Czy zastanawialiście się kiedyś — na przykład wracając z długiego weekendu — jakim cudem kierowca wie ile na jakiejś stacji benzynowej zapłaci za zatankowane paliwo?
Jedynie słuszna odpowiedź brzmi: nie byłoby to możliwe bez interwencji prawodawcy. Chodzi oczywiście o rozporządzenie Ministra Rozwoju z dnia 9 grudnia 2015 r. w sprawie uwidaczniania cen towarów i usług (Dz.U. z 2015 r. poz. 2121), w który w par. 12 ust. 1 głosi, iż:
Na stacjach benzynowych ceny paliw uwidacznia się w taki sposób, aby były one czytelne dla kierowców pojazdów zbliżających się do stacji, poruszających się po drogach publicznych.
Rozporządzenie to zostało wydane na podstawie art. 4 ust. 2 ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług (jest taka ustawa, a jakże), która nakazuje ministrowi właściwemu do spraw gospodarki (obecnie jest to Ministerstwo Rozwoju) określić:
- sposób uwidaczniania cen towarów i usług, w tym cen jednostkowych;
- wykaz towarów, które nie wymagają pokazania ceny jednostkowej.
Nie wiem jak P.T. Czytelnicy, ale ja od razu lepiej się poczułem wiedząc, że ktoś za nas — obywateli: sprzedawców, klientów — pomyślał. Bez tych przepisów każdy poruszałby się jak dziecko zagubione we mgle, a konieczność zatrzymywania się przy każdej stacji benzynowej by spytać „po ile dziś litr dziewięćdziesiątki piątki?” byłaby po prostu koszmarem.
A tak: jadę — patrzę — widzę.
Szerokości!