Wiele, wiele lat temu miałem możliwość grzecznościowi spędzić kilka dni w „Betlejemce” (za pierwszych lat kierowania obiektem przez słynnego „Bogusia”). Podsłyszałem wówczas z ust któregoś z instruktorów zdanie, które powtarzam sobie (i innym) do dziś: „w górach ubieraj się prawidłowo, bo jak źle się ubierzesz, to zmokniesz i zmarzniesz, i będziesz chorował — i nici z gór!”
Dziś zatem kilka zdań o tym dlaczego uważam, że najlepsze są spodnie Fjällräven.

Na początek garść faktów: Fjällräven to szwedzki producent odzieży i sprzętu dla turystów i innych łazików (nie tylko górskich). Firmę założył Åke Nordin w 1960 r., obecnie przedsiębiorstwo należy do koncernu Fenix Outdoor AB (w dumnym towarzystwie m.in. Hanwag i Primus). W obszernym katalogu producenta można znaleźć prawie wszystko — od kurtek i koszul poprzez czapki, szaliki i rękawiczki, aż do plecaków, śpiworów i… akcesoriów dla myśliwych.

Co wyróżnia spodnie Fjällräven wśród innych producentów? Od strony funkcjonalności i wizualnej — nieprawdopodobne zróżnicowanie modeli: chyba każdy znajdzie coś dla siebie, w prawie każdej możliwej do wyobrażenia kombinacji kolorystycznej (aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że w ofercie dominują kolory przyrody). Spodnie z wyższym stanem i zaszewkami dla lubiących luz; spodnie z dodatkowymi wzmocnieniami na pośladkach i kolanach (ba, na kolana można założyć dodatkowe ochraniacze); niezliczone większe i mniejsze kieszenie, w tym ukryte; patenty do bezpiecznego przytwierdzania noży i toporków (!).

Fjällräven zadał sobie nawet trudu jeśli chodzi o różne opcje jeśli chodzi o wykończenie dołu nogawek — dla niezdecydowanych nogawki są niewykończone, zatem można sobie samemu dobrać ich długość (uciąć i podszyć, każdy egzemplarz posiada na wyposażeniu troszkę nitki w odpowiedniej barwie!). Zdecydowanym proponuje się elastyczne, rozpinane mankiety, dzięki którym cholewka buta jest troszkę chroniona od góry (w modelu Fjällräven Keb przy mankiecie jest dodatkowy haczyk — po przypięciu do sznurówki mankiet służy jako stuptut).
Drobny bajer, ale to dzięki takim bajerom widać, że producent myśli o wszystkim, ale nie uważa, że wszystko wie najlepiej.

Mało czym jednak Fjällräven może bardziej przekonać niż tkaniną G-1000, z której uszyta jest odzież. G-1000 to nic innego jak ciasny splot poliestru i bawełny (65%/35%) — trwały, lekki, odporny na rozdarcia, wodo- i wiatroodporny (po zaimpregnowaniu). Może G-1000 ani nie prezentuje ani nie wygląda tak kosmicznie jak inne bardziej „techniczne” tkaniny, ale w przypadku spodni daje bardziej niż adekwatną ochronę przed chłodnym wiatrem, przetarciem na skale lub przez roślinność.
Kluczem do odzieży uszytej z tkaniny G-1000 jest impregnacja przy pomocy wosku Greenland: wystarczy kilka razy przeciągnąć kostką w żądanym miejscu, a następnie wprasować wosk gorącym żelazkiem, aby uzyskać wymagany efekt. (Powtarzać dla zwiększenia odporności; osobiście woskuję wyłącznie na udach i dolnej część nogawek — kluczowe dla komfortu przy przedzieraniu się przez mokre krzaki — pozostałe części portek pozostawiam niezaimpregnowane, dla większej przewiewności.)

Rzecz jasna nawet zaimpregnowane spodnie Fjällräven nie mogą się ścigać w wodoodporności z Gore-Texem, nie są też tak ciepłe jak portki polarkowe — ale nie o to przecież chodzi: nawet przy solidnym deszczu nogi mokną mniej niż grzbiet, a zwiększona aktywność sprawia, że aż tak nie marzną (w zimne dni zakładam dodatkowo legginsy).
Plusem (moim skromnym zdaniem) jest brak tego hi-tec-look — w bardziej stonowanej kolorystyce te portki mają po prostu nieco militarny wygląd (popatrzcie na nasze zdjęcia ze spacerów w Masywie Ślęży czy w okolicach Miękini). Natomiast G-1000 na pewno mniej się ciora niż polarek i jest bardziej komfortowy niż te wszystkie soft-shelle.

Ile kosztują takie spodnie Fjällräven? Jeśli już przebrniecie przez problem niewielkiej dostępności w polskich sklepach stacjonarnych (a kupując przez internet pamiętajcie, że rozmiarówka jest nieco „skandynawska”!), zauważycie, że podstawowe modele można znaleźć za ok. 450 złotych — w górę; te bardziej techniczne będą kosztowały zdecydowanie więcej…
No cóż, tanio nie jest, ale kto tanio kupuje, ten dwa razy kupuje — znane są przypadki szwedzkich plecaków czy kurtek będących cały czas w użyciu od lat 60-tych, natomiast jak po kilku latach wygląda kurtka z polarteca, dobrze wiem (spodnie zawsze fatygują się bardziej). Wydana kasa na pewno się zwróci (nam się zwróciła), poza tym czasem można trafić niezłą perełkę na aukcjach internetowych (ale zapomnijcie, że będzie bardzo tanio!).

Czy spodnie Fjällräven są idealne na każde warunki i w każdej sytuacji? Oczywiście, że nie — podstawowa wersja G-1000 jest mało przewiewna, dlatego Szwedzi mają w ofercie odzież z pięciu wersji tkaniny (od HeavyDuty poprzez Lite do Air), na bardzo gorące dni szyje się także spodnie z odpinanymi nogawkami oraz zwykłe szorty.
Poza tym jednak te portki wydają mi się na tyle uniwersalne, że przez lata uzbieraliśmy po kilka par (powtarza się sytuacja z butami Scarpa Mojito ;-) i wiem, że jeśli nadarzy się potrzeba lub okazja, z chęcią zaopatrzę się w następną parę tych spodni.
Zdecydowanie polecam!