Kilka dni temu pisałem o tym, że biorąc się za obronę konieczną nie trzeba szczególnie dumać nad dolą i niedolą losu — ani nad tym z czym na nas idzie napastnik (O tym, że narzędzie użyte w obronie koniecznej nie musi być adekwatne do napastnika). Zastrzegłem wówczas, że w wyborze orzeczeń jest zawarta pewna teza — dziś przyszedł czas na antytezę.
Czyli dziś będzie troszkę o tym, że osoba napadnięta powinna jednak mieć na uwadze kto i z czym na nią się zasadza (krótko i połebkowo).
postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 7 października 2014 r. (V KK 116/14), teza
Nie ma przekroczenia granic obrony koniecznej z powodu wystąpienia poważnego skutku obrony, przekraczającego niezbędność powstrzymania ataku. Przekroczenie granic obrony może polegać bądź na nieuzasadnionym wyprzedzeniu ataku, bądź na działaniu po ustaniu zamachu, albo na użyciu niewspółmiernego narzędzia czy sposobu obrony. Natomiast odpowiedzialność za skutek obrony obciąża nie broniącego się, ale napastnika.
Passus o „użyciu niewspółmiernego narzędzia” brzmi nieciekawie, ale na szczęście tutaj akurat oskarżony — który działając w warunkach obrony koniecznej odepchnął duszącego go napastnika, powodując jego śmierć — został uniewinniony. Na szczęście i sąd odwoławczy, i SN zauważyły, że napaść pijanego może skończyć się reakcją napadniętego, nawet jeśli ów pokrzywdzony znany był ze spokojnego i pogodnego usposobienia, przez co oskarżony miał przekonanie, że wyjaśni spór polubownie.
(Natomiast istotny jest jeszcze jedna myśl z uzasadnienia, która nie ma odzwierciedlenia w tezie — że „na prawo do obrony koniecznej nie może powoływać się ten, kto przewidując możliwość zamachu i mogąc go uniknąć, doprowadza do sytuacji umożliwiającej jego dokonanie i wychodzi mu niejako „na przeciw”, wręcz wystawiając się na taki atak”. Czyli gdzie dwóch się bije, tam nie jest tak, że jeden dopuszcza się bezprawnej agresji, a drugi działa w warunkach obrony koniecznej, nawet jeśli bijatyka przybiera obrót dlań niekorzystny.)
postanowienie Sądu Najwyższego z 15 kwietnia 2015 r. (IV KK 409/14), teza
1. Obrona konieczna, jak wynika to wprost z treści art. 25 § 1 kk ma charakter samoistny. Prawo do skutecznej obrony musi jednak mieć swoje granice wynikające z aspektów aksjologicznych i humanistycznych, skoro życie ludzkie jest dobrem najwyższej wartości.
2. Dla oceny, że nastąpiło przekroczenie granic obrony koniecznej przez jej nadmierną intensywność konieczne jest dokonanie, opartego na ocenie całokształtu występujących w sprawie okoliczności, ustalenia, że osoba odpierająca zamach obejmowała zarówno swą świadomością, jak i wolą naruszenie (przez zastosowanie niewspółmiernego środka lub sposobu obrony) dóbr napastnika w zakresie dalej idącym, niż niebezpieczeństwo zamachu na te dobra, które stały się jego przedmiotem. Oznacza to ustalenie, że atakowany przewidywał, iż odparcie zamachu następuje w sposób niewspółmierny do jego niebezpieczeństwa i chciał tego lub na to się godził.
3. O tym, czy zachodzi zamach bezpośredni decyduje zachowanie się osoby atakującej w całym przebiegu zdarzenia, a nie tylko w momencie podjęcia akcji obronnej. Należy zdecydowanie wykluczyć z zakresu pojęcia bezpośredniego zagrożenia zamachem sytuacje charakteryzujące się tylko czysto subiektywnymi przypuszczeniami. Procesy motywacyjne zachodzące w psychice – wyłącznie subiektywne przekonanie o możliwości napaści, nie kreuje przecież sytuacji obrony koniecznej dla osoby spodziewającej się takiego zamachu.
4. Osoba uprawniona może odeprzeć zamach, polegający na bezprawnym wtargnięciu („wdarciu się”) do lokalu, zaś podjęte działanie, będzie wówczas działaniem prawnie chronionym, podjętym w obronie koniecznej — w obronie prawa do prywatności, wszelako granice takiej obrony, oceniane ex ante, zależą in concreto od sytuacji oraz od sposobu zachowania się tych osób, słowem niepowtarzalnych realiów danego zdarzenia.
Tu jest kolejny przypadek, na który lubią się powoływać internauci w sieciowych dyskusjach: chuligan wybija szybę w domu, pokrzywdzony wybiega z domu z nożem w ręku — zadaje cios, zabija. Zostaje skazany o zabójstwo (art. 148 par. 1 kk) w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej (art. 25 par. 2 kk), za co dostaje prawomocnie 4 lata pozbawienia wolności — ponieważ reakcja niewspółmierna do rodzaju zagrożenia nie zwalnia całkowicie z odpowiedzialności za skutki zbyt intensywnej obrony koniecznej. Zdaniem sądu wskazuje na to użycie noża kuchennego o 20-cm ostrzu, którym ofiara została ugodzona z dużą siłą, zatem broniący się musiał przewidywać skutek w postaci śmierci agresora. (Smaczku dodaje fakt, że ofiara wybiła szybę tylko dlatego, żeby nadal — trzeci raz tego dnia — spożywać alkohol z nożownikiem.)
wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 10 lutego 2015 r. (II AKa 6/15), teza
Obrona konieczna nie ma wprawdzie subsydiarnego charakteru, to jednak może mieć tylko konieczny charakter, a więc musi być podjęta w taki sposób i takimi środkami, jakie są w konkretnej sytuacji niezbędne do odparcia zamachu. A zatem odpierający bezprawny zamach na dobro chronione prawem, powinien wybierać (o ile ma możliwość wyboru) najmniej drastyczne ze skutecznych środków i sposobów obrony.
Tu sytuacja była podobna: przekroczenie granic obrony koniecznej — po 27 pijackich awanturach ojciec zadał synowi śmiertelny cios kuchennym nożem (tym razem zarzut z art. 156 par. 3 kk, czyli ciężki uszczerbek ze skutkiem śmiertelnym). Zawsze razem pili, zawsze też po tym piciu syn stawał się agresywny („Powszechnie wiadomo bowiem, że awantury i kłótnie, także z błahych powodów, są w środowisku osób nadużywających alkoholu powszechne. Zachowania oceniane w ogólnym odbiorze społecznym jako niewłaściwe, w wyżej opisanym środowisku nie muszą za takie uchodzić.”) — w czasie ostatniej awantury syn uderzył siedzącego w fotelu ojca w twarz, zaczęli się szarpać, ojciec sięgnął po nóż…
I chociaż zdaniem sądu oskarżony nie działał z zamiarem pozbawienia syna życia, i był uprawniony do podjęcia obrony, to jednak nasilenie zamachu nie było adekwatne do użytych w obronie środków. A wynikać to ma z faktu, że w odpowiedzi na uderzenie w twarz przez osobnika, z którym regularnie pije się alkohol i który regularnie wszczyna awantury, nie wbija się noża w brzuch — zatem realne zagrożenie dla bezpieczeństwa oskarżonego nie było znaczne i nie uzasadniało podjęcia takich środków.