Nie wiem czy wśród P.T. Czytelników są osoby, które zainwestowały w złoto razem z Amber Gold — mam nadzieję, że nie (z wielu powodów mam taką nadzieję) — niemniej zawsze warto prześledzić jeden z wątków, w którym poszkodowany próbował dochodzić od prokuratury sprawiedliwości za szkodę wywołaną wskutek wpłacenia pieniędzy geniuszom od inwestycji w złoto. Słowem: należy się odszkodowanie od Skarbu Państwa za to, że prokuratura tak długo prowadziła postępowanie w sprawie Amber Gold — aż wszyscy utracili zainwestowane środki? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 13 grudnia 2016 r., sygn. akt I ACa 1999/15).

Powód wystąpił przeciwko Skarbowi Państwa — (zanonimizowanemu) Prokuratorowi Prokuratury Rejonowej z powództwem o zapłatę blisko 334 tys. złotych. Była to kwota, którą powód wiosną 2012 r. powierzył spółce Amber Gold — wszystkie oszczędności, które miał przeznaczyć na zakup mieszkania, a które oczywiście utracił. Wprawdzie powód od 2009 r. wiedział o ostrzeżeniach wydawanych przez Komisję Nadzoru Finansowego, jednak działania prokuratury nie potwierdziły nieprawidłowości w funkcjonowaniu Amber Gold — ba, mężczyzna sądził, że negatywne informacje to wyłącznie rozpowszechniane przez banki plotki, zaś decyzje organów ścigania (plus inwestycja w linie lotnicze OLT oraz podwyższenie kapitału spółki) wyłącznie uwiarygodniły spółkę inwestującą w złoto.
Gdyby jednak prokurator prawidłowo prowadził sprawy po otrzymaniu informacji z KNF, doszłoby do zaprzestania działalności przez Amber Gold, zatem
Sąd prawomocnie oddalił powództwo: dochodząc odszkodowania za bezprawne działanie Skarbu Państwa (art. 417 kc) powód powinien wykazać wszelkie okoliczności pozwalające na przypisanie odpowiedzialności odszkodowawczej (art. 6 kc), w szczególności bezprawne działanie lub zaniechanie organu, poniesioną szkodę oraz związek przyczynowy między nimi. Z obowiązków tych nie zwalnia powoda nawet fakt, że afera Amber Gold jest powszechnie znana.
Co więcej zgromadzone w sprawie dowody wskazują, że powód bardzo dobrze znał sytuację spółki Amber Gold już w 2009 r., jednak wszystkie te sygnały — z mediów, od rodziny — po prostu bagatelizował, natomiast informacje o ryzyku związanym z rzekomą inwestycję w złoto brał za zmowę banków. Powierzając oszczędności swego życia powód wiedział także, że nie wpłaca pieniądze do instytucji podlegającej tak szczegółowemu nadzorowi, zaś do zmiany decyzji i wypłacenia pieniędzy nie skłoniło go nawet bankructwo linii OLT.
Podobnie źródłem ewentualnej odpowiedzialności Skarbu Państwa nie może być opieszałość prokuratury w prowadzeniu postępowania — zaniechanie władzy publicznej jest bowiem bezprawne wyłącznie wówczas gdy narusza skonkretyzowany ustawowo obowiązek, którego wykonanie wyłączyłoby powstanie szkody (wyrok SN z 28 kwietnia 2005 r., III CK 367/04). Zaś o samej opieszałości nie można wnioskować wyłącznie na podstawie wypowiedzi prasowych, nawet jeśli są to wypowiedzi Andrzeja Seremeta (ówczesnego Prokuratora Generalnego). Co więcej rolą prokuratury nie jest nagłaśnianie i ostrzeganie — lecz ściganie przestępców; ostrzegała wszakże Komisja Nadzoru Finansowego, a powód pieniądze i tak wpłacił.
Rozpatrując apelację powoda sąd II instancji zwrócił uwagę, że nawet gdyby powód wykazał opieszałość prokuratury, i nawet gdyby decyzje procesowe były bezprawne, to nie można przekładać tych czynności na szkodę wyrządzoną powodowi.
Normalnym następstwem takich zdarzeń nie jest szkoda powoda polegająca na utracie oszczędności w spółce prowadzącej działalność parabankową. Prokuratura nie podejmowała żadnych działań, które mogłyby być uznane za zachętę do inwestowania w Amber Gold, jak również wbrew poglądowi powoda nie uwiarygadniała tej spółki. Sama odmowa wszczęcia postępowania czy jego umorzenie nie świadczyły o wiarygodności Amber Gold, bo powyższe decyzje procesowe mogły być podyktowane np. niezgromadzeniem dowodów wystarczających do przypisania spółce przestępczej działalności tej spółki. Nie świadczyły natomiast o jej uczciwości.
Zważywszy jednak, że decyzja o powierzeniu oszczędności Amber Gold nastąpiła podczas prowadzonego dochodzenia, w czasie gdy kontrowersje związane z działalnością spółki były już powszechnie znane, roszczenia nieszczęsnego inwestora tym bardziej nie zasługują na uwzględnienie.