Ustawa o dostępie do informacji publicznej nakazuje ograniczenie tego prawa ze względu na ochronę prywatności jednostki. Przepis ten zwykle bywa nadużywany dla ochrony nazwisk osób, z którymi podmioty publiczne podpisują intratne umowy. Okazuje się jednak, że są sytuacje, w których dostęp do informacji publicznej rzeczywiście podlega ograniczeniu ze względu na prywatność człowieka — w takim przypadku nawet opublikowanie pewnych danych w BIP może zostać zakwestionowane jako naruszenie dóbr osobistych (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 19 kwietnia 2016 r., sygn. akt I ACa 705/15).
Orzeczenie zapadło w następującym stanie faktycznym: ojciec i syn wystąpili z pozwem przeciwko miastu żądając przeprosin i po 300 tys. złotych zadośćuczynienia za naruszenie prawa do prywatności, danych osobowych, godności i czci. Naruszenie dóbr osobistych polegało na bezprawnym ujawnieniu orientacji seksualnej ojca podczas wywiadu środowiskowego przeprowadzanego wśród sąsiadów oraz poprzez opublikowanie w gminnym BIP interpelacji radnego.
art. 5 ust. 2 UDIP
Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. Ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji, oraz przypadku, gdy osoba fizyczna lub przedsiębiorca rezygnują z przysługującego im prawa.
Poszło o mieszkanie komunalne: po śmierci żony ojciec zamieszkał ze swoim partnerem w mieszkaniu komunalnym należącym do partnera. Po śmierci partnera ojciec podjął starania o wstąpienie w najem (art. 691 par. 1 kc), jednak po przeprowadzeniu postępowania (w którego toku przesłuchano m.in. dwóch sąsiadów) urzędnicy odmówili wskazując m.in. na brak potwierdzenia o pozostawaniu w związku partnerskim ze zmarłym najemcą.
Powód zwrócił się o pomoc do radnego, który zwrócił się z interpelacją do prezydenta miasta — interpelacja została opublikowana na stronie internetowej BIP (a w niej dane osobowe powoda oraz inne dane pozwalające na zidentyfikowanie osoby powoda, jego orientacji seksualnej, a także nazwisko jego partnera, świadków oraz zajmowane przez nich stanowiska — przy czym adresu zamieszkania powoda został zamazany). Odpowiedź na interpelację także została opublikowana, już z widocznym adresem.
Opublikowanie tak szczegółowych danych dotyczących życia prywatnego spowodowało szereg negatywnych konsekwencji: sąsiedzi przestali mówić „dzień dobry”, rodzice kolegów syna przestali się odzywać do ojca, zdewastowano samochód zaparkowany pod domem (z okrzykami „pedały do gazu”). Wskutek tego wszystkiego znerwicowany ojciec musiał się wyprowadzić do innego miasta — gdzie są mniejsze możliwości zarobku, zatem obniżyła się mu także stopa życiowa.
Sąd I instancji uznał, że opublikowanie interpelacji radnego bez anonimizacji danych powoda równało się zniesławieniu, a ponadto rażącego naruszenia jego dóbr osobistych (czci, godności, dobrego imienia, prawa do poszanowania prywatności, prawa do ochrony intymności, prawa do ochrony danych osobowych). Nakazano zatem pisemne przeproszenie powoda oraz zasądzenie po 20 tys. zadośćuczynienia za krzywdę (art. 448 kc).
Prezydent [miasta] przeprasza Pana [ojca] oraz jego syna [syna] za naruszenie ich dóbr osobistych w postaci prawa do prywatności poprzez opublikowanie na stronie internetowej [miasta] interpelacji zawierającej imię i nazwisko Pana [ojca] wraz z informacją ze sfery jego życia prywatnego.
Apelację od wyroku wniosły obie strony: pozwani powołali się m.in. na to, że treść interpelacji została także upowszechniona — także bez zanonimizowania danych osobowych — przez Helsińską Fundację Praw Człowieka (!) oraz że to powód sam ujawniał orientację seksualną (m.in. w postępowaniu sądowym), natomiast sąsiedzi i tak wszystko wiedzieli już wcześniej (zatem nie mogło dojść do naruszenia dóbr osobistych podczas wywiadu). Powodowie natomiast apelowali od wysokości zasądzonego zadośćuczynienia.
Sąd II instancji częściowo podzielił argumentację samorządu: podczas wywiadu środowiskowego nie doszło do ujawnienia orientacji seksualnej powoda wobec sąsiadów (powód nie udowodnił tej okoliczności, nie wnioskował nawet o przesłuchanie w charakterze świadków owych sąsiadów), zaś w opublikowanej odpowiedzi na interpelację nie podano adresu zamieszkania powoda.
Nie można także żądać przeprosin za użycie imienia i nazwiska — podczas gdy imię i nazwisko uznaje się za dobro powszechne, w tym znaczeniu, że „istnieje publiczna zgoda na posługiwanie się nimi w życiu społecznym (towarzyskim, zawodowym, urzędowym)”. Nie doszło także do naruszenia czci i godności powodów — opublikowanie w BIP danych o orientacji seksualnej nie prowadzi do sformułowania zarzutów lub ujemnych ocen dotyczących osoby powoda.
Natomiast urzędnicy mieli obowiązek chronić prywatność osób, których dane przywołane zostały w interpelacji, niezależnie bowiem od tego czy przepisy o dostępie do informacji publicznej nakazują publikowanie takich dokumentów, to jednak art. 5 ust. 2 UDIP mówi o ograniczeniu tego prawa ze względu na ochronę prywatności jednostki. Zatem nawet jeśli ojciec we wniosku o wstąpienie w najem mieszkania komunalnego podał informacje o charakterze relacji ze zmarłym najemcą, to obowiązek podawania do publicznej wiadomości spraw związanych z gospodarką komunalną nie upoważniała urzędu do upubliczniania tych informacji.
Prawo do ujawniania danych ze sfery życia prywatnego przysługuje tej jednostce, której dane te dotyczą.
Urząd nie może się przy tym bronić faktem opublikowania interpelacji na stronie internetowej HFHRpol — z punktu widzenia naruszenia dóbr osobistych przez urząd bez znaczenia jest kto i kiedy jeszcze naruszył te dobra osobiste (każdy odpowiada za swoje własne działania, pozwany nie może domagać się wystąpienia przez powoda także wobec innych naruszycieli) — okoliczność ta może być brana pod uwagę przy ustalaniu rozmiarów krzywdy.
Stąd też zdaniem sądu II instancji doszło wyłącznie do naruszenia prawa do prywatności powodów, i to wyłącznie poprzez opublikowanie w serwisie internetowym BIP interpelacji ujawniającej orientację ojca — stąd też decyzja o zmianie treści przeprosin, które urzędnicy mają wysłać do powodów. (Wyrok w części mówiącej o zadośćuczynieniu nie został zmieniony.)
PS Miało iść innym czasem, ale skoro wczoraj Dziennik Internautów wywołał temat — por. Obywatele mają prawo wiedzieć komu płaci Kancelaria Prezydenta — to ja temat ciągnę.