Czysto informacyjnie: na dole strony głównej Gazeta.pl, tekstem zapisanym w grafice jpg w formacie 750×200 pikseli — Agora S.A. przeprasza Piotra Woyciechowskiego za naruszenie dóbr osobistych w artykule z 2009 r.

Przeprosiny zostały opublikowane w postaci pliku jpg w rozmiarze 750×200 pikseli — obrazek umieszczono na samiuśkim dole strony głównej Gazeta.pl.
Taki sposób publikacji przeprosin oczywiście sprawia, że są one praktycznie nieosiągalne dla przeciętnego odbiorcy — nawet wiedząc, że tekst miał się ukazać w serwisie i przeszukując treść strony pod kątem nazwiska „Woyciechowski” nie trafimy na nic.
Stąd też postanowiłem poświęcić kilka drogocennych minut i przepisać jego treść ku pamięci:
„Oświadczenie. W związku z zamieszczonym w dniu 12 października 2009 r. na portalu Gazeta.pl artykułem pt. „Kolega Macierewicza trafił do NBP. Będzie doradzał. A co robił wcześniej?” — Agora S.A. — wydawca portalu Gazeta.pl — przeprasza Pana Piotra Woyciechowskiego za naruszenie jego dóbr osobistych przez podanie nieprawdziwych i nieścisłych informacji, mogących narazić go na utratę zaufania potrzebnego do zajmowania stanowisk lub pełnienia funkcji w instytucjach publicznych oraz w podmiotach gospodarczych. Agora S.A. wyraża głębokie ubolewanie z powodu bezpodstawnego użycia w powołanym artykule sformułowań, jakoby Pan Piotr Woyciechowski był wielokrotnie wiązany z wyłudzaniem państwowych pieniędzy, wypłacił sobie ogromne kwoty z państwowej kasy na odprawę ze spółki Naftor, którą zarządzał oraz że został odwołany z funkcji Prezesa Zarządu spółki Naftor po głośnym skandalu. Niniejsze oświadczenie wydano na podstawie prawomocnego wyroku sądowego. Zarząd Agora S.A. z siedzibą w Warszawie.”

O okolicznościach publikacji tego obrazka możecie przeczytać w serwisie Wirtualne Media.
Mnie natomiast zastanawia czy aby publikacja przeprosin w takiej formie — obrazek, którego przecież żadna wyszukiwarka nie zindeksuje na nazwisko „Piotr Woyciechowski” (i który pewnie za czas jakiś zniknie z serwera) — jest tym o czym mowa w art. 24 par. 1 kc?
Sądząc pod sygnaturze z podlinkowanego przez Wirtualne Media orzeczenia wyrok nakazujący przeprosiny jest sprzed ładnych paru lat, zatem oczywiście sprzed erupcji pomysłów przepraszających „jak przeprosić, żeby nie przeprosić” — no a szczegółowe opisy żądania w pozwie to właśnie syndrom czasów najnowszych — niemniej coś mi tu nie gra.