Gdzieś czytałem, że niektóre samorządy rozważają możliwość pozwania rządu o pieniądze na program 500+ — zupełnie przypadkowo rzucił mi się w oczy wyrok, w którym oceniono roszczenia powiatów wobec budżetu państwa związane z koniecznością zwrotu kierowcom kwot bezprawnie pobranych tytułem wydania karty pojazdu (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 17 lutego 2016 r., sygn. akt I ACa 664/14).
Kilkadziesiąt powiatów wystąpiło w postępowaniu grupowym o ustalenie, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za szkodę wywołaną niewydaniem w 2004 r. rozporządzenia o opłatach za kartę pojazdu, które uwzględniałoby przepisy EU. Miało to związek z wyrokiem TK, w którym stwierdzono niekonstytucyjność przepisów o opłacie za kartę pojazdu (U 6/04) oraz późniejszym orzeczeniem ETS (C 134/07), wskutek których okazało się, że pobieranie opłaty za wydanie karty pojazdu w kwocie (nomen-omen) 500 złotych było bezprawne — więc kierowcy masowo występowali o zwrot 425 złotych (zdarzało się, że zasądzano nawet zwrot całej kwoty zapłaconej za kartę pojazdu).
Podstawą roszczenia był przepis pozwalający na żądanie naprawienia szkody wyrządzonej przez zaniechanie legislacyjne (art. 417(1) par. 4 w zw. z art. 417 par. 1 kc).
art. 417 par. 1 kc Za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa.
art. 417(1) par. 4 kc Jeżeli szkoda została wyrządzona przez niewydanie aktu normatywnego, którego obowiązek wydania przewiduje przepis prawa, niezgodność z prawem niewydania tego aktu stwierdza sąd rozpoznający sprawę o naprawienie szkody.
Sąd przyjął, iż nie istniał obowiązek zmiany przepisów o wysokości opłat za kartę pojazdu po wejściu Polski do EU, a na pewno nie można go wywieść z art. 167 ust. 1 Konstytucji RP, który zapewnia samorządom udział w dochodach publicznych odpowiedni do obciążających im zadań, ani też z art. 77 ust. 4 PoRD. Ba, „nie da się w szczególności określić jednej konkretnej wysokości opłaty za wydanie karty pojazdu, która nie będzie sprzeczna z prawem unijnym” — a skoro jest bardziej niż prawdopodobne, że nie każdy uprawniony do wystąpienia o zwrot różnicy zada sobie tego trudu — łącznie nie pozwala to na nie tylko na przyjęcie jakiejkolwiek odpowiedzialności władz publicznych za zaniechanie legislacyjne, ale i można przypuszczać, że powiaty de facto nie tylko nie poniosły szkody, ale są beneficjentami systemu.
Mało tego: skoro najczęściej orzekano o zwrocie 425 złotych, to szkoda nie występuje, ponieważ powiat musi zwrócić to co uzyskał bez ważnej podstawy prawnej. Zresztą „szkody” — w postaci konieczności zwrotu różnicy pomiędzy pobieraną kwotą 500 złotych a docelową ceną 75 złotych — by nie było gdyby od razu rozporządzenie określało wysokość opłaty za kartę pojazdu na obowiązującym obecnie poziomie. A na dokładkę świadomość obowiązku zwrotu powinna spłynąć na powiaty już w chwili orzeczenia ETS — trudno zatem mówić, by szkoda powstała wskutek ustalenia opłaty za kartę pojazdu na nieszczęsne 500 złotych.
Podobnie sąd ocenił podstawę roszczenia w postaci utraconych dochodów na skutek niemożności pobierania opłat w wysokości 500 złotych, co zdaniem powiatów powinno być zrekompensowane przez budżet.
Z tego też względu stronie pozwanej nie można przypisać odpowiedzialności za zaniechanie legislacyjne polegające na niedostosowaniu prawa krajowego do regulacji unijnych
A w dodatku roszczenie było już przedawnione: zgodnie z art. 442(1) kc trzyletni bieg przedawnienia w odniesieniu do deliktu zaczyna się w chwili kiedy poszkodowany dowiedział się o szkodzie i zobowiązanym do jej naprawienia — czyli od orzeczenia ETS z grudnia 2007 r.
Nie mówię, że to ma związek — mówię, że warto przeczytać i przemyśleć.