Chcieliście Trybunału, no to go macie, skumbrie w tomacie — a na bezrybiu i rak ryba — prezydent Duda nie podpisał nowelizacji ustawy prawo o zgromadzeniach i skierował ją w trybie kontroli uprzedniej do Trybunału Konstytucyjnego.
art. 122 ust. 3 Konstytucji RP
Przed podpisaniem ustawy Prezydent Rzeczypospolitej może wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem w sprawie zgodności ustawy z Konstytucją. Prezydent Rzeczypospolitej nie może odmówić podpisania ustawy, którą Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodną z Konstytucją.
W opublikowanym w serwisie internetowym Prezydent.pl wniosku podniesione są następujące zastrzeżenia dotyczące nieszczęsnej nowelizacji nieszczęsnej ustawy prawo o zgromadzeniach:
- nowa konstrukcja prawna „zgromadzeń cyklicznych” jako nieznana konstytucji prowadzi do nieuzasadnionego zróżnicowania ich statusu (art. 32 ust. 1 i art. 57 Konstytucji RP) — tutaj prezydent zaskarżył cały rozdział (art. 26a-26e prawa o zgromadzeniach);
- brak drogi sądowej w przypadku nieuwzględnienia przez wojewodę odwołania od zakazu organizacji zgromadzenia cyklicznego (art. 26b ust. 4 ustawy ma być niezgodny m.in. konstytucyjnym prawem do sądu oraz prawem organizowania zgromadzeń);
- naruszenie reguły lex retro non agit: przepis intertemporalny (art. 2 ustawy nowelizacyjnej) przewiduje zastosowanie nowych regulacji wobec zgromadzeń, o których zawiadomiono przed jej wejściem w życie ustawy — we wniosku zauważa się, że w takim przypadku zastosowanie nowej ustawy zawsze kończyłoby się zakazem odbycia manifestacji „konkurencyjnej” wobec cyklicznej, co oznacza, że zakaz ten „nastąpiłby z przyczyn nieistniejących w dniu zawiadomienia” (warto zauważyć, że taka konstrukcja jest standardowym elementem paru ustaw uchwalonych w ciągu ostatnich miesięcy).
Sumarycznie oznacza to, że niniejszym mamy dwa precedensy:
- po pierwsze jest to pierwsza ustawa przygotowana przez parlament niniejszej kadencji, którą zakwestionował Andrzej Duda — a czy pojawią się komentarze o oswobadzaniu się głowy państwa spod kurateli PiS?
- po drugie wniosek ten można chyba traktować jako dowód zaufania do „odzyskanego” Trybunału Konstytucyjnego — albo też przetestowanie jego mocy sprawczej.