Przeterminowane piwo na pewno nie jest tym, z czym kojarzy się maj. Brnąc zatem nadal w rejony pisania o rzeczach, które nikogo nie interesują (jeśli mam wskazać teksty, których poczytalność oscyluje w granicach zera, odwołałbym się do moich morawocentrycznych enorecenzji) dziś czas na wino Habánské Sklepy Veltlínské zelené 2016.

Dla przypomnienia: Veltlínské zelené pojawiło się na łamach „Czasopisma” dotąd dwukrotnie, a to za m.in. za sprawą bardzo rekreacyjnego rocznika 2015 oraz ździebko kulawego wina z Podivína. Teraz już mam prawie pewność — jeśli będę kiedyś miał ochotę na wino cytrusowe w posmaku, bardzo dobrze sprawujące się w rekreacyjnych i towarzyskich okolicznościach — zapewne sięgnę po wino Habánské Sklepy Veltlínské zelené.
Nieprzesadnie alkoholizowane (chociaż jest go aż 12%, sporo jak na wyroby z Czeskiej Republiki), nie cierpiące na przypadłość, o którą najczęściej podejrzewam wina białe — czyli o chęć sprostaniu oczekiwaniom czegoś może i wytrawnego, ale jednak zbyt słodkiego. Veltlínské zelené świetnie nadaje się do sączenia na zielonej trawce, przy akompaniamencie ptasiego śpiewu, przy lekturze niezłej książki, względnie niezobowiązującej rozmowie. Zaryzykowałbym, że jeśli rozglądacie się za czymś w guście lekkiego pilznera, ale nie macie ochoty na piwo — wino Habánské Sklepy Veltlínské zelené 2016 będzie odpowiednią decyzją.
Takie (i inne) wina można kupić w czeskich spożywczakach za około 100 koron, aczkolwiek Habánské Sklepy często są w promocjach i wówczas ich ceny schodzą do nawet 70 koron.
Zdecydowanie polecam.