Trudno w to uwierzyć ale wcale niemałą poczytalnością cieszą się dwa dość prześmiewcze (acz mało odkrywcze) teksty — tj. Jak ubrać się do sądu? oraz Czy warto studiować prawo? ;-) Czas zatem iść za ciosem i ubogacać poradnikowe szpalty Lege Artis — tym razem postaram się odpowiedzieć na pytanie jak powinien wyglądać najlepszy strój dla (aspirującego) prawnika.
Nie od dziś wiadomo, że jak cię widzą tak cię piszą: pióro, które kosztowało dwa razy tyle, za ile je niezamożna polska rodzina przez miesiąc, zegareczek z kryształkami od Svarowskiego (to u pań), adekwatny strój — to obowiązkowe pozycje na wykazie.
No właśnie: strój adekwatny, czyli taki, żeby każdy wiedział, że mucha nie siada. Osobiście polecam siren suit — nie dość, że takie coś nosił sam Winston Churchill, to w dodatku od jakiegoś czasu — odkąd siren suit jest ofercie Suit Suppy — na luzie można kupić to-to wysyłkowo.
Jednoczęściowy kombinezon z łatwością pozwala uniknąć każdej wtopy: niesforna koszula nie wyjdzie z portek, nie uda mi się źle zestawić marynarki do dołu. Do tego prążki czyli idealne podkreślenie pozycji społecznej…
… a jeśli aspirujący prawnik na razie musi poruszać rowerem, to okazuje się, że wybór jest podwójnie idealny — bo propozycja Holendrów przynosi dodatkowy bonus w postaci jakiegoś zabezpieczenia od wody. Nie wiem co w tym przypadku oznacza waterproof coating, ale jeśli ktoś z P.T. Czytelników spróbuje i zechce podzielić się opinią — zapraszam i z góry dziękuję :-)