A skoro tydzień temu było o tym, że w polskim prawie nie ma żadnych zakazów jeśli chodzi o posiadanie noży — całkowicie legalne są i motylki, i sprężynowce (byle nie były ukryte w przedmiotach, które nie przypominają broni, art. 4 ust. 1 pkt 4 lit. a ustawy o broni i amunicji — to dziś będzie o tym, że jednak czasem posiadanie noża może być karalne.
Chodzi oczywiście o art. 50a kw, który penalizuje posiadanie niebezpiecznych przedmiotów — noża, maczety lub innego podobnego i niebezpiecznego sprzętu — w miejscu publicznym. Jednak zakaz ten nie jest bezwzględny: na szczęście chodzi tylko o sytuację, w której okoliczności wskazują na zamiar użycia tego przedmiotu w celu popełnienia przestępstwa. Nie wystarczy zatem noża mieć, żeby napytać sobie biedy z prawem: ba, można go mieć, otwierać, używać — pod warunkiem, że zamiar związany z posiadaniem nie obejmuje popełnienia przestępstwa.
art. 50a § 1 kodeksu wykroczeń
Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobnie niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3000 zł.
Oczywiście nie podejmuję się w tym miejscu roztrząsać po czym stróż prawa może poznać w jakim zamiarze noszę przy sobie scyzoryk: czy są tam służby potrafiące wnikać w myśli sprawców in spe, czy po prostu obserwuje się zachowanie osobnika.
Natomiast na szczęście przepis mówi o zamiarze popełnienia przestępstwa, zatem dopóki nieszczęsny zakaz picia alkoholu w miejscu publicznym jest wykroczeniem — dopóty publiczny widok korkociągu, nawet takiego ze scyzoryka Victorinox, nie może być kwalifikowane jako odrębne wykroczenie.
Słowem: mogę mieć scyzoryk, mogę nieść butelkę wina, mogę nawet odkorkować tę butelkę — mandat będzie dopiero jak przechylę…
(A poza tym ciekawe co by było gdybym do sądu, i owszem, wziął dowód osobisty, ale też i rzeczonego Victorinoksa?)