To może jeszcze kilka słów o kolejnym niedawnym orzeczeniu Sądu Najwyższego, które może komuś kiedyś się przydać — tym razem przedmiotem amatorskiej analizy będzie uchwała 7 sędziów SN z 11 czerwca 2015 r. (III CZP 112/14), w której wyrażono pogląd, iż:
Stwierdzenie zasiedzenia własności nieruchomości może nastąpić tylko na rzecz osoby wskazanej przez wnioskodawcę lub innego uczestnika postępowania.
Uchwałę podjęto na wniosek Pierwszej Prezeski SN, która uznała za stosowne poprosić skład o odpowiedź na następujące pytanie:
Czy sąd może z urzędu stwierdzić nabycie własności nieruchomości przez zasiedzenie na rzecz osoby, która o to nie wnosiła?
Sygnalizowane rozbieżności w orzecznictwie wzięły się z tego, że stosowny przepis procedury cywilnej (art. 610 par. 1 kpc) nakazuje posiłkowanie się normami dotyczącymi stwierdzenia nabycia spadku — które znów wyraźnie mówią, że sąd „pamięta” o każdej osobie, której należy się spadek:
art. 677 § 1 kpc:
Sąd stwierdzi nabycie spadku przez spadkobierców, choćby były nimi inne osoby niż te, które wskazali uczestnicy. W postanowieniu o stwierdzeniu nabycia spadku sąd wymienia spadkodawcę oraz wszystkich spadkobierców, którym spadek przypadł, jak również wysokość ich udziałów.
Problem natomiast polega na tym, że jak w przepisie jest powiedziane o odpowiednim stosowaniu, to nigdy nie wiadomo — czy wprost, czy jednak nie-wprost (jeśli ktoś nie wierzy, zachęcam do przeczytania pkt 2 wniosku).
Zasiedzenie własności nieruchomości z urzędu w orzecznictwie przeważa. Jak podaje prof. Małgorzata Gersdorf nawet SN we wcześniejszej linii orzeczniczej przyjmował, że odesłanie do przepisu z nakazem stosowania go wprost oznacza konieczność ustalenia wszystkich posiadaczy samoistnych nieruchomości — i w tym zakresie sąd nie jest związany treścią wniosku.
Ale także pogląd przeciwstawny doczekał się bogatego orzecznictwa Sądu Najwyższego; uzasadnia się go tym, że przecież każdy zainteresowany ma legitymację do wniesienia stosownego wniosku lub wzięcia udziału w postępowaniu (słowem: każdy powinien pilnować swoich interesów). Stąd też sąd nie musi badać z urzędu czy każda z osób potencjalnie uprawnionych do zasiedzenia nieruchomości bierze udział w postępowaniu.
art. 172 kc:
§ 1. Posiadacz nieruchomości niebędący jej właścicielem nabywa własność, jeżeli posiada nieruchomość nieprzerwanie od lat dwudziestu jako posiadacz samoistny, chyba że uzyskał posiadanie w złej wierze (zasiedzenie).
§ 2. Po upływie lat trzydziestu posiadacz nieruchomości nabywa jej własność, choćby uzyskał posiadanie w złej wierze.
Różnica ma wynikać m.in. z odmiennego charakteru zasiedzenia i dziedziczenia: prawo dziedziczenia własności jest chronione konstytucyjnie (art. 21 ust. 1 i art. 64 Konstytucji RP), no i spadek nabywa się ze śmiercią spadkodawcy (postanowienie sądu właściwie tylko je potwierdza), podczas gdy zasiedzenie to taki „ekstras” (pamiętajmy, że zasiedzenie sprowadza się do nabycia własności czegoś, co nie jest nasze — można w ten sposób nawet zostać właścicielem cudzej nieruchomości (zasiedzenie w złej wierze, art. 172 par. 2 kc).
No i rzeczy tak się mają, że w uchwale III CZP 112/14 Sąd Najwyższy podzielił stanowisko nr 2, czyli przyjął, że można stwierdzić zasiedzenie nieruchomości wyłącznie na rzecz osób bezpośrednio wskazanych w postępowaniu. Oznacza to, że sąd zwolniony jest z konieczności poszukiwania z urzędu osób potencjalnie zainteresowanych zasiedzeniem.