A skoro w poniedziałkowym odcinku było o tym, że pomocnik w wyrządzeniu szkody to nie jest ten, który ma router WiFi (a ktoś inny, choćby i domownik, ściąga pliki przy pomocy łącza internetowego), to we czwartek — nadal w kontekście wezwań Lex Superior, w których mówi się o tym, że warto było uprawdopodobnić swoją niewinność — godzi się dwa zdania o tym czym jest ciężar dowodu w cywilistyce (art. 6 kc).
Na podstawie prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt I C 1725/13).
Stan faktyczny (dość nieistotny z punktu widzenia rozważań o tym jak rozumieć art. 6 kodeksu cywilnego, ale nie mogę sobie odmówić) był następujący: powód zawarł z pozwanymi umowę o udostępnienie powierzchni reklamowej na 17 stacjach rowerowych i 140 rowerach. Po jakimś czasie zawarto kolejną umowę, na podstawie której pozwana zobowiązała się do „przepisania” nierozliczonych umów na powoda, a także postanowiono, że niespłacone wierzytelności przekształcają się w pożyczkę na rzecz pozwanej. Po kilku miesiącach umowa ta została rozwiązana, zatem powód zażądał zwrotu pożyczki — z czego dłużnik się nie wywiązał, zatem operator wypożyczalni rowerów skierował powództwo do sądu.
Pozwani twierdzili, że nie są nic winni, to raczej im przysługiwało roszczenie do powoda, zaś całe zamieszanie było wynikiem zmian właścicielskich w spółce będącej operatorem wypożyczalni rowerowych (pozwany był założycielem spółki, ale później sprzedał udziały). Natomiast nowy prezes spółki ignorował umowę i kwestionował prawidłowe faktury wystawiane przez pozwanych, zatem doszło do pewnych zaległości, które miały być rozliczone dodatkowymi umowami na usługi doradcze (uzasadnienie orzeczenia jest nieco zagmatwane, zarówno ze względu na język jakim pisze się w Polsce wyroki, jak i sposób anonimizacji treści).
Sąd odmówił uwzględnienia roszczenia i oddalił powództwo o zapłatę, którego podstawą była umowa, na mocy której przekształceniu w umowę pożyczki miała ulec wierzytelność powstała z tytułu podnajmu powierzchni reklamowych na stacjach wypożyczalni rowerowych, oraz inne później zaksięgowane wierzytelności. Powód miał wskazać, że na dochodzoną należność składają się faktury wystawione przez pozwaną za świadczenie usług reklamowych — ale „w pozostałej części powód nie wskazał, co składa się na żądanie pozwu”.
Tymczasem:
Zgodnie z art. 6 kc ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z tego faktu wywodzi skutki prawne. Normie tej w sferze procesowej odpowiada art. 232 kpc, zgodnie z którym strony są obowiązane wskazywać dowody dla stwierdzenia faktów, z których wywodzą skutki prawne. Powód ze spoczywającego na nim ciężaru dowodu nie wywiązał się należycie i nie wykazał, aby przysługiwała mu wobec pozwanych jako współdłużników solidarnych wierzytelność objęta żądaniem pozwu.
Powód przywołał pewne umowy, ale albo nie wywodził roszczenia z jednej z nich, zaś w przypadku innej w ogóle nie był stroną, albowiem występował wyłącznie jako pełnomocnik gminy Wrocław. Jeszcze inna umowa nie stanowi należytej podstawy do żądania zapłaty od pozwanych (dłużników solidarnych) zapłaty, albowiem jako jej strona została wskazany podmiot, któremu brak zdolności prawnej (ten wątek jest na tyle ciekawy, że poświęcę mu wkrótce odrębną notkę). Co więcej — oddaję głos sądowi — „przedłożona przez powoda umowa została napisana byle jak”, zatem na jej podstawie nie dało się ustalić niczego w kontekście istnienia pożyczki (oraz obowiązku jej zwrotu).
Sąd zwrócił przy tym uwagę, że w umowach pojawiły się zwroty „umowy zostaną anulowane”, „umowy muszą zostać zmienione” oraz „należności zostaną przekształcone” — zatem użycie czasu przyszłego potraktował jako konieczność złożenia dodatkowych oświadczeń woli w przyszłości, zatem w tym zakresie umowie można przydać co najwyżej charakter umowy przedwstępnej lub listu intencyjnego.
Taki brak precyzji oznacza, że powód nie przedstawił dowodów na poparcie swojego roszczenia w rozumieniu art. 6 kc, a zatem powództwo musiało zostać oddalone.
art. 6 kc:
Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.
Słowem: nie wystarczy twierdzić, że coś się komuś należy — konieczne jest przedstawienie na to dobitnych dowodów. Ów ciężar dowodu spoczywa właśnie na stronie, która podnosi jakieś żądanie. Jeśli więc żądam zwrotu określonej kwoty, mam obowiązek wykazać z czego to roszczenie wynika — nigdy nie wystarczy zwykłe „zapewnienie”, które ewentualnie obalać ma (przedstawiać dowód przeciwny) strona pozwana.
Jeśli więc Lex Superior ma zamiar wytaczać ostrze powództwa przeciwko abonentowi usługi dostępu do internetu (na tej podstawie, że byłoby to pomocnictwo z art. 422 kc), to proszę bardzo, ale nadal nie zmienia to faktu, że „właściciel Wi-Fi” nie musi niczego udowadniać, a na pewno nie musi udowadniać swojej niewinności.
Q.E.D.
PS Przy okazji polecam artykuł w Dzienniku Internautów (Fotografka vs biblioteka – dlaczego wyrok był tańszy niż ugoda? Treść uzasadnienia wyroku SA w Poznaniu (I ACa 68/15) — w którym mowa jest o analogicznej sytuacji: roszczenia pewnej pani fotograf zostały znacząco okrojone, a to właśnie ze względu na to, że przedstawione przez powódkę dowody dotyczyły czegoś zupełnie innego — zatem prowadziły do zawyżonych roszczeń.