Czasem mam wrażenie, że przy bardzo nabrzmiałych lub zadawnionych sporach mniej ważne bywa: wygrał czy przegrał — liczy się to czy można się jeszcze o coś doczepić. Naruszenie dóbr osobistych w piśmie procesowym jest hasłem, na które niektórzy reagują jak koza po podaniu soli — dziś czas zatem na omówkę sprawy, w której spotkali się dwaj pieniacze (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 5 lutego 2015 r., sygn. akt I ACa 1632/14).
Spór ma charakter iście szkatułkowy: dwaj bracia, bardzo ze sobą poróżnieni (dla ułatwienia nazwijmy ich Paweł i Gaweł, imiona kompletnie fikcyjne), pozostają ze sobą w licznych procesach sądowych. I oto w apelacji od jednego z takich wyroków Gaweł miał pomówić Pawła „o znęcanie się, pobicie, dewastację”, zaś w piśmie procesowym do zupełnie innej sprawy (gdzie Gaweł był pełnomocnikiem swojej córki) miał napisać, że Paweł „znęca się fizycznie i psychicznie nad ojcem, sugeruje jego chorobę psychiczną, dokonuje wobec niego rękoczynów i pobić, dewastuje wyposażenie i dokonuje zaboru mienia”.
Paweł nie mógł pozostawić tego bez odzewu. Sprawa trafiła do sądu karnego, który uznał Gawła winnego umyślnego pomówienia brata (art. 212 kk), a następnie złożył pozew o ochronę dóbr osobistych. Sąd I instancji podzielił stanowisko Pawła, nakazując pozwanemu Gawłowi zaniechania naruszania dóbr osobistych powoda w treści pism procesowych kierowanych do sądów. Ponadto Gaweł został zobowiązany do wysłania: bratu, do akt spraw, w których dopuścił się naruszenia dóbr osobistych brata oraz do adwokata brata pisemnych przeprosin (bo pozwany nie wykazał prawdziwości zarzutów oraz merytorycznego związku z tamtym sporem). Dodatkowo brat miał zapłacić bratu 2 tys. złotych zadośćuczynienia („jako osoba posiadająca doświadczenia procesowe musiał być świadomy konsekwencji podniesionych zarzutów”).
Gaweł apelował (nie wiemy jeszcze czy o tę apelację będzie następny proces), co dało sądowi II instancji asumpt do następujących stwierdzeń:
- skoro sąd karny prawomocnie skazał powoda za przestępstwo pomówienia, to sąd cywilny jest związany ustaleniami ze sprawy karnej (art. 11 kpc) — skoro zatem przedstawione w spornej apelacji i piśmie procesowym zarzuty są tożsame z tymi, którymi zajmował się sąd karny w sprawie o pomówienie, to sąd cywilny „już wie”, że pozwany dopuścił się naruszenia praw powoda;
- zarzuty należy oceniać jako bardzo ciężkie, dotyczyły bowiem relacji z ojcem, który miał być rzekomo przez brata bity — zarzuty są nieprawdziwe, zatem doszło do naruszenia godności Pawła;
- pozwany działający jako pełnomocnik córki nie jest adwokatem, nie chroni go zatem immunitet adwokacki — który zresztą nie przysługuje w sprawach cywilnych (por. „Czy immunitet adwokacki pozwala na bezkarne obrażanie przeciwnika procesowego klienta?„);
- przyjmuje się, że w pismach procesowych panuje większa tolerancja jeśli chodzi o formułowanie ostrych myśli — jednak strony nie mogą wytaczać przeciwko sobie nieprawdziwych, obraźliwych zarzutów bez ograniczeń, podstawy i procesowej konieczności (por. „Odpowiedzialność adwokata za naruszenie dóbr osobistych przeciwnika procesowego klienta„) — skoro zatem spór dotyczył pianina, to sankcja za wyciąganie innych — wyssanych z palca — brudów nie oznacza naruszenia wolności słowa.
Mimo tego sąd nie znalazł podstaw do utrzymania w mocy wyroku w części odnoszącej się do zapłaty zadośćuczynienia. Przede wszystkim zasądzenie zadośćuczynienia nie ma charakteru obligatoryjnego („sąd może”, art. 448 kc). Ponadto podobne oskarżenia były wysuwane wcześniej przeciwko powodowi (i tu sygnatury spraw: I Ca 364/06, I C 26/03, I C 1074/11) — zatem żądanie zadośćuczynienia jest niestosowne ze względu na „wieloletnie relacje stron, wzajemne pretensje i oskarżenia, mnogość postępowań, w których stroną aktywna i inicjującą spór, jak wskazano nie zawsze zasadnie, jest powód, zakres naruszeń obejmujących rodzinne konflikty na tle stosunku do ojca a potem majątku spadkowego”.