…i ja tam byłem, troszkę wina zakupiłem… O tym gdzie nas oczy niedawno poniosły przeczytacie już wkrótce, do tego czasu musi P.T. Czytelnikom wystarczać kolejna winiarska recenzja — dziś wieczorem na tapetę idzie Templářské sklepy Rulandské modré 2015.
Mawia się czasem, że jakiś produkt najlepiej nadaje się dla początkujących; jeśli regułę tę można przełożyć na enozofię (co do czego nie mam pewności), to wydaje mi się, że wino Templářské sklepy Rulandské modré jest chyba niezłym napojem — dla tzw. początkujących.
Nie wiem czy to za sprawą szczepu — jakiś czas nie miałem do czynienia z pinot noir, więc brak mi porównania — ale chociaż nominalnie mamy do czynienia z winem wytrawnym, moje (niewytrawne) podniebienie nie podziela tego poglądu. W smaku arcyłagodne, wręcz kompotowe, nie powiem, ze bardzo słodkie, ale na pewno wytrawności w nim niewiele. Sam nie wiem czy już zrobiłem się taki sprytny, ale — żadnych wrażeń, więc nie moja bajka.
Na zakończenie garść danych tytułem podsumowania: wino Templářské sklepy Rulandské modré 2015 ma, podobnie jak inne wina z Moraw, niewielką zawartość alkoholu (11,5%). W pierwszym z brzegu spożywczaku taka butelka kosztuje około 100 koron (nb. media podają, że bank centralny Czeskiej Republiki przestaje interweniować ws. kursu korony, która może drożeć) co nie jest ceną wygórowaną — ale przyznam, że pierwsze z brzegu Habánské Sklepy chyba bardziej mi smakują.