Fotografowanie banku: czy jest zakaz i co mogą ochroniarze?

Dzisiejszy tekst jest jak powrót do przeszłości — do czasów, kiedy ludzie spierali się na usenecie: czy prywatny przedsiębiorca może ustanawiać wewnętrzne zakazy fotografowania? jeśli tak to z jakiego prawa można wywodzić kompetencję do ustanowienia takiego zakazu? a czy w ogóle — skoro nie ma przepisów o zakazie robienia zdjęć — taka ingerencja w sferę wolności w ogóle jest uzasadniona? A dokładnie: czy dozwolone jest fotografowanie banku? (na podstawie wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 5 listopada 2015 r., sygn. akt VI ACa 1506/14).


fotografowanie banku
Fotografowanie banku: jest elewacja, jest kamera, są nawet przechodnie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Sprawy miały następujący przebieg: pewnego dnia do placówki jednego z banków przyszedł niezadowolony klient — od razu wyjaśnijmy: jegomość ów to były pracownik ochrony (z licencją), któremu komornik zajął rachunek bankowy; wymiennie będziemy go w tekście nazywać także powodem — który zamiast załatwiać pilne sprawy, zaczął kręcić się po budynku, filmować drzwi wejściowe, teren wokół oddziału oraz systemy zabezpieczeń. Na takie zachowanie klienta zareagowała ochrona banku, której zdaniem fotografowanie banku jest niedopuszczalne bez pozwolenia dyrekcji — no i zaczęła się pyskówka.
I tak doszliśmy do momentu kiedy ochrona poprosiła powoda, by zaczekał na policję, on zaś podniósł temat bezprawnego zatrzymania („ale nie muszę, pan mnie spróbuje zatrzymać”, „pan jest pełnosprawny intelektualnie?”‚ „pan jest żałosny”). W końcu, by nie robić zbiegowiska, został poproszony o wejście do banku, co zinterpretował jako pozbawienie go wolności („nie wejdę, nie muszę, może mnie pan wciągnie?”). Natomiast na uwagi ochroniarzy, że jegomość zachowuje się wobec nich prowokacyjnie, miał odpowiadać, że jest w miejscu publicznym i mu wolno, zaś na uwagę, że nie można fotografować banku i systemów zabezpieczeń miał odpowiedzieć „jakich zabezpieczeń, drzwi? pan jest żałosny”.

Powód cały czas nagrywał tę pyskówkę, na co — jak to pisze sąd — „pracownicy wydali mu zakaz”, na co krewki klient miał odpowiedzieć, iż „zakaz to możecie wydawać swojemu głupiemu szefowi” (plus „waleczna dzielna firma, wspaniali ludzie, znający przepisy prawa Rzeczpospolitej”). Po przyjeździe policji skończyło na wylegitymowaniu i zapytaniu o przyczynę filmowania banku oraz sprawdzeniem tego, co zarejestrował monitoring banku.

I teraz nieoczekiwany obrót sprawy: kłopotliwy klient pozwał firmę ochroniarską o zadośćuczynienie w wysokości 70 tys. złotych za doznane krzywdy zdrowotne, moralne i psychiczne, związane z bezprawnym pozbawieniem wolności i szykanami psychicznymi dokonanymi przez pracowników ochrony, a także zażądał trzykrotnych przeprosin w bloku reklamowym (oczywiście nazwa bloku reklamowego została zanonimizowana, ale chyba chodzi o telewizję) — „prezes przeprasza pana W. M. za bezprawne kryminalne działania oraz zatrważający brak kompetencji pracowników”.

Sąd I instancji oddalił powództwo: jego zdaniem działanie pracowników ochrony było prawidłowe i mieszczące się w granicach obowiązków służbowych, a zatem nie doszło do naruszenia dóbr osobistych. Powód pytany o przyczynę nagrywania systemów zabezpieczeń bankowych nie udzielał sensownej odpowiedzi, ale też i nie stosował się do poleceń ochrony. Nie można też powiedzieć, by został pozbawiony wolności, ponieważ nikt nie stosował wobec niego przemocy ani środków przymusu. Poinformowany o wezwaniu policji został poproszony o wejście do środka budynku, na co zareagował w sposób prowokacyjny; dodać należy, że jako osoba z licencją ochroniarską powód doskonale znał procedury, którymi kieruje się ochrona w banku.

Sąd II instancji także odmówił uwzględnienia pretensji powoda: owszem, przez dobre 40 minut (do przyjazdu policji) ochroniarze uniemożliwiali mu odejście, zagradzając drogę, jednak nie stosowano wobec niego żadnej przemocy lub środków fizycznych, a wbrew twierdzeniu powoda samo wyposażenie pracowników ochrony w broń lub kajdanki nie oznacza, iż sprzęt ten został użyty (nie był nawet manifestacyjnie mu okazywany). I to właśnie uniemożliwienie swobodnego oddalenia się powód zakwalifikował jako naruszenie jego wolności fizycznej.

Zdaniem sądu naruszenie tego dobra przez pracowników nastąpiło w warunkach ujęcia określonego w art. 36 ust. 1 pkt 3 ustawy o ochronie osób i mienia, a to ze względu na zachowanie powoda, które wzbudziło niepokój pracowników banku oraz innych klientów. Owszem, powód powoływał się na prawo do swobodnego fotografowania i brak normatywnego zakazu (np. w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 24 czerwca 2003 r. w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony, por. rozważania o tym czy istnieje zakaz fotografowania na kolei — plus PKP: zdjęcia na dworcach kolejowych tylko za naszą zgodą), jednak zdaniem sądu możliwość ustanowienia wewnętrznych regulacji dotyczących ochrony obiektów bankowych wynika z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa pieniędzy.

