Całkowicie bez związku z niczym, prócz pojawiających się czasem wątpliwości — rejestrować serwis internetowy w rejestrze dzienników i czasopism czy nie rejestrować? — bo zdaje się, że część osób rachuje tak:
- jeśli się zarejestruję, to na pewno nie poniosę kary za wydawanie niezarejestrowanej prasy (art. 45 prawa prasowego), a może w dodatku „jako prasa” będę mógł korzystać z różnych wejściówek lub żądać pewnych informacji, które dostają tylko dziennikarze;
- ale jeśli się zarejestruję, to będę odpowiadał jak prasa — jakieś sprostowania, jakaś należyta staranność dziennikarska, jakieś przeprosiny,
czyli skoro wszędzie plusy i wszędzie minusy, to być może wystarczy rzucić monetą — albo zgoła czekać co przydałoby się pierwsze (i albo mówić „uff” albo „motyla noga”).
Tymczasem nie tak prędko, nie tak łatwo. Otóż sęk w tym, że ewentualny brak rejestracji tytułu nic nie zmienia jeśli chodzi o odpowiedzialność prawną wydawcy (usługodawcy) serwisu internetowego, nawet takiego, który oszczędził 40 złotych i nie złożył owego wniosku do rejestru.
Chodzi o art. 54b prawa prasowego, zgodnie z którym przepisy ustawy prawo prasowe o odpowiedzialności prawnej redakcji oraz o postępowaniu w sprawach prasowych stosuje się do naruszenia prawa dokonanego przez wydawcę portalu.
art. 54b prawa prasowego
Przepisy o odpowiedzialności prawnej i postępowaniu w sprawach prasowych stosuje się odpowiednio do naruszeń prawa związanych z przekazywaniem myśli ludzkiej za pomocą innych niż prasa środków przeznaczonych do rozpowszechniania, niezależnie od techniki przekazu, w szczególności publikacji nieperiodycznych oraz innych wytworów druku, wizji i fonii.
Słowem: odpowiedzialność portalu za naruszenie prawa dokonane w treści opublikowanego materiału prasowego (odpowiedzialność za komentarze to zupełnie inna para kaloszy) nie zależy od tego czy wydawca serwisu uzyska stosowny wpis w rejestrze prasowym.
Dotyczy to m.in. autoryzacji wywiadu, zachowania tajemnicy dziennikarskiej, powództwa za bezprawną odmowę opublikowania sprostowania.
Q.E.D.