Czy nieuczciwe SEO to czyn nieuczciwej konkurencji? Odpowiedź jest prosta: każde działanie sprzeczne z prawem lub etyką kupiecką, jeśli zagraża przedsiębiorcy, stanowi czyn nieuczciwej konkurencji — diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. W tym przypadku owym „szczegółem” jest, a jakże, konieczność wykazania, że pojawienie się takich a nie innych wyników w wyszukiwarce jest efektem działania podmiotu konkurencyjnego.
wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 26 lipca 2012 r. (sygn. akt I ACa 486/12)
Skoro nie jest znany mechanizm działania w efekcie którego pojawiają się w wynikach wyszukiwania wyszukiwarki internetowej po wpisaniu słowa kluczowego zawierającego element firmy powoda linki do strony internetowej pozwanego na której to stronie słowo kluczowe nie występuje, nie można przyjąć, że mamy do czynienia z czynem nieuczciwej konkurencji.
Sprawy miały się następująco: strona powodowa wystąpiła przeciwko konkurencyjnemu przedsiębiorstwu zajmującemu się importem i dystrybucją artykułów promocyjnych i gadżetów reklamowych m.in. z żądaniem (i) zaprzestania prowadzenia reklamy swej strony internetowej z wykorzystaniem firmy i renomy powodów, (ii) zaniechania pozycjonowania serwisu internetowego w wyszukiwarce na frazy związane z działalnością pozwanych, (iii) przeprosin za pasożytniczą reklamę w wyszukiwarkach i (iv) 100 tys. złotych zadośćuczynienia na cel społeczny (fundację).
Poszło o to, że pozwany prowadził reklamę swego przedsiębiorstwa pozycjonując się nie tylko na własną nazwę i nazwy towarów, ale i na nazwy powodów. Po wklepaniu firmy powodów w pierwszej piątce wyników pojawiały się reklamy pozwanego oraz odnośniki do jego strony www.
Kwartał wcześniej pozwany zawarł umowę o świadczenie usług SEO. Zleceniobiorca miał za zadanie wypromować serwis na określone (niestety zanonimizowane) słowa kluczowe.
Sąd I instancji oddalił powództwo w całości: pojawienie się linków do strony pozwanego po wyszukaniu określonych fraz miało charakter incydentalny i przypadkowy, nie można także wykluczyć, że było to skutkiem działania osób trzecich, dokonanych bez wiedzy i woli pozwanego. W tym zakresie ciężar dowodu obciążał powodów (art. 6 kc), jednak okoliczność tę mógł wykazać wyłącznie biegły z zakresu informatyki, ale powodowie nie złożyli stosownego wniosku.
Co więcej pozwany wyeliminował nieprawidłowości natychmiast po tym jak otrzymał żądanie zaprzestania prowadzenia działań SEO na frazy związane z działalnością powodów. Stąd też nie sposób zakwalifikować działań podejmowanych przez pozwanego jako czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 3 ust. 2 uznk lub też czynu nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy (art. 16 uznk).
Apelacja wniesiona przez powodów (w której nieco zmieniono żądania) okazała się bezskuteczna: niezależnie od tego czy działania pozwanego miały charakter incydentalny i z jaką częstotliwością były podejmowane, działania takie mogą być podstawą roszczeń z tytułu czynu nieuczciwej konkurencji. „Czyn nieuczciwej konkurencji nie musi mieć charakteru ciągłego, nieprzerwanego, więc powodowie nie muszą wykazywać, że działanie ma taki — stały, ciągły — walor”. Działania takie nie muszą być kontynuowane, a już na pewno nie muszą być podejmowane w momencie orzekania co do żądań powodów — wystarczająca jest realna obawa, że nieuczciwe SEO będzie nadal prowadzone.
W każdym jednak przypadku pozwani powinni dopełnić powinności dowodowych w wymaganym przepisami procesowymi czasie (albowiem spóźnione wnioski dowodowe podlegają oddaleniu). Okolicznością przemawiającą za dopuszczeniem później przedstawionych dowodów nie jest oddalenie powództwa przez sąd I instancji — dotyczy to m.in. wydruków z oficjalnego wsparcia technicznego wyszukiwarki. Zaś wyniki wyszukiwania poszczególnych fraz nie są faktem powszechnie znanym lub też znanym sądowi z urzędu (art. 213 par. 1 w zw. z art. 228 kpc) — jeśli powodowie chcieli taką okoliczność wykazać, należało złożyć stosowny wniosek dowodowy.
Właściwych wniosków dowodowych nie zastąpi złożenie przez pozwaną oświadczenia, że nie pozycjonowała swojej strony internetowej pod oznaczeniami przedsiębiorstw i towarów powodów; wszakże to powód ma wykazać, że określone działania stanowią czyn nieuczciwej konkurencji — pozwany nie musi niczego oświadczać lub wykazywać, całkowicie wystarczające jest oświadczenie, że działań takich nie prowadził. Faktem notoryjnie znanym jest, iż po wpisaniu frazy do wyszukiwarki pojawiają się różne wyniki, niekoniecznie ze sobą powiązane, oraz linki sponsorowane — ale stwierdzenie, że pojawia się odnośnik do strony innego przedsiębiorcy to za mało, by wykazać, że dopuścił się on czynu nieuczciwej konkurencji.
Wobec takich zaniedbań procesowych sądowi nie pozostało nic innego jak skonstatować, iż:
Powodowie dokonują nadinterpretacji, że skoro w wynikach tych pojawia się link do strony internetowej pozwanego, to odpowiedzialność za to ponosi pozwany i, że sytuacja ta jest konsekwencją działań pozwanego przy zastosowaniu przez pozwanego metod nielegalnych lub bliżej nieokreślonych. Jednak zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala nie tylko przypisać stronie pozwanej niedozwolonych działań, ale też nie pozwala wykluczyć działania osób trzecich, za które strona pozwana nie ponosi odpowiedzialności.
Nie doszło także do naruszenia prawa do firmy (art. 43(10) kc), a to dlatego, że przepis ten nie może być interpretowany jako zakaz posługiwania się poszczególnymi wyrazami wchodzącymi w skład nazwy przedsiębiorstwa przez innych przedsiębiorców. Ochrona prawa do firmy oznacza gwarancję przed przywłaszczeniem, podszywaniem lub dyskredytacją i utratą klienteli — lecz prawo do firmy nie jest naruszone poprzez prezentację w wynikach wyszukiwania różnych odnośników.
Reasumując: oczywiście nieuczciwe SEO czynem nieuczciwej konkurencji jest, niemniej warto pamiętać, że pojawienie się w wynikach wyszukiwania odnośnika do strony konkurenta nie zawsze musi być oznaką, że ów konkurent dopuścił się takiego działania.
A jeśli jesteśmy co do tego przekonani, trzeba zebrać dowody potwierdzające nasze zarzuty. W tym przypadku być może wystarczałby biegły z zakresu informatyki (?) — ale bez możliwości wykazania swoich racji nie ma co się pojawiać w sądzie.