Krótko i na temat. Po tym jak gruchnęło, że ministerka Anna Streżyńska zapowiedziała — którą to już? — cyfryzację dokumentów tożsamości, pierwsze co mi przyszło do głowy: będzie co shepać już na etapie ględzenia. Sęk w tym, że im więcej zachwytów w mediach, tym bardziej we mnie wzbiera moja gombrowiczowska gęba.
Wychodzi na to, że mogłem się pomylić i chyba wszystko co mogę powiedzieć to — czy projekt mDokumenty może się udać?
Bez owijania w bawełnę i zbytniego wodolejstwa: jak tylko usłyszałem hasło „mDokumenty”, od razu pomyślałem nad listą merytorycznych zarzutów:
- na pewno projekt będzie ograniczony do jednej-dwóch jedynie słusznych platform: Android od Kite-Kata w górę, no i te sexy Apple;
- skoro będzie aplikacja „trzymająca” dowód osobisty i prawo jazdy, to będzie problem z bezpieczeństwem, wirusami wykradającymi lub kasującymi dane, zmieniającymi numery PESEL, zaciągającymi pożyczki na odległość oraz nabijającymi punkty karne;
- przymus: rząd, który ma zawsze rację (czyli każdy rząd, nie tylko ten obecny) najchętniej zmusiłby każdego do każdego swojego super-pomysłu.
Na szczęście zerknąłem do zaprezentowanej przez Ministerstwo Cyfryzacji i wyszło mi, że moje najczarniejsze obawy były kompletnie niezasadne i tych podstawowych błędów raczej nie będzie.
Mianowicie rząd nam obiecuje, że:
- telefon ma być wyłącznie bramką dostępową do dokumentów (dowód „przez” komórkę, nie dowód „w” komórce) — mDokumenty nie będą zaszyte w urządzeniu, urządzenie będzie służyło tylko jako mechanizm umożliwiający dostęp do danych (zapewne też jako jakieś pre-uwierzytelnienie na zasadzie numer telefonu + hasło w esemesie);
- mDokumenty mają działać na każdym telefonie — to racjonalna konsekwencja punktu pierwszego: esemes z hasłem nie wymaga ekstra aplikacji, zatem system nie musi wymagać instalowania w telefonie jakiegokolwiek badziewia;
- mDokumenty nie będą obowiązkowe — MC wychodzi ze słusznego założenia, że każdy może mieć nadal chęć noszenia przy sobie dowodu i prawa jazdy w postaci kawałka plastiku (ta cecha byłaby jeszcze bardziej istotna gdyby to były dokumenty „w” komórce; z drugiej strony mDokumenty mają działać tylko w Polsce, a więc już podróż z takim dowodem osobistym będzie niemożliwa).
Czy to oznacza, że mDokumenty zasługują wyłącznie na aplauz i zaakceptowanie? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że dopóki mowa o publicznym projekcie i publicznych pieniądzach nic nie jest oczywiste. Pomijając naturalną chęć trwonienia pieniędzy (przypominam cyrk z EPUAP2) oraz niechęć do zapięcia spraw na ostatni guzuk od początku (przypominam cyrk z EPUAP2), miło byłoby gdyby pomyślano jeszcze o kilku sprawach.
Mianowicie turbują mnie nadal następujące wątpliwości:
- czy dokumenty via system mDokumenty będą także „okazywalne” w relacjach prywatnych? — na pięknej ilustracji widzimy „partnera biznesowego” (nie widzimy faceta, od którego chcę wynająć mieszkanie), więc nie wiem czy ów „partner biznesowy” będzie musiał się zapisać do systemu i uzyskać jakieś uprawnienia, żeby mieć „końcówkę” (czyli aplikację dostępową)? Czy też korzystać z systemu będzie mógł każdy — czyli nawet ja sam sobie będę mógł wyświetlać mój dowód osobisty? (To ważne: wszakże jeśli będę chciał sprzedać używane auto lub wynająć od kogoś mieszkanie, być może kontrahent zechce zerknąć na mój dowód osobisty, byłoby miło móc skorzystać wówczas z mDokumentów);
- bezpieczeństwo systemu — nie ma mowy o aplikacji instalowanej na moim telefonie, big-ufff! — ale nadal na rysuneczku widzę strzałeczki, a jak widzę takie strzałeczki, to od razu w głowie mi siedzi: co informatycy pracujący dla MC zrobią, żeby nikt nie mógł się podpiąć pod taką strzałeczkę? jakie są gwarancje, że dane z systemu — gdzie elementem bezpieczeństwa ma być mój numer telefonu — nie wyciekną tylko dlatego, że ktoś przekona system, że zmieniłem numer telefonu? na ile ta transmisja będzie nie do podsłuchania?
- przyjazność sposobu przystąpienia do systemu — oczywiście wątpię, by do mDokumentów udało się „zapisać” zdalnie (zapewne niezbędna będzie wizyta w urzędzie i złożenie jakiejś dyspozycji) — ale boję się, że tu będzie kolejna gehenna, i to niekoniecznie wynikająca z początkowych problemów z ogarnięciem nowości;
- i całkiem na marginesie — czy będzie można korzystać z mDokumentów na zasadzie wyłączności? Zrezygnować z plastikowego dowodu osobistego i polegać wyłącznie na rozwiązaniu teleinformatycznym?
No nic, na razie czekamy — Anna Streżyńska obiecuje, że w połowie 2017 r. mDokumenty mają już obejmować dowody osobiste, jesienią — prawo jazdy, w końcu 2017 r. — dowód rejestracyjny. Czekam z utęsknieniem :-)
PS napisałem ten tekścik wyłącznie dlatego, żeby wykazać, że umiem nie tylko się czepiać — ale i pochwalać!