Zdanie incydentalna sprzedaż własnych używanych przedmiotów to nie działalność gospodarcza jawi się jak opis sukcesu osoby, której udało się obronić od zakwalifikowania jej drobnej sprzedaży jako przedsiębiorczości. Najczęściej bowiem słyszymy o ściganiu przez urzędy sprzedawców starzyzny na Allegro. W opisywanym dziś orzeczeniu jest całkowicie odwrotnie: stanowisko SN okazuje się dla przedsiębiorcy prowadzącego sprzedaż bazarową niekorzystne…
wyrok Sądu Najwyższego z 5 kwietnia 2016 r. (I UK 196/15)
Wykonywanie działalności gospodarczej polega na powtarzalności podejmowanych działań, które podporządkowane są regułom zysku i opłacalności. Za prowadzenie działalności gospodarczej nie może być uznana incydentalna sprzedaż używanych rzeczy po członkach rodziny za kilkadziesiąt złotych rocznie.
Orzeczenie wydano w sprawie z odwołania ubezpieczonego od decyzji ZUS, w której stwierdzono, że prowadzący działalność gospodarczą nie podlega obowiązkowym ubezpieczeniom. Ubezpieczony prowadził działalność gospodarczą w zakresie drobnego handlu od 1989 r., jednak później wpadł w alkoholizm, przez co nie bardzo nawet wiedział jak idzie mu interes. W 2009 r. zatrudnił własną córkę, której rola ograniczyła się do wyprzedaży resztek towaru; sam sporadycznie sprzedał jakieś używane rzeczy (czasem rzeczy kolegów).
Na tej podstawie ZUS stwierdził, że od 2009 r. działalność nie była prowadzona, ubezpieczony miał orzeczoną częściową niezdolność do pracy, a kontynuacja opłacania składek miała na celu zapewnienie opieki zdrowotnej. Stanowisko to poparł sąd I instancji.
Przedsiębiorca apelował od wyroku wskazując, że działalność gospodarczą dalej prowadzi, a polega ona na sprzedaży różnych towarów na bazarach, a sąd II instancji stwierdził, że podlegał on ubezpieczeniu w latach 2009-2012: bo figurował w rejestrze i płacił składki. Owszem, często chorował, ale poza okresami zwolnień lekarskich podejmował próby rozwijania działalności gospodarczej — na bazarach, odkupując towary od sprzedawców z Rosji. A nawet jeśli z działalności tej nie wykazywał dochodu, nie oznacza, że działalności nie było — ponieważ „nieefektywne prowadzenie jednoosobowej pozarolniczej działalności gospodarczej z powodu długotrwałych zwolnień lekarskich, za które organ rentowy wypłacał zasiłki chorobowe nie może stanowić podstawy do wstecznego wyłączenia z ubezpieczeń społecznych”.
Tym razem odwoływał się ZUS, zaś rozpatrując skargę kasacyjną Sąd Najwyższy stwierdził, że:
- osoby prowadzące działalność gospodarczą podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym od dnia rozpoczęcia wykonywania działalności do jej zaprzestania (art. 13 ust. 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych);
- rzeczywistym wykonywaniem działalności jest prowadzenie biznesu w sposób określony ustawą o swobodzie działalności gospodarczej — ma to być działalność zarobkowa lub zawodowa wykonywana w sposób ciągły i zorganizowany — zatem działania przedsiębiorcy mają być powtarzalne i podporządkowane regułom zysku i opłacalności;
- działalność gospodarcza nie może być zatem wykonywana okresowo i sporadycznie, nie stanowi także działalności gospodarczej czynność podejmowana przy braku nastawienia na osiągnięcie zysku (nadwyżki przychodów nad kosztami);
- wykonywaniem działalności jest zatem zarówno podejmowanie czynności wskazanych w CEIDG, ale i podejmowanie czynności przygotowawczych i organizacyjnych: poszukiwanie klientów, posiadanie narzędzi, organizowaniu towarów do sprzedaży, załatwianiu spraw urzędowych;
- wpis do CEIDG ma w tym zakresie charakter wyłącznie deklaratoryjny — ma potwierdzać prowadzenie działalności, ale nie jest warunkiem sine qua non;
- w konsekwencji powyższego SN przyjął, że możliwe jest ustalenie zaprzestania prowadzenia działalności mimo braku jej wykreślenia z ewidencji.
Przekładając powyższe rozważania na materię będącą przedmiotem sporu: skoro przedsiębiorca przez kilka lat sprzedał tylko (to nie jest kompletna lista) wyblakłe spodenki „po zmarłym szwagrze” lub sporadycznie towar brany w komis od Rosjan, a poza tym nie posiadał żadnych towarów, które mógłby w sposób ciągły i zorganizowany sprzedawać (prócz 85 metrów firanki), to nie można mówić o prowadzeniu działalności gospodarczej. Nakładając na to okresy choroby i orzeczonej częściowej niezdolności do pracy, przyjąć należy, że „dążenie do osiągnięcia zarobku nie może mieć decydującego znaczenia, jeśli obiektywnie taka działalność nie może przynosić dochodu”.
Niemniej ponieważ sąd II instancji nie ustalił czy ze sprzedaży rzeczy wziętych w komis od Rosjan przedsiębiorca uzyskiwał dochód (faktur na pewno nie wystawiał), to dla ustalenia czy doszło do faktycznego zaprzestania prowadzenia działalności gospodarczej zaskarżony wyrok musiał zostać uchylony. W ponownym postępowaniu Sąd Apelacyjny rozważyć powinien m.in. to czy nadal można było mówić o ciągłej i zorganizowanej działalności zarobkowej (nastawionej na zysk).
Całkowicie na marginesie: ciekawe czy w takim przypadku ZUS chociaż oddaje zapłacone składki? Najlepiej dobrowolnie, bez konieczności pozywania o zwrot nadpłaty? Ktoś wie? ;-)