Wieść gminna niesie, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu — jeszcze przed orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowelizacji ustawy o TK — mogą być wybrani nowi sędziowie Trybunału. Wprawdzie wyznaczony porządek obrad 3. posiedzenia nie obejmuje takiego punktu, ale przezornie drobnym druczkiem dopisano na końcu:
Porządek dzienny może być uzupełniony o:
Wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego (druki nr ).
Jeszcze dwa tygodnie temu nie uwierzyłbym w możliwość ogłoszenia wyścigu do obsadzenia stanowisk sędziowskich w Trybunale Konstytucyjnym. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że PiSejm może próbować (skoro „może być uzupełniony” to „może próbować”, prawda?) uprzedzić wyrok w sprawie K 34/15 i obsadzić wakujące stanowiska.
Jeśli tak się zdarzy, to będziemy mieli wielokrotnie paradoksalną sytuację:
- ekspresowa nowelizacja ustawy o TK wchodzi w życie 4 grudnia 2015 r. — zatem wybór nowych sędziów (zapewne 2 grudnia) nastąpi na podstawie wcześniejszych przepisów, które, posłowie PiS uznali za niezgodne z Konstytucją;
- jeśli przeto parlament zdecyduje się na wybór nowych-nowych sędziów Trybunału według starych przepisów, to okaże się, że cała argumentacja oparta o niekonstytucyjność przepisów była zwykłą podpuchą — a chodziło po prostu o możliwość wskazania 1/3 składu Trybunału;
- być może jest to jednak dowód na spryt pomysłodawców zawieruchy: skoro istnieje ryzyko utrącenia listopadowej nowelizacji ustawy o Trybunale, to PiS nie będzie wybierał sędziów na jej podstawie — lecz na podstawie ustawy z rękojmi PO-PSL (no tak, ale dokonany już wybór sędziów został zakwestionowany m.in. ze względu na sprzeczność przepisów z konstytucją — ta sprzeczność nie ustanie tylko dlatego, że przepisów użyje PiS…);
- gdyby Sejm zdecydował się na rozszerzenie porządku obrad: fatalnie będzie wyglądała sama procedura — na dziś nie wiemy nawet jeszcze czy Izba Poselska zdecyduje się na ten krok, nie mówiąc o samych kandydaturach — toteż zamiast kandydatów sensu stricto będziemy mieli raczej króliki wyciągnięte z kapelusza. A opinię publiczną pozbawi się możliwości zweryfikowania kandydatur!
- osobną sprawą jest kim będzie taki „pisowski” kandydat na sędziego Trybunału: przecież w świetle tego co się dzieje z obsadą wakatów w TK można zaryzykować tezę, że nikt poważny nie zdecyduje się kandydować, ponieważ z góry będzie skazany na opinię „biorącego od paserów”. Miano czarnej owcy może skutecznie przeszkodzić w orzekaniu — każdy niezgadzający się z orzeczeniem będzie mógł powiedzieć, że jest ono zasadniczo zgodne z „tezą polityczną”, bo przecież wybrany przez PiSejm sędzia Trybunału musi być genetycznie obciążony dziedzictwem polityki…
- no i ostatnia sprawa: zgodnie z konstytucją Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów. Sejm poprzedniej kadencji wybrał 5 osób na wakujące (lub prawie wakujące…) stanowiska, jeśli obecny parlament wybierze kolejną piątkę, może się okazać — zwłaszcza po orzeczeniach w sprawach K 34/15 i K 35/15 — że prezydent powinien odebrać ślubowanie także od tych poprzednich… Łącznie da to nam 20-osobowy skład TK.
No właśnie: niezawisłość trybunalska, niezależność sędziów Trybunału Konstytucyjnego… Los tych „dodatkowych” kandydatów nie będzie do pozazdroszczenia, zwłaszcza, że w każdym przypadku łatwo da się im zarzucić polityczną motywację w orzekaniu… Jeśli wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego okaże się faktem — a nie kolejną próbą nerwów — z wiarygodnością orzeczeń może być jeszcze gorzej.