Tego nie sposób przeoczyć: jak informuje UOKiK w niedawnym wyroku podtrzymano uchylenie decyzji, w której za niedozwolone porozumienie ograniczające konkurencję uznano traktowanie homeopatii jako sprzeczne z etyką lekarską (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 1 kwietnia 2016 r., sygn. akt VI ACa 75/15, z wyrokiem sądu I instancji można zapoznać się tutaj: wyrok SOKiK z 4 lutego 2015 r., sygn. akt XVII AmA 163/11).

Cytując informację prasową UOKiK:
UOKiK zakwestionował stanowisko Naczelnej Izby Lekarskiej, zgodnie z którym stosowanie homeopatii stoi w sprzeczności z zasadami etyki lekarskiej. Za przepisywanie pacjentom produktów homeopatycznych dostępnych wyłącznie na receptę groziło lekarzom wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Urząd nie analizował skuteczności homeopatii lecz uznał, że działanie samorządu lekarskiego narusza konkurencję poprzez ograniczenie dostępu do rynku przedsiębiorcom sprzedającym produkty dopuszczone do legalnego obrotu. (…) W ustnym uzasadnieniu SA podał, że była to jedynie niewiążąca opinia samorządu zawodowego, która nie wpływa na możliwość przepisywania leków homeopatycznych. Jednocześnie Sąd podkreślił, że nie badał skuteczności stosowania terapii homeopatycznej.
Szczerze mówiąc — nie badając skuteczności stosowania terapii homeopatycznej ;-) — troszkę mnie to rozśmiesza, a troszkę martwi: gdzie są granice interwencji regulatorów rynku? Wątpliwości wcale nie są takie nieoczywiste, albowiem:
- skoro mówimy o etyce, to siłą rzeczy sięgamy do pojęć poza-prawnych — coś może być zgodne z prawem, ale niezgodne z etyką, i vice versa (zwłaszcza, że etyk jest mniej-więcej tyle, ile jest światopoglądów i norm moralnych);
- gdyby etyka miała sięgać wyłącznie do litery prawa… nie byłaby etyką, stałaby się tym nieszczęsnym prawem naturalnym po skodyfikowaniu (starsi P.T. Czytelnicy może pamiętają toczący się kilkanaście lat temu spór o prawo naturalne — które miało być gdzieś tam zapisane; no ale zapisane prawo naturalne staje się li tylko prawem stanowionym);
- ale czy skodyfikowanie zasad etyki — a skoro mówimy o kodeksie etyki lekarskiej (lub deontologii innych zawodów), to ktoś musiał podjąć ryzyko spisania tych reguł i podpisania się pod nimi, sankcjonując owe przykazania — nie wytrąca tego właśnie argumentu?
- czy można zatem karać za moralność? — zwróćmy uwagę na nieszczęsne zazębienie się tematów: groźba nałożenia pewnej sankcji (przez NIL) na lekarzy niestosujących się do skodyfikowanych zasad etyki staje się równocześnie rodzajem nacisku rynkowego („nie będziesz im przepisywał, a oni nie będą kupować”) — zatem być może tak rozumiana (i sankcjonowana) etyka jest jednak jakiegoś rodzaju praktyką rynkową, którą regulator powinien się zajmować?
To by było kilka takich haseł na piątkowy wieczór i weekend — liczę na interesującą dyskusję :-)