Testowanie Kindle z perspektywy pięciu lat i dwóch modeli (obecnie korzystam z Paperwhite 2, który nieodmiennie polecam) to sama przyjemność, jednak czytnik e-literatury jest niczym bez niezbędnego wsadu — czyli tego co można na nim poczytać.
Pozwolę sobie zatem skreślić kilka zdań o niedzielnym wydaniu New York Times na Kindle — bo nie będę ukrywał, że „Siwa Dama” jest dla mnie wzorcem tego jak powinna wyglądać prasa. Zaś numer z niedzieli jest tym, co tygrysy lubią najbardziej.
Dlaczego najchętniej sięgam akurat po NYT — i to akurat po wydanie, które ukazuje się w niedzielę? Powodów po temu znajduję co najmniej kilka, a każdy dobry:
- po pierwsze czasem chce się poczytać coś w żywym ale porządnym języku lengłydż (niestety ale choroba portalozy, która przekłada się na uproszczenie językowe dotknęła nie tylko polskie serwisy internetowe — oczywiście jest The New Yorker czy Politico.com, ale Politico mnie nudzi…);
- dwa, że NYT to naprawdę bardzo solidne teksty — ich wstępniaki (których dają co najmniej trzy) to kawał dziennikarstwa, niektóre czyta się jak niezłe powieści sensacyjne („What Do We Really Know About Osama bin Laden’s Death?” poświęcono nawet inne artykuły);
- ba, nawet teksty opublikowane w dziale Business wyglądają jakoś inaczej niż to, do czego przyzwyczaiła nas polska prasa;
- amerykańską specyfiką, którą NYT podkreśla bardzo mocno, jest niemieszanie felietonistyki (i ogólnie dziennikarstwa opinii, op-ed) z dziennikarstwem faktu (reportażem, etc.) — nie wiem czy jest sens w ogóle mówić o przeniesieniu tego na polski grunt, ale wrażenia są niezmiernie ciekawe;
- no i last but not least — ukazujący się właśnie w niedzielę dział Magazine, w którym można poczytać rzeczy bardzo różnorakie;
- byłbym niesprawiedliwy gdybym pominął rubrykę przypominającą artykuły, które w ostatnim dniu doczekały się największej liczby listelowych podesłań (most e-mailed) — w ten sposób ściągając na Kindle jeden numer mam możliwość zapoznać się z kilkunastoma najciekawszymi artykułami opublikowanymi w New York Timesie w ciągu ostatnich kilku dni (w rubryce idą teksty podsyłane cały czas, nie tylko opublikowane w ciągu ostatniej doby).
To wszystko kosztuje jedyne $1,99 — czyli za cenę dwóch polskich tygodników opinii (biorąc pod uwagę prowizję za przewalutowanie) dostajemy coś naprawdę solidnego. Zaś lektura niedzielnego wydania NYT jest na tyle wciągająca, że decyduję się na zakup przeciętnie raz na 4-6 tygodni — przy czym ten dziennik jest tak obszerny jeśli chodzi o treść, że czytania mam na cały kolejny tydzień.
Czytać czy nie czytać — oto jest pytanie. Moja odpowiedź zawsze brzmi: czytać.