Nie odpływając jeszcze zbyt daleko od tematyki kodeksu morskiego (którego tekst jednolity opublikowano w Dz.U. z 2016 r. poz. 66) postanowiłem poświęcić ze dwa akapity starej regule honorowej — kapitan schodzi ze statku ostatni (art. 61 kodeksu morskiego). Z tym, że dziś sprawa nie leży już wyłącznie w gestii kodeksu honorowego dowódcy łajby, ale została uregulowana normatywnie.
art. 61 ustawy kodeks morski
§ 1. Kapitan jest obowiązany przedsięwziąć wszystkie środki dla uchronienia statku oraz znajdujących się na nim osób i ładunku przed szkodą.
§ 2. Jeżeli statkowi grozi zagłada, kapitan obowiązany jest w pierwszej kolejności zastosować wszelkie dostępne mu środki dla ocalenia pasażerów, a następnie załogi. Kapitan opuszcza statek jako ostatni, czuwając nad ocaleniem, jeżeli jest to możliwe, dzienników, dokumentów, map, kosztowności i kasy statku.
Jak widać przepisy o obowiązkach kapitańskich dotyczących bezpieczeństwa statku i jego załogi są proste: ma on przedsięwziąć „wszystkie” środki dla uchronienia statku i osób (pasażerów, załogi) przed szkodą — wszystkich, acz na pewno nie tych, które są sprzeczne z inną normą (to jasne, chociaż przecież stan wyższej konieczności i tutaj dałoby się zastosować).
Ciekawie wygląda art. 61 par. 2 kodeksu morskiego wskazujący kolejność ratowania, w obliczu „zagłady” (!) osób i mienia w określonej kolejności — najpierw opiekujemy się pasażerami, dopiero później załogą. Dopiero na szarym końcu kapitan może zadbać o siebie, stąd też ustawowa reguła, że kapitan schodzi ze statku ostatni, wcześniej jednak zajmując się ratowaniem tego, co na jednostce najważniejsze: dzienników statku, jego dokumentów, map, a także kosztowności i kasy statku.
To w sumie dość ciekawe, że pewien stary obyczaj staje się prawem, prawda? :-)
Nie wiem czy komuś się to przyda, ale tak sobie pomyślałem, że kodeks morski zasługuje przynajmniej na dwa teksty w Lege Artis :-)