Czy znajomość hasła do cudzego konta na Facebooku — całkowicie za zgodą właściciela tego konta — uprawnia do logowania się bez zgody tej osoby? Czy publikując treści na czyimś Facebooku można spodziewać się odpowiedzialności prawnej? Na takie pytania częściowo odpowiada wyrok Sądu Okręgowego w Siedlcach z 4 maja 2016 r. (sygn. akt II Ka 39/16).
Sprawy miały się następująco: sprawca został oskarżony o to, że bez uprawnienia uzyskał dostęp do konta poczty elektronicznej i serwisu Facebook swojej ex-dziewczyny, po czym usunął część znajdujących się tam informacji, a także przez kilka miesięcy uporczywie nękał ją esemesami. Działanie to zostało zakwalifikowane jako przestępstwo bezprawnego uzyskania informacji i niszczenie istotnych informacji przez osobę nieuprawnioną (art. 267 par. 1 kk w zbiegu z art. 268 par. 1 kk) oraz przestępstwo stalkingu (art. 190a par. 1 kk).
Sąd I instancji umorzył postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu (art. 17 par. 1 pkt 3 kodeksu postępowania karnego) — czyn taki nie jest przestępstwem (art. 1 par. 2 kk) — jednak orzeczenie zostało zaskarżone przez prokuratora, którego zdaniem zbyt łatwo dano wiarę, że działania sprawcy były podyktowane „młodzieńczym zauroczeniem” o znikomej szkodliwości społecznej.
art. 190a § 1 kk
Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.art. 267 § 1 kk
Kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.art. 268 § 1 kk
Kto, nie będąc do tego uprawnionym, niszczy, uszkadza, usuwa lub zmienia zapis istotnej informacji albo w inny sposób udaremnia lub znacznie utrudnia osobie uprawnionej zapoznanie się z nią,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Sąd II instancji podzielił stanowisko prokuratora: niezależnie od tego, że oskarżony znał hasła do skrzynki email i do Facebooka, bo znał dziewczynę, to znajomość hasła do serwisu internetowego nie uprawnia do korzystania z niego bez wiedzy i zgody uprawnionego. Nie można także zgodzić się z tym, że treść wiadomości wysyłanych do dziewczyny nie mogła wzbudzić w niej obaw, bo pokrzywdzona odpisywała na nie — zdaniem sądu z materiałów wynika, że dziewczyna odpisywała ze strachu.
Sumarycznie oznacza to, że nieprawidłowo zinterpretowano przesłanki oceny szkodliwości społecznej czynu (art. 115 par. 2 kk): oskarżony nie tylko po prostu naruszył prywatność pokrzywdzonej, ale także wielokrotnie zmieniał hasło, blokował dostęp pokrzywdzonej do jej Facebooka, publikował treści w jej imieniu, w korespondencji z innymi osobami podszywał się pod pokrzywdzoną, a nawet groził upublicznieniem kompromitujących i ośmieszających informacji.
Takie działania nie mogą być usprawiedliwione stanem młodzieńczego zakochania, stąd decyzja o uchyleniu zaskarżonego wyroku, przeto sąd I instancji jeszcze raz musi rozpoznać sprawę.
Konkluzja nie jest trudna do przewidzenia: „użyczanie” sobie kont w serwisach społecznościowych nie jest czasem niczym dziwnym, zawsze trzeba mieć jednak na uwadze, że „gospodarz” obdarza nas pewnego rodzaju zaufaniem. Publikowanie treści ośmieszających lub szkalujących użytkownika może oznaczać konflikt z prawem (niekoniecznie karnym, wystarczy odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych), natomiast wykradanie informacji i stalking to po prostu zgroza.