Za miesiąc z hakiem wchodzi w życie nowelizacja kodeksu pracy dotycząca umów o pracę na czas określony (Dz.U. z 2015 r. poz. 1220) i chociaż sporo jest już jasne — można mieć pewne wątpliwości w jaki sposób liczyć limit 33 miesięcy zatrudnienia, po których umowa zawarta na czas określony przekształca się w umowę na czas nieokreślony. Słowem: czy taka terminowa umowa o pracę, w której pracodawca wpisze np. „na 10 lat” — zakładając, że nie jest to kolejna umowa, tj. taka, która już sama z siebie przekształca się w umowę na czas nieokreślony — już w dniu zawarcia staje się umową na czas nieokreślony? Czy może jednak skutek w postaci przekształcenia w umowę na czas nieokreślony następuje dopiero po upływie 33 miesięcy?
Odpowiedzi na takie pytanie znaleźć można w art. 25(1) kp — a ściśle w jego par. 1 oraz par. 3, który brzmi następująco (wytłuszczenia moje):
art. 25(1) par. 1 kp (w brzmieniu od 22 lutego 2016 r.)
§ 1. Okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony, a także łączny okres zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony zawieranych między tymi samymi stronami stosunku pracy, nie może przekraczać 33 miesięcy, a łączna liczba tych umów nie może przekraczać trzech.
§ 3. Jeżeli okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony jest dłuższy niż okres, o którym mowa w § 1, lub jeżeli liczba zawartych umów jest większa niż liczba umów określona w tym przepisie, uważa się, że pracownik, odpowiednio od dnia następującego po upływie okresu, o którym mowa w § 1, lub od dnia zawarcia czwartej umowy o pracę na czas określony, jest zatrudniony na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony.
Moim zdaniem lektura przepisu nie pozostawia najmniejszych wątpliwości:
- wchodzące w życie 22 lutego 2016 r. zmiany w kodeksie pracy nie wprowadzają czegoś takiego jak zakaz zawierania umów o pracę na czas określony na okres przekraczający 33 miesiące (na przykład na 5 lat);
- zgodnie z art. 25(1) par. 1 kp to okres zatrudnienia nie może przekraczać 33 miesięcy — natomiast w myśl art. 25(1) par. 3 kp dopiero po przekroczeniu tego terminu taka umowa na czas określony „przemienia się” w umowę bezterminową;
- nie jest zatem uprawniony pogląd (gdzieś mi się to rzuciło w oczy), że pracodawca powinien liczyć się z ryzykiem zakwalifikowania umowy o pracę jako zawartej na czas nieokreślony już w momencie jej podpisania — deadline to dopiero dzień, w którym upływają 33 miesiące pracy.
A dlaczego część pracodawców może tak robić? Odpowiedź jest prosta: a dlaczego nie, zwłaszcza, że im wolno.
Ot choćby dlatego, że jeszcze nie wiadomo co się podzieje przez te 3 lata — może przepis się zmieni, może komuś uda się skutecznie powalczyć z nim w Trybunale Konstytucyjnym? — a przecież napisanie umowy na dłuższy okres nic nie kosztuje (oprócz ryzyka ustalenia istnienia umowy na czas nieokreślony na podstawie art. 189 kpc, ale to w przypadku zdecydowanie przegiętych terminów w umowach).
Q.E.D.