę, dzięki której ponoć można uwolnić się od spamu. Mechanizm jest bardzo prosty: klikamy „dopisz się”, podajemy swój adres listelowy, akceptujemy regulamin — i voilà! Rzeka spamu przestaje do nas płynąć.
Niestety, fundacja FORCE znów zapomniała o przyziemnościach, czyli o tym, że skoro adres email (podobnie jak adres IP) może być daną osobową, to przydałaby się informacja o zasadach przetwarzania. Ale furda dane osobowe, bo na tapetę bierzemy regulamin usługi, w którym rozbawiły mnie następujące kwiatki:
- Organizatorem projektu e-Lista Robinsona (dalej: „Projekt”) jest spółka Fundacja Rozwoju i Ochrony Komunikacji Elektronicznej „FORCE” — no to jak konkretnie: spółka? czy fundacja?
- Użytkownik może dodać do listy Projektu tylko te adresy e-mail, do których posiada pełne prawo do rozporządzania tymi adresami i dysponowania nimi jak ich właściciel — to jest bardzo interesujące (pomijając pojęcie „właściciel adresu e-mail” — literalnie rzecz ujmując nie jest to prawo własności), ponieważ przypominam sobie moje dywagacje z sali sądowej: na ile można wykluczyć to, że ktoś powpisuje różne cudze adresy? i miałem wrażenie, że w ocenie pokrzywdzonego było to niemożliwe…
- Użytkownik ponosi pełną i wyłączną odpowiedzialność za dodanie adresów i innych danych do listy Projektu — no tak, fundacja FORCE zauważyła ten problem i przerzuca odpowiedzialność na dowcipnisia — jest to szczególnie frapujące, ponieważ odnoszę wrażenie, że to powinno być niemożliwe ;-)
- Organizator nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wykorzystanie przez osoby trzecie dodanych do listy Projektu odcisków MD5 niezgodnie z prawem lub postanowieniami niniejszego regulaminu — zwracam P.T. Czytelnikom uwagę, że jeśli jest to umowa (na świadczenie pewnej e-usługi), to mamy tu klauzulę niedozwoloną: fundacja FORCE zwalnia się jednostronnie z odpowiedzialności za to, że osoba trzecia mogłaby mieć wgląd w dane zgromadzone w projekcie (!) i wykorzystać je w jakiś inny sposób… (na marginesie: pamiętam aferę pt. „Allegro i MD5″, więc jak rozumiem przechwytując adresy listelowe potraktowane MD5 mogę odtworzyć dane pierwotne? i wysłać tam spamik? ;-)
- no chyba nie tylko ja mam wątpliwości, albowiem Organizator nie gwarantuje i nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wysyłanie przez podmioty i osoby trzecie, na adresy dodane do listy Projektu, wiadomości e-mail, w tym niezamówionych wiadomości handlowych — czyli jednak lepszy ROFTL, albowiem zdanie „Sto tysięcy (a nawet kilka razy więcej) adresów „zharvestowane” (zebrane) ze stron www możemy kupić już poniżej 100 złotych. Do tego wysyłanie wiadomości przez system, którego administracja przymyka oko na spamerkę ok. 400 zł co daje łącznie 500 zł” można traktować jako ofertę handlową? ;-)
- Użytkownik może zgłosić chęć usunięcia jego adresu/adresów z listy Projektu, jednakże nie częściej niż raz na pół roku — kolejne fenomenalne postanowienie: możesz mieć już dosyć tego, że właściwie fundacja FORCE niczego nie gwarantuje, ale „zgłosić chęć usunięcia” możesz tylko raz na pół roku ;-)
- Niniejszy regulamin może ulec zmianie w dowolnym czasie. Zmiany regulaminu są skuteczne od dnia umieszczenia nowego regulaminu na stronie www.listarobinsona.pl — i znów klauzula abuzywna ;-)
Rekapitulując: wszystko wskazuje na to, że prowadzący krucjatę przeciwko nieprawidłowościom i bezprawiu w marketingu elektronicznym powinni, choćby tymczasowo, poluźnić kulbakę, złożyć zbroję płytową w kącie warowni (kurczę, byłem w tym Raciborzu i nie dotarłem na zamek?!) — i zacząć porządki od własnego klepiska.