Najstarsi P.T. Czytelnicy czasopisma Lege Artis być może już wiedzą, że jedną z dewiz życiowych, którymi chętnie się kieruję (na przemian z innymi) jest ta o tym, że warto być tak postępowym jak nauka i tak konserwatywnym jak tabliczka mnożenia. Stąd moje umiłowanie do kawy z ręcznego młynka, rowerów ze stali, piór wiecznych (i niechęć do auto-wszystkiego w automobilach oraz e-sądu) — oraz nieskrywany sceptycyzm np. usprawnienia jakim jest nagrywanie przebiegu rozpraw sądowych (por. Słyszę ciszę czyli o odsłuchiwaniu nagrań z rozpraw).
Od wczoraj można chyba powiedzieć, że mam w moim sceptycyzmie nieoczekiwanego acz przesilnego sojusznika — Sąd Najwyższy. A chodzi o wczorajszą uchwałę SN, w której krytycznie odniesiono się do mocy dowodowej transkrypcji nagrania (III CZP 102/15).
uchwała Sądu Najwyższego z 23 marca 2016 r. (III CZP 102/15)
1. Transkrypcja protokołu sporządzonego za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk albo obraz i dźwięk nie jest dokumentem urzędowym i nie stanowi podstawy ustaleń dotyczących przebiegu posiedzenia.
2. Jeżeli protokół sporządzony za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk albo obraz i dźwięk nie pozwala w części obejmującej czynność dowodową na ustalenie jej treści, sąd powtarza w odpowiednim zakresie tę czynność (art. 241 kpc).
3. Podnosząc w apelacji zarzut błędnej oceny dowodu (art. 233 § 1 kpc), skarżący nie musi wskazywać konkretnego fragmentu zapisu dźwięku albo obrazu i dźwięku utrwalającego przeprowadzenie tego dowodu.
Uchwałę podjęto w odpowiedzi na następujący zestaw pytań (SN nie na wszystkie odpowiedział):
1. Czy sporządzony na podstawie art. 157 § 1 kpc protokół utrwalający przebieg posiedzenia za pomocą urządzenia rejestrującego obraz i dźwięk umożliwia sądowi drugiej instancji kontrolę procesowo – instancyjną w rozumieniu art. 233 § 1 kpc w zw. z art. 45 ust. 1 i art. 78 Konstytucji?
2. Czy transkrypcja protokołu utrwalonego za pomocą urządzenia rejestrującego obraz i dźwięk sporządzona zgodnie z art. 158 § 4 kpc ma charakter dokumentu urzędowego i jest równoznaczna z tym protokołem i czy na jej podstawie sąd drugiej instancji może dokonywać kontroli procesowo-instancyjnej orzeczenia?
3. Czy § 12 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 2 marca 2015 r. w sprawie zapisu dźwięku albo obrazu i dźwięku z przebiegu posiedzenia jawnego w postępowaniu cywilnym, w zakresie, w jakim umożliwia dokonywanie zmian zapisu za pomocą urządzeń korygujących lub wzmacniających dźwięk nie narusza domniemań prawdziwości i prawidłowości protokołu jako dokumentu urzędowego?
4. Czy w przypadku, gdy protokół utrwalający przebieg posiedzenia za pomocą urządzenia rejestrującego obraz i dźwięk jest słabo słyszalny zachodzi konieczność powtórzenia postępowania dowodowego czy odtworzenia akt?
5. Czy dla skutecznego kwestionowania w ramach zarzutu art. 233 § 1 kpc oceny zeznań świadków skarżący w apelacji powinien odnieść się do konkretnych fragmentów zapisu dźwiękowego?
W serwisie internetowym Sądu Najwyższego opublikowano uzasadnienie zagadnienia prawnego… I chyba z nagrywaniem rozpraw nie jest dobrze także w ocenie samych sędziów, skoro mówi się tam o tym, że:
- „stary” protokół pisemny miał przymiot dokumentu urzędowego (art. 244 kpc) i jest miarodajny dla ustalenia przebiegu posiedzenia, a w dodatku nie ma protokołu bez protokolanta, który pisze go pod kierownictwem przewodniczącego składu;
- protokół ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia kontroli instancyjnej — wszakże sąd II instancji ocenia postępowanie oraz zgromadzone dowody wyłącznie na podstawie protokołu (słuchanie świadków przez sąd II instancji to olbrzymia rzadkość) — i w oparciu o ten dokument ocenia rzetelność co do faktów, co do logiki (wnioskowania prawniczego);
- stąd też wątpliwość: czy wprowadzony w 2010 r. protokół w postaci nagrania dźwięku i obrazu zapewnia możliwość prawidłowej kontroli procesowej (art. 233 kpc)?
- problem w tym, że stosownie do art. 233 kpc sąd powinien ocenia zgromadzone dowody według własnego przekonania, ale na podstawie wszechstronnego rozważenia materiału — zaś sprawdzianem tego jest uzasadnienie, w którym powinien wypowiedzieć się co do faktów, które uznał za udowodnione, dowodów, na których się oparł i przyczyn dla których innym dowodem odmówił wiarygodności i mocy dowodowej (to dlatego te uzasadnienia są czasem takie trudne do czytania…);
- natomiast podniesiony w apelacji zarzut naruszenia art. 233 kpc wymaga od skarżącej strony odniesienia się do konkretnych środków dowodowych — natomiast sąd odwoławczy musi mieć możliwość zweryfikowania „za” i „przeciw”, a tymczasem (cytuję uzasadnienie pytania, nie uchwały SN):
E-protokół znacząco utrudnia sądowi drugiej instancji sprawdzenie czy pierwszoinstancyjna ocena dowodów z zeznań świadków lub przesłuchania stron nie wykazuje błędów natury faktycznej (niezgodności z treścią dowodu) lub logicznej (błędności rozumowania i wnioskowania) albo czy nie koliduje z doświadczeniem życiowym lub wskazaniami wiedzy. Wynika to głównie z formy zapisu e- protokołu.
- chodzi o to, że obecnie zamiast usystematyzowanego protokołu pisemnego sąd dostaje wraz z aktami płytę CD zapisaną plikami dźwiękowymi — „jak leci”, z szumem tła, zgiełkiem, zwischenrufami [sic!], dłużącymi się pauzami, nierzadko niewyraźnymi, źle artykułowanymi, nakładającymi się głosami nieprzypisanymi do konkretnych osób” — zdaniem sądu takie nagranie jest „wynaturzonym odwzorowaniem” rozprawy, które nie nadaje się do niczego, a na pewno nie do oceny przebiegu postępowania;
- i nie dość, że czas odsłuchania takiego nagrania to mniej-więcej 10-krotność czasu niezbędnego na przeczytanie pisemnego protokołu, a co gorsza uniemożliwia odtworzenie kontrolę procesowo-instancyjną;
Słuchacz odsłuchujący „protokół”, zwłaszcza ten, który nie brał udziału w nagranej rozprawie, ma trudności w odnalezieniu poszukiwanych fragmentów, zrozumieniu ich, skojarzeniu z innymi istotnymi fragmentami oraz, co najważniejsze, zapamiętaniu. Umysł ukształtowany w epoce druku, nastawiony na „myszkowanie” po tekście, sformatowany na szybkie wychwytywanie zakodowanego w literach sensu, z ogromnym trudem — i bez oczekiwanego skutku — próbuje przestawić się na wrażliwość audio.
- bo przecież każdy człowiek mówi inaczej: niektórzy cicho, inni niewyraźnie, jeszcze inni odsuwają się od mikrofonu („wypowiedzi sędziego Przewodniczącego na nagraniu są praktycznie w ogóle niesłyszalne” (sic!); czasem po prostu nie słychać pytań sądu, toteż nie sposób zrozumieć sensu odpowiedzi świadka; niektóre sale mają gorszą akustykę lub położone są przy ruchliwej ulicy;
- na „czyszczenie” nagrań pozwala rozporządzenie — co zdaniem pytającego oznacza tak naprawdę ingerencję w protokół (z naruszeniem art. 160 kpc) — a konsekwencją wszystkich tych okoliczności jest to, że walor dowodowy takiego protokołu zależy od licznych okoliczności niekoniecznie związanych z samym przebiegiem postępowania, co wyklucza rzetelną kontrolę instancyjną;
- przekłada się to także na pozycję strony skarżącej orzeczenie: czy zarzucając nieprawidłowość postępowania dowodowego powinno się precyzyjnie wskazać konkretne fragmenty nagrania? wypowiedzi, która może być przecież rwana, niejasna, niewyraźna? jak ma się później do tego wszystkiego odnieść sąd odwoławczy?
- otóż zdaniem pytającego sąd II instancji musi odsłuchać całe nagranie (w grubszej sprawie będzie to powiedzmy 300 minut) — albo posłużyć się jego transkrypcją, której znaczenie jako dokumentu urzędowego jest do podważenia (nie jest bowiem częścią protokołu).
Tytułem komentarza: po pierwsze „a nie mówiłem?” Po drugie: czy tylko ja mam wrażenie, że przynajmniej w odniesieniu do pytania nr 1 i 3 można powiedzieć, że równie dobrze adresatem mógłby być Trybunał Konstytucyjny — a tu proszę, można odnieść się do problematyki konstytucyjności i legalności aktów normatywnych nawet w pytaniu prawnym do SN. (Polecam też ostatni akapit uzasadnienia, gdzie wprost mówi się o refleksję nad kierunkiem zmian w postępowaniu cywilnym — informatyzacji i cyfryzacji — które w takiej postaci nie tylko mają wpływ na rzetelność procesu, ale i „muszą być też obliczone na możliwości przeciętnego człowieka”.
Słowem: już się boję, bo może dziś nagranie przebiegu rozprawy spotkało się z krytyczną uchwałą Sądu Najwyższego, ale przecież lada moment do sądów dojdzie pokolenie, które woli oglądać filmiki w internetach niż czytać (choćby i w internetach)…