Ten temat też czasem wraca, nawet jeśli nie w pytaniach do redakcji, to w różnych internetowych komentarzach i utyskiwaniach: deweloper lub spółdzielnia mieszkaniowa nie chce zgodzić się na wejście na osiedle innego operatora internetowego lub telewizji kablowej, czy można coś z tym zrobić? Ano można, o czym spróbuję odpowiedzieć bazując na wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 14 lipca 2015 r. (sygn. akt VI ACa 1300/14).
Sprawy miały następujący przebieg: firma świadcząca usługi dostępu do internetu chciała uzyskać zgodę spółdzielni na dostęp do budynków w celu wykonania przyłącza i zapewnienia telekomunikacji w budynku (art. 30 ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych). A że spółdzielnia się ociągała, Urząd Komunikacji Elektronicznej na wniosek operatora wydał stosowną decyzję — od której spółdzielnia odwołała się do sądu.
Zdaniem spółdzielni założenia planowanego interesu służyły jednostronnemu interesowi operatora, który mógł liczyć na milionowe zyski, przerzucając koszty na spółdzielnię (np. w postaci stałego obowiązku pilnowania i monitorowania sieci oraz ogólny brak odpłatności umowy).
Operator natomiast podnosił, że spółdzielnią kieruje wyłącznie chęć ograniczenia konkurencji — sama świadczyła usługi dostępu do internetu i telewizji kablowej na swoim własnym osiedlu, zatem każdy nowy gracz to zmniejszenie dochodów spółdzielni.
Sąd prawomocnie oddalił odwołanie spółdzielni, wskazując, że nie doszło do naruszenia jej interesów prawnych. Podkreślono, że skutkiem wejścia konkurencyjnego operatora jest zapewnienie odbiorcom możliwości wyboru innej oferty i zapewnienie dostępu do szerszej gamy usług — zatem decyzja jako przyczyniająca się do rozwoju konkurencji (i obniżenie ich cen usług) jest prawidłowa.
Wbrew twierdzeniom powoda umowa wyraźnie zakłada też ponoszenie kosztów przez operatora, zatem twierdzenia spółdzielni, że jest jej postanowienia są jednostronne, są nieprawdziwe. Podobnie jeśli spółdzielnia ma podejrzenia co do możliwości finansowych operatora, to na tej podstawie nie można odmawiać dostępu do infrastruktury budowlanej.
W uzasadnieniu orzeczenia II instancji podkreślono, że zgodnie z art. 30 ust. 5 ustawy umowa między właścicielem nieruchomości a przedsiębiorcą telekomunikacyjnym powinna być zawarta w ciągu 30 dni od złożenia wniosku przez operatora, zatem bezzasadne przedłużanie negocjacji przez spółdzielnię (m.in. poprzez piętrzenie warunków) nie może być uznane za działanie zgodne z prawem. Można też mówić o nadużyciu przez spółdzielnię (która ma własną sieć) pozycji dominującej.
A skoro tak, to UKE był uprawniony do wydania decyzji nakazującej zawarcie umowy — przeto odwołanie spółdzielni mieszkaniowej było bezzasadne: ma wpuścić dodatkowego operatora na swoje osiedle, nie może w ten sposób faworyzować żadnego „wybrańca”.
Przy okazji warto przypomnieć, że gdyby spółdzielnia zawarła w tej mierze jakieś tajne lub jawne porozumienie z operatorem (dostęp do budynków na wyłączność), doszłoby do naruszenia art. 139 prawa telekomunikacyjnego, który nakazuje przedsiębiorcom telekomunikacyjnym m.in. umożliwić dostęp do nieruchomości i infrastruktury telekomunikacyjnej w celu zakładania urządzeń, wykorzystania instalacji i doprowadzenia przyłącza (tzw. „ostatnia mila”) — por. Jak zwalczać umowy monopolizujące dostęp do internetu.