A skoro było o uchwale Sądu Najwyższego, w której powiedziano, że nie jest powiedziane, że rabat posprzedażowy uzależniony od wysokości obrotów musi być uznany za czyn nieuczciwej konkurencji (III CZP 73/15) — to dziś czas na wskazanie kiedy opłata marketingowa pobierana przez sklep od dostawcy może być zakwalifikowana jako czyn nieuczciwej konkurencji — ograniczanie dostępu do rynku przedsiębiorcom (na podstawie wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 12 sierpnia 2015 r., I ACa 1989/14). A może być wówczas, jeśli w rzeczywistości usługa nie jest świadczona.
W pewnym skrócie sprawy miały się następująco: dostawca roślin doniczkowych (powód) pozwał kontrahenta (odbiorcę prowadzącego sklep) o zapłatę ćwierć miliona złotych tytułem poniesionych w związku z łączącą strony umową o współpracę, która przewidywała ponoszenie przez powoda opłat z tytułu „zarządzania budżetem marketingowym” (oraz dwóch usług, których nazwy zostały przez sąd zanonimizowane…). Usługi te obejmowały m.in. udostępnianie powierzchni w placówkach handlowych do ekspozycji materiałów, przeprowadzanie promocji towarów, umieszczenie dodatkowej wkładki o produktach w gazetce (marketing), zaś te zanonimizowane — umożliwienie korzystania z serwisu raportującego sprzedaż oraz jakieś analizy rynkowe asortymentu. Ich koszt dla powoda to odpowiednio 7% rocznego obrotu handlowego (marketing) oraz 1000 zł za dostęp do raportów i 8% obrotu za analizy asortymentu.
Jednak żadna z tych usług nie była realizowana przez pozwany sklep — produkty były pokazywane w gazetce reklamowej bez logo dostawcy, towar był eksponowany w hali sprzedażowej bez uzgodnienia, nie udzielono nawet dostępu do systemu sprzedażowego. Nie przeszkodziło to jednak sklepowi wystawić faktur na przeszło ćwierć miliona złotych, zaś należność z faktur była potrącana z wynagrodzenia dostawcy.
Sądy obu instancji nie miał wątpliwości, że pozwany dopuścił się czynu nieuczciwej konkurencji polegającego na pobieraniu innych niż marża opłat za przyjęcie towaru do sprzedaży — co kwalifikuje się na utrudnianie dostępu do rynku (art. 15 ust. 1 pkt 4 UoZNK) — a w takim przypadku poszkodowanemu przysługuje m.in. roszczenie o wydanie bezpodstawnie uzyskanych korzyści (art. 18 ust. 1 pkt 5 UoZNK). Przesądził o tym brak ekwiwalentności świadczeń — usługa świadczona przez sklep była „pusta”, czyli potrącane kwoty z należności dostawcy były nienależne, albowiem stanowiły wynagrodzenie za usługę, która nie została wyświadczona.
O iluzoryczności usług świadczyć miało nawet to, że wysokość wynagrodzenia została ustalona jako określony procent obrotu — a przecież wolumen obrotu nie ma przełożenia na trudność i koszty związane z reklamą i promocją. Zdaniem sądu był to li tylko sposób na wywarcie na dostawcę nacisku w celu zmniejszenia cen jednostkowych towarów. Nadużycie pozycji rynkowej poprzez wywieranie wpływu na kontrahentów stanowi czyn nieuczciwej konkurencji — zaś narzucenie opłat za „usługi dodatkowe” przez dominującą sieć sprzedaży kontrahentowi, który generalnie nie miał wpływu na treść postanowień (mógł się na nie tylko zgodzić, „w pakiecie” z możliwością wejścia do sklepów) jest sprzeczne z dobrymi obyczajami kupieckimi.