Skoro zatem fotografie budynków i zabezpieczeń mogą być wykorzystane w celach przestępczych, to bank mógł ustanowić zakaz ich fotografowania jako właściciel lub najemca budynku (tu sąd wskazuje jako podstawę art. 140 kc, art. 222 kc i art. 690 kc) — szkoda, że nie poświęca przy tym choćby pół akapitu w jakiż to sposób fotografowanie budynku może ograniczać jego właściciela w wykonywaniu prawa własności.

W wewnętrznym regulaminie bank może ustanowić zakaz fotografowania czy filmowania swoich obiektów, a klienci obowiązani są do przestrzegania regulaminu banku, z którego usług korzystają. Informacja o zakazie fotografowania co do zasady powinna być uwidoczniona na terenie obiektu, jednak niezależnie od tego czy w obrębie obiektu widniała informacja o zakazie fotografowania czy filmowania, to na polecenie pracowników ochrony powód powinien był zaprzestać robienia zdjęć w obrębie budynku banku, w tym również z bliska drzwi banku. 

Dalej jest nawet lepiej: zdaniem sądu gmach banku stanowi wprawdzie część przestrzeni publicznej, w której prywatne zakazy fotografowania nie obowiązują — ale sąd w uzasadnieniu próbuje nawiązać do ewentualnego naruszenia praw autorskich architekta, a to poprzez rozpowszechnienie tych zdjęć (sic!) — aby na szczęście zauważyć, że granice są płynne, a regulacji ustawowych brak.

I przy tych wszystkich straszno-śmiesznych założeniach najbardziej zdumiewa konkluzja sądu, iż mimo wszystko nie każdy fotograf to terrorysta, przeto:

Niezależnie od tego czy powód wykonywał fotografie wnętrza budynku czy jedynie zewnętrzny wygląd budynku jako elementu krajobrazu, nie wykazano w niniejszym procesie, aby jego zachowanie polegające na wykonywaniu fotografii stwarzało w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzkiego, ani bezpośrednie zagrożenia chronionego mienia. Samo pośrednie zagrożenie mienia poprzez możliwość wykorzystania fotografii do celów przestępczych nie jest zdaniem sądu wystarczające do przyjęcia zasadności skorzystania przez pracowników ochrony z uprawnienia wskazanego w art. 36 ust. 1 pkt 3 ustawy o ochronie osób i mienia. Powód chciał się oddalić, a pracownicy pozwanej mu to uniemożliwili. Tym samym działanie pracowników pozwanej polegające na ujęciu powoda i zatrzymaniu go do czasu przyjazdu policji należy uznać za bezprawne.

Dla mnie to jest kompletny misz-masz intelektualny: najpierw jest mowa, że zakaz fotografowania banku można wywieść już z prawa własności i zezwolić na określanie obowiązków w regulaminach bankowych (działających chyba już kilkanaście metrów od muru budynku), aby później stwierdzić, że nawet jeśli istnieje pośrednie zagrożenie, że zdjęcie pójdzie do złodziei — to za mało…

Na koniec wreszcie dochodzi do głosu rozsądek, a to dlatego, że:

Uznanie, iż doszło do naruszenia dóbr osobistych danej osoby, a nawet przyjęcie bezprawności działania strony przeciwnej nie zawsze uzasadnia udzielenie stronie ochrony. Jest to uzależnione od okoliczności danej sprawy, jak również od oceny czy zgłoszone żądania są adekwatne do stopnia naruszonego dobra osobistego i czy służą usunięciu skutków naruszonego dobra osobistego.

Owszem, pracownicy ochrony okazali się nadgorliwi, ale nikt nie chciał zakuć powoda w kajdanki, nikt nie chciał siłą wciągnąć go do banku — jedyna dolegliwość polega na wymuszeniu oczekiwania na przyjazd policji — a na filmie „nie widać też, aby powód był w jakiś sposób przejęty, przygnębiony czy przestraszony tym zdarzeniem”. Ba, to powód był agresywny i nastawiony prowokacyjnie, wręcz prowokował do podjęcia ostrzejszych zachowań — jego zachowanie może być ocenione jako naruszenie zasad współżycia społecznego, a zatem nie zasługuje na ochronę prawną (art. 5 kc). Chociaż więc działanie pracowników ochrony było zawinione, to stopień zawinienia był bardzo niewielki, a zatem mimo naruszenia dóbr osobistych powoda (i to zawinionego), roszczenie nie zostało uwzględnione.

Tytułem komentarza: niestety, wyrok niewiele wyjaśnia jeśli chodzi o zapowiedziane przeze mnie tytułowe wątpliwości — czy fotografowanie banku jest zakazane czy też dozwolone.
Z jednej strony sąd mówi, że bank może ustanowić (w regulaminie!) zakaz fotografowania i wywodzi go jakby z prawa bankowego (ale i z istoty prawa własności — ale jeśli podstawą ma być art. 140 i art. 222 kc, to przecież nie tylko bank miałby takie prawo). Z drugiej strony działanie pracowników ochrony zmierzające do wyegzekwowania owych powinności ocenia się jako bezprawne i nadgorliwe — ale mimo wszystko odmawia się uwzględnienia roszczeń (w rozważaniach kompletnie pomijając istotę przyczynienia się poszkodowanego do powstania ewentualnej krzywdy).

Słowem: miał być tekst o tym co może grozić za fotografowanie banku, a tymczasem wyszedł mi raczej o tym, że niektóre wyroki — choć być może same w sobie całkiem słuszne — nie tłumaczą dosłownie niczego.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

10 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
10
0
komentarze są tam :-)x