W Dzienniku Ustaw opublikowano kontrowersyjną ustawę wsparciu dla kredytobiorców w tarapatach — a właściwie ustawa z dnia 9 października 2015 r. o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy (Dz.U. z 2015 r. poz. 1925). Warto przyjrzeć się co nowego przynoszą jej przepisy — czy jest to interwencjonizm państwowy czystej wody?
Znów będzie w punktach, bo tak mi łatwiej — i chyba klarowniej formułuję myśli:
- celem ustawy jest (art. 1 ust. 1) ustalenie zasad przyznawania zwrotnego wsparcia finansowego osobom fizycznym, które mają do spłaty kredyt mieszkaniowy, a znalazły się w trudnej sytuacji finansowej;
- obowiązki w zakresie udzielania wsparcia realizuje dobrze znany Bank Gospodarstwa Krajowego — ale nie obyło się też bez rodzynka, który lubią biurokraci: ma być powołany odrębny Fundusz Wsparcia Kredytobiorców jako źródło finansowania operacji. Na start ustawa przewiduje 600 mln złotych dla Funduszu — składają się na to banki, które będą się także, w miarę konieczności, dorzucały do kasy (art. 16-17 ustawy);
- możliwość uzyskania wsparcia dotyczy kredytów związanych m.in. z budową lub zakupem domu jednorodzinnego, a także kupna mieszkania (także spółdzielczego), pod warunkiem, że zabezpieczeniem jest hipoteka na nieruchomości;
- o wsparcie na mocy ustawy może się ubiegać ten kto: jest bezrobotny w chwili złożenia wniosku (ustawa przewiduje przesyłanie informacji do urzędów pracy) lub koszty obsługi kredytu zżerają przeszło 60% budżetu domowego (miesięcznie) lub jeśli po spłacie raty kredytobiorcy zostaje kwota, która uprawnia go do otrzymywania pomocy społecznej;
- jednak wsparcia nie będzie m.in. jeśli kredytobiorca stracił pracę po zwolnieniu dyscyplinarnym, jeśli kredyt został wypowiedziany, a także jeśli kredytobiorca otrzymuje świadczenie z polisy na okoliczność utraty pracy. Nie mogą też liczyć na pieniądze z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców osoby, które mają tytuł do innego mieszkania;
- wsparcie na spłatę kredytu hipotecznego może być przyznany na okres nie dłuższy niż 18 miesięcy, zaś wysokość wsparcia to równowartość przewidywanych 18 rat kredytowych — jednak nie więcej niż 1500 złotych;
- ustawodawca wprowadził ściśle określony termin na ubieganie się o wsparcie w spłacie kredytu: stosowne wnioski można składać tylko do 31 grudnia 2018 r.;
- zgodnie z art. 7 ustawy BGK zawiera z kredytodawcą umowę (art. 7 brzmi dziwnie: „umowę w sprawie realizacji ustawy”) — trudno powiedzieć czy ma to być osobna umowa na każdy trudny kredyt, czy wystarczy jedna umowa z bankiem „na wszystko”;
- samo wsparcie jest przyznawane na podstawie umowy zawieranej przez kredytodawcę z kredytobiorcą (art. 8);
- jako się rzekło: wsparcie nie jest bezzwrotne — kredytobiorca zaczyna zwracać pieniądze po 2 latach od otrzymania ostatniej raty wsparcia, ma na to kolejne 8 lat;
- zwrot następuje na rachunek banku-kredytodawcy (to na nich zresztą spoczywa ciężar dochodzenia należności w przypadkach przekrętów etc.) — i następuje w równych i nieoprocentowanych ratach;
- można się jednak ubiegać o dodatkowe odroczenie terminu płatności lub dodatkowe raty — a nawet o umorzenie należności w całości lub części (zwrotne wsparcie może się zatem okazać bezzwrotnym);
- ustawa wchodzi w życie w lutym 2016 r. (ściśle: 90 dni od dnia ogłoszenia), jednak przepisy o utworzeniu Funduszu Wsparcia Kredytobiorców już za niecałe 2 tygodnie.
Tytułem komentarza: jak dla mnie bomba — banki znów sięgną do swoich czarodziejskich kapeluszy i z pieniędzy innych klientów będą wspierać niektórych kredytobiorców dodatkowym darmowym kredytem — łącznie na prawie 12 lat — żeby ludziom żyło się dostatniej.