Prezydent Duda odmówił powołania sędziów — ściśle: uwzględnienia dziewięciu wniosków Krajowej Rady Sądownictwa co do awansów oraz jednego kandydata na sędziego — ja zaś mógłbym albo odesłać do tekstu sprzed przeszło 8 lat, albo — mądrzejszy o te osiem lat — napisać coś nowego.
Zdecydowałem się na to drugie rozwiązanie i oto co wymyśliłem: nieodmiennie uważam, że prerogatywą prezydenta RP jest powoływanie sędziów (art. 179 Konstytucji RP); z prerogatywy tej (moim zdaniem jednoznacznie) wynika, że prezydent powołuje lub nie powołuje sędziów.
I nie ma co porównywać dzisiejszej sytuacji do odmowy odebrania ślubowania od sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Chociaż to felieton, postaram się wyłuszczyć moje poglądy bez owijania w gołosłowne dykteryjki i bez ezopowej sofistyki.
Zacznijmy od początku: zgodnie z art. 179 Konstytucji RP sędziowie są powoływani przez prezydenta — jednak na wniosek KRS (a powołania są na czas nieoznaczony). Kompetencja ta należy do prezydenckich prerogatyw — nie wymaga podpisu premiera, który brałby przez to odpowiedzialność polityczną przed Izbą Poselską (art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji RP).
art. 179 Konstytucji RP
Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.
Porównajmy normę z nieszczęsnym przepisem dotyczącym wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego i odmowy odebrania ślubowania przez prezydenta Dudę:
art. 194 ust. 1 Konstytucji RP
Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat (…)
No tak: po pierwsze w ustawie zasadniczej nie ma nic o zaprzysiężeniu sędziów TK przez prezydenta oraz braku zaprzysiężenia jako przeszkody dla orzekania.
Natomiast niewątpliwie ustawa zasadnicza różnicuje rolę głowy państwa w odniesieniu do kreacji tych dwóch segmentów władzy sądowniczej:
- sędziowie sądów powszechnych (i WSA, NSA, etc.) są powoływani przez prezydenta — o ile Krajowa Rada Sądownictwa złoży taki wniosek — zatem na pewno bez wniosku KRS nie można powołać żadnej osoby na stanowisko sędziowskie (to a propos wypowiedzi sędziego Waldemara Żurka, rzecznika prasowego KRS, iż „taka decyzja oznaczałaby pozakonstytucyjne przesunięcie powoływania sędziów w całości na prezydenta, a KRS stanie się nie organem decydującym, jak jest w konstytucji, a jedynie opiniodawczym” — na pewno prezydent nie może wybrać sobie dowolnych osób i wręczyć im powołań bo tak mu się spodoba);
- sędziowie TK są wybierani przez Sejm — a dalej oczywiście można odesłać do uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2015 r. (K 34/15), także w kwestii tego czy prezydent może sprzeciwić się decyzji izby niższej parlamentu.
Czy to oznacza, że prezydent może — działając w ramach swoich prerogatyw — odmówić powołania na sędziego kandydata wskazanego przez KRS?
Tematem pośrednio zajął się Trybunał Konstytucyjny w postępowaniu z wniosku Pierwszego Prezesa SN, który wniósł o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego powstałego wobec odmowy tamtych powołań przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Postępowanie zostało umorzone (postanowienie z dnia 23 czerwca 2008 r., Kpt 1/08) ze względu na brak sporu kompetencyjnego w ocenie TK, jednak w uzasadnieniu postanowienia powiedziano, iż:
Prezydent nie może dokonywać czynności składających się na wykonywanie kompetencji opiniowania kandydatów do pełnienia urzędu sędziowskiego przyznanej Radzie. W płaszczyźnie prawnej Prezydent nie ma kompetencji do formułowania opinii alternatywnej w stosunku do opinii wyrażonej przez KRS; nie może wchodzić w jej kompetencje opiniodawcze. Krajowa Rada Sądownictwa nie może natomiast powołać sędziego. Są to bowiem różne akty, będące wykonaniem odmiennych kompetencji.
Jednak nie oznacza to, iżby zdaniem TK odmowa powołania sędziów wskazanych przez KRS była wkraczaniem w buty KRS, albowiem:
Wnioskodawca [prezes SN] zarazem nie kwestionuje, że odmawiając powołania, Prezydent wykonywał w istocie swoją konstytucyjną kompetencję, której wnioskodawca nie kwestionuje (…)
Zatem zważywszy na brak uzasadnienia odmowy powołania sędziów — oraz wskazanie „hipotetycznych” motywów — TK podsumował postanowienie zdaniem, które moim zdaniem nie budzi wątpliwości:
Nie bez znaczenia dla sposobu funkcjonowania Prezydenta w tym zakresie pozostaje okoliczność, że w świetle art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji kompetencja Prezydenta określona w art. 179 Konstytucji traktowana jest jako uprawnienie osobiste (prerogatywa) Prezydenta (a zarazem: sfera jego wyłącznej gestii i odpowiedzialności) oraz że Prezydent jest „najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej” (art. 126 ust. 1 Konstytucji). Wspomniana tu rola ustrojowa Prezydenta, określona w art. 126 ust. 1 Konstytucji, ma istotne znaczenie dla oceny charakteru prawnego i rangi czynności powołania na urząd sędziego.
Nadto okolicznością istotną pozostaje brak określenia cech aktu urzędowego powołania na stanowisko sędziowskie w ustawach regulujących ustrój sądów i status sędziów objętych zakresem aktów powołania przez Prezydenta. Konstytucyjna forma „postanowienia Prezydenta”, ogłaszanego w „Monitorze Polskim”, sprawia, że zewnętrzna postać aktu urzędowego Prezydenta nie obejmuje uzasadnienia podjętej decyzji personalnej.
Jeśli komuś mało, sięgnijmy do wyroku TK z 5 czerwca 2012 r. (K 18/09), w którym zakwestionowano jako niezgodny z art. 179 Konstytucji RP przepis nakazujący prezydentowi powołanie sędziów na wniosek KRS — „w terminie miesiąca od przesłania tego wniosku”.
Otóż w uzasadnieniu tamtej skargi (wniesionej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego) napisano, iż:
W świetle orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i poglądów przedstawicieli doktryny nie budzi wątpliwości, że przepis ten określa odrębne dla obu organów kompetencje w zakresie wykonania czynności urzędowych, których zakresy przedmiotowe nie są tożsame. Powołanie sędziów jest z mocy art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji osobistym uprawnieniem (prerogatywą) Prezydenta, które dla swojej ważności nie wymaga kontrasygnaty premiera. Ujęcie kompetencji Prezydenta jako prerogatywy akcentuje, że nie ma on prawnego obowiązku uwzględnienia wniosku KRS, a twierdzenia przeciwne zmierzają do ograniczenia konstytucyjnych kompetencji Prezydenta. Zdaniem wnioskodawcy, uzasadnia to twierdzenie, że Prezydent nie jest zobowiązany do uwzględnienia wniosku KRS o powołanie sędziego w żadnym, a tym bardziej w ustawowo, a nie konstytucyjnie, określonym terminie. Prerogatywy Prezydenta wskazują na jego osobistą i samodzielną władzę i pozycję ustrojową w danym obszarze.
Nie da się ukryć, że zdaniem TK sprawa nie jest jednoznaczna, niemniej
W świetle przeważających poglądów przedstawicieli doktryny nie ulega wątpliwości, że co prawda swoboda działania Prezydenta ogranicza się do zajęcia stanowiska wobec kandydata zaproponowanego przez KRS, jednakże ujęcie kompetencji w zakresie powoływania sędziów w formę prerogatywy podkreśla, że Prezydent nie ma prawnego obowiązku uwzględnienia wniosku KRS, przy czym odmowa powinna mieć miejsce tylko w sytuacji nadzwyczajnej i musiałoby ją poprzedzać przedstawienie KRS zastrzeżeń przez zasiadającego w niej przedstawiciela Prezydenta.
Ale już przywołany tam wyrok SN z 10 czerwca 2009 r. (III KRS 9/08) mówi, iż
W razie zgłoszenia się na wolne stanowisko sędziowskie kilku z najlepszych kandydatów do objęcia tego stanowiska, Krajowa Rada Sądownictwa niepowinna ograniczać liczby zgłaszanych Prezydentowi RP wniosków o mianowanie na wolne stanowisko sędziowskie.
Chodzi bowiem o to, że KRS nie ma pełnego wpływu na obsadę wolnych stanowisk sędziowskich, bo o mianowaniu sędziów decyduje Prezydent i powinien mieć możliwość swobodnego podjęcia decyzji w tym zakresie. KRS jedynie rozpatruje i ocenia kandydatury do pełnienia urzędu sędziowskiego oraz przedstawia Prezydentowi wnioski o powołanie sędziego.
Wniosek jest prosty: skoro KRS powinna przedstawić prezydentowi więcej kandydatur na wakujące stanowisko, to oczywistą oczywistością będzie to, że prezydent powoła jednego z nich — a pozostałych spotka odmowa (czyli jednak prezydent ma mieć prawo wyboru sędziego spośród kandydatur wskazanych przez KRS).
Idąc zatem tym tokiem dalej: skoro Konstytucja RP zakłada trójpodział władzy — ustrój państwa ma opierać się podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej (art. 10) — zarazem ta sama konstytucja wyraźnie mówi, że KRS przedstawia kandydatów, a prezydent powołuje sędziów (domyślnie: spośród tych kandydatów) — i nigdzie nie ma zdania, że sędzią jest ten prawnik, który zdał egzamin i co do którego jest pozytywna opinia KRS — a w dodatku uprawnienie to zaliczone jest do prerogatyw prezydenckich — to moim zdaniem pobite gary.
Podsumowując: być może bardzo niedobrze się stało, że prezydent Duda odmówił powołania sędziów (tych sędziów). Natomiast z punktu widzenia prezydenckich kompetencji, zasady równoważenia się władz — oraz litery prawa ustrojowego — nie powinniśmy mieć wątpliwości, że głowa państwa powinna mieć także prawo negatywnej weryfikacji kandydatów przedstawionych przez KRS